Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR / PAP
Agnieszka Jaremczak 10.07.2014

Afera taśmowa. Falenta odzyska milion złotych oraz paszport

- Sąd w całości uchylił postanowienie o 1 mln zł poręczenia majątkowego, zakazie opuszczania kraju i dozorze policyjnym, jakie prokuratura nałożyła na biznesmena Marka Falentę - poinformował jego obrońca mecenas Marek Małecki.
- Musimy oddać panu Falencie milion złotych oraz paszport - przyznała prokurator Renata Mazur, rzeczniczka prowadzącej śledztwo w całej sprawie Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga.- Musimy oddać panu Falencie milion złotych oraz paszport - przyznała prokurator Renata Mazur, rzeczniczka prowadzącej śledztwo w całej sprawie Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga.PAP/Radek Pietruszka
Posłuchaj
  • Warszawski sąd uchylił milionowe poręczenie majątkowe dla biznesmena podejrzanego o udział w aferze podsłuchowej. Mecenas Marek Małecki (IAR)
Czytaj także

Sąd Rejonowy Warszawa-Praga Północ rozpatrywał zażalenie obrony na środki zapobiegawcze nałożone na Falentę.
- Decyzja sądu jest prawomocna i wykonalna. Oznacza to, że musimy oddać panu Falencie milion złotych oraz paszport - przyznała prokurator Renata Mazur, rzeczniczka prowadzącej śledztwo w całej sprawie Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga.

Marek Falenta to - zdaniem prokuratury - jeden z biznesmenów, który stoi za aferą taśmową. Powołując się na nieoficjalne informacje, media informowały, że przedsiębiorca znalazł się na celowniku śledczych za sprawą innego podejrzanego.

Mecenas Marek Małecki, obrońca Marka Falenty (źródło: TVN24/x-news)

"Gazeta Wyborcza" pisała kilkanaście dni temu, że kelner z restauracji, w której nielegalnie nagrywano rozmowy gości, obciążył biznesmenów. Z informacji dziennika wynika, że "powiedział on, że Falenta i Rybka (także biznesmen, prywatnie szwagier Falenty) dali mu sprzęt do podsłuchiwania i kazali nagrywać rozmowy biznesmenów goszczących w restauracji. Dostał za to 105 tys. zł. Miał też otrzymywać prowizję od zysków z operacji giełdowych opartych na wiedzy z podsłuchów".

Biznesmen składał wyjaśnienia w prokuraturze. Nie przyznał się do winy a całą sprawę uznał za polityczną. Prokurator zarzucił mu "współsprawstwo w popełnianiu czynów polegających na nieuprawnionym zakładaniu i posługiwaniu się urządzeniem nagrywającym oraz ujawnieniu utrwalonych rozmów innym osobom".

Jednocześnie  prokurator zastosował wobec niego środki zapobiegawcze w postaci poręczenia majątkowego w kwocie miliona zł, zakazu opuszczania kraju połączonego z zatrzymaniem paszportu i zakazem wydania nowego paszportu oraz dozór policji z obowiązkiem stawiania się we wskazanym Komisariacie raz w tygodniu.

- Sąd uznał, że prokuratura uprawdopodobniła, że nasz klient dopuścił się zarzuconego mu czynu, ale uznał, że prokuratura nie uzasadniła w wystarczającym stopniu nałożenia na niego takich środków zapobiegawczych, jakie nałożono: milion złotych poręczenia, dozór policji i zatrzymanie paszportu oraz zakaz opuszczania kraju - poinformował mecenas Falenty Marek Małecki. Według niego, biznesmen prowadzi interesy na całym świecie i potrzebuje paszportu dla dalszej działalności.

Sąd uchylając nałożone na Falentę środki zapobiegawcze nakazał prokuraturze ponowne rozpatrzenie tej sprawy. Biznesmen może się ubiegać o zwrot milionowego poręczenia.

W sprawie dotyczącej taśm opublikowanych przez "Wprost" dotychczas postawiono zarzuty czterem osobom. Z ustaleń prokuratury wynika, że w sumie nagrano około 60 osób z kręgu polityki, biznesu oraz byłych i obecnych funkcjonariuszy publicznych. Akta śledztwa w sprawie nielegalnego podsłuchiwania polityków liczą już 10 tomów, po 200 kart każdy.

AFERA TAŚMOWA W POLSKIM RZĄDZIE - czytaj więcej >>>

18 podsłuchanych osób uzyskało już status pokrzywdzonego w sprawie. Prokuratura apeluje o zgłaszanie się do niej wszystkich osób, które uważają, że mogły zostać nagrane. W wyniku przeszukań (nie ujawniono gdzie) zabezpieczono "szereg nośników, z różnymi nagraniami", które trafiły do badań w laboratorium ABW. Do zakończenia tych badań prokuratura nie określa, kto konkretnie był podsłuchany.
Prokuratura wie, w jakim okresie w tym procederze brali udział Łukasz N. i Konrad L. - podejrzani o nielegalne podsłuchy pracownicy stołecznych restauracji. - W stosunku do Łukasza N. jest to okres od lipca 2013 do czerwca 2014, odnośnie Konrada L. jest to okres od września 2013 do czerwca 2014 r. - mówiła dwa tygodnie temu prok. Mazur dodając, że ci dwaj podejrzani przyznali się do zarzucanych czynów i złożyli obszerne wyjaśnienia.

IAR/PAP/asop