Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PAP
Agnieszka Jaremczak 14.10.2014

"Nie będzie nowej żelaznej kurtyny"

- NATO powinno być otwarte na nowych członków i partnerów - oświadczył przewodniczący Zgromadzenia Parlamentarnego NATO Hugh Bayley.
Przykład Polski pokazuje, że warto rozszerzać NATO - mówił przewodniczący Zgromadzenia Parlamentarnego NATO Hugh BaylePrzykład Polski pokazuje, że warto rozszerzać NATO - mówił przewodniczący Zgromadzenia Parlamentarnego NATO Hugh BaylePAP/Rafał Guz

- Nie będzie nowej żelaznej kurtyny ani podziału - zapewnił Bayley.
Według niego, przykład Polski pokazuje, że warto rozszerzać NATO. Pochwalił nasz kraj za modernizację armii i zapowiedź przeznaczania 2 proc. PKB na wydatki na wojsko.

Bayley uważa, że konfliktu rosyjsko-ukraiński wyraźnie pokazał, że Moskwa w sposób konsekwentny "starała się podminować stabilność i niepodległość swoich sąsiadów przez dezinformację i taktykę wojny hybrydowej". Zaznaczył też, że aneksja Krymu, a także wojskowa agresja na suwerenną Ukrainę były "pogwałceniem zobowiązań międzynarodowych Rosji".

Marszałek Sikorski: siła ma decydujące znaczenie, NATO potrzebuje rewitalizacji>>>

- Ten konflikt szybko się nie zakończy - to opinia wiceministra spraw zagranicznych Leszka Soczewicy.
- Zawieszenie ognia i porozumienie mińskie nie są przejawem koncyliacyjnej postawy Rosji, tylko raczej są determinowane militarną przewagą jej wojsk. Rosja zakończyła pierwsza fazę konfliktu, gdyż osiągnęła założone cele: zaanektowała Krym, de facto uzyskała kontrolę nad wschodnimi częściami Ukrainy. Tym samym stworzyła sobie potencjał do dalszej destabilizacji - ocenił Soczewica.

Jego zdaniem, "mimo zaprzeczeń Moskwy nikt nie ma wątpliwości, że nie jest to wojna domowa, ale faktyczna agresja spowodowana bezpośrednim i zbrojnym zaangażowaniem Rosji". Jak dodał, agresja ta była "pogwałceniem zasad i wartości, na których opiera się architektura bezpieczeństwa międzynarodowego".
- Moskwa uznaje swoje działania na Ukrainie za sukces, dlatego nie cofnie się przed użyciem siły, zarówno na Ukrainie, ale i na terenie innych krajach postsowieckich, jeżeli uzna to za konieczne - dodał wiceminister.

W poniedziałek władze w Kijowie poinformowały, że Rosja rozpoczęła wycofywanie swych wojsk ze wschodniej Ukrainy. W weekend polecenie wycofania wojsk rosyjskich przebywających na poligonach w obwodzie rostowskim, przy granicy z Ukrainą, wydał prezydent Rosji Władimir Putin.
- Jednostki wojskowe Federacji Rosyjskiej, które znajdowały się na terytorium Ukrainy wyruszają w kierunku odwrotnym do Rosji i wracają do miejsc stałego stacjonowania - powiedział rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Andrij Łysenko.
Według niego, w ostatnim czasie zmniejszyła się liczba starć między siłami rządowymi Ukrainy a przeciwnikiem i wyraził nadzieję, że pomoże to we wdrażaniu w życie ustaleń z Mińska, które mówią m.in. o utworzeniu na wschodniej Ukrainie zdemilitaryzowanej strefy buforowej.
Putin wydał polecenie wycofania wojsk Rosji do ich baz po sobotniej naradzie z członkami Rady Bezpieczeństwa, podczas której omówiono sytuację na Ukrainie. - Chodzi o 17,6 tys. żołnierzy, którzy latem przechodzili przeszkolenie na poligonach obwodu rostowskiego - poinformował sekretarz prasowy prezydenta Rosji Dmitrij Pieskow.
Z danych NATO wynika, że latem Rosja skoncentrowała w pobliżu granicy z Ukrainą ponad 40 tys. żołnierzy.
Putin ogłosił swoją decyzję na kilka dni przed podróżą do Mediolanu, gdzie 16-17 października weźmie udział w szczycie Azja-Europa. Prezydent Rosji spotka się tam z prezydentem Ukrainy Petrem Poroszenką, a także liderami innych państw, wśród których prawdopodobnie będą kanclerz Niemiec Angela Merkel i prezydent Francji Francois Hollande.

WOJNA NA UKRAINIE: serwis specjalny >>>

PAP/asop