Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR / PAP
Artur Jaryczewski 22.10.2014

Kontrowersyjny wywiad Radosława Sikorskiego. Prezydent: źle się stało, są z tego powodu straty

Marszałek Sejmu swoimi wypowiedziami dla amerykańskiego portalu Politico rozgrzał polską scenę polityczną. W środę do słów Radosława Sikorskiego odniósł się Bronisław Komorowski.
Radosław Sikorski i Bronisław Komorowski podczas posiedzenia RBNRadosław Sikorski i Bronisław Komorowski podczas posiedzenia RBN PAP/Jacek Turczyk

- Jeśli chodzi o moją opinię, stało się, co się stało, źle się stało, są z tego powodu straty, na szczęście nie są to straty w obszarze polskiej polityki zagranicznej - powiedział prezydent na konferencji prasowej po środowym posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa Narodowego. Chodzi o publikację amerykańskiego portalu, który napisał, cytując Sikorskiego, że w 2008 roku podczas wizyty Donalda Tuska w Moskwie, Władimir Putin miał proponować szefowi polskiego rządu udział w podziale Ukrainy. We wtorek marszałek Sejmu mówił, że w sprawie przebiegu rozmów w Moskwie "zawiodła" go pamięć. - Po sprawdzeniu okazało się, że w Moskwie nie było spotkania dwustronnego premier Tusk - prezydent Putin - zaznaczył.

Sprawę wypowiedzi byłego szefa MSZ dla portalu poruszono podczas środowego posiedzenia RBN. Jak poinformował prezydent, to szef Twojego Ruchu Janusz Palikot zadał pytanie w sprawie Sikorskiego skierowane do premier Ewy Kopacz bądź szefa MSZ Grzegorza Schetyny. Palikot - mówił Bronisław Komorowski - pytał o to, czy była jakaś reakcja strony ukraińskiej na wypowiedzi marszałka Sejmu oraz jego późniejsze wyjaśnienia. Odpowiedzi - jak relacjonował szef państwa - udzielił minister spraw zagranicznych, który powiedział, że żadnej takiej reakcji nie było.

Burza wokół byłego szefa MSZ. Premier: nie będę tolerować tego rodzaju zachowań >>>

Marszałek Sejmu oskarża Rosję o rozbiór Ukrainy. Kolejne rewelacje b. szefa MSZ >>>

Radosław Sikorski tłumaczy się i przeprasza: zdarza się człowiekowi zagalopować >>>

Prezydent podkreślił, że żadnych dodatkowych pytań, kierowanych do Sikorskiego nie było. Bronisław Komorowski zaznaczył też, że nie widzi powodu, by zamieniać RBN w organ omawiający wszystkie wypowiedzi publiczne ważnych funkcjonariuszy państwowych.

Źródło: TVN24/x-news

Jak powiedział prezydent, według obecnego szefa polskiej dyplomacji, nie ma strat w obszarze polskiej polityki zagranicznej w związku z wypowiedzią Radosława Sikorskiego, bo była to wypowiedź byłego ministra spraw zagranicznych. - Na dodatek została jeszcze wycofana, zakwestionowana ze względu na - jak rozumiem - dotarcie do jakiejś porcji wiedzy, informacji, własnej pamięci również - dodał.

Bronisław Komorowski podkreślił, że ważne jest to, by nie pogłębiać strat w związku z tą sprawą. Zaznaczył też, że konstytucyjną rolą prezydenta jest ograniczanie strat zarówno w polskiej polityce zagranicznej, jak i bezpieczeństwa. - Bo te obszary są w sposób szczególny związane z urzędem prezydenckim poprzez decyzje konstytucyjne. Więc staram się i robię to z przekonaniem - nie pogłębiać kłopotów i ograniczać pole ewentualnych strat, a nie je rozszerzać - zaznaczył.

Prezes PiS: złożymy wniosek o odwołanie Radosława Sikorskiego ze stanowiska marszałka  >>>

Burza wokół słów Radosława Sikorskiego. Szef PSL: sprawa jest wyjątkowo poważna >>>

Leszek Miller: SLD dziś bliższe wnioskowi o odwołanie Sikorskiego >>

Pytany o zarzuty części opozycji, która podnosiła, że Polska zostawiła Ukrainę na pastwę Rosji, prezydent odpowiedział: "To jakiś nonsens, kompletny nonsens". - Nigdy bardziej niż przez ostatnie lata, także lata, gdy ministrem spraw zagranicznych był pan Radosław Sikorski, nigdy nie było intensywniejszej pracy na rzecz powiększenia szans Ukrainy w jej dążeniu do świata zachodniego - ocenił.

Źródło: TVN24/x-news

Zauważył, że Ukraina jest potężnym krajem i narodem, którego "nikt nigdzie na barana nie zaniesie". - Można pomagać, ale nie można wykonać za nią pracy - podkreślił. Przypomniał, że akceptację UE dla stowarzyszenia z nią Ukrainy uzyskano dzięki Partnerstwu Wschodniemu. - Więc trudno, według mnie, postawić jakiś poważny i udokumentowany zarzut, bo nigdy jeszcze sprawy wspierania prozachodnich aspiracji Ukrainy nie poszły tak daleko. Że nie udało się tego uwieńczyć sukcesem, to już kwestia polityki wewnętrznej ukraińskiej - powiedział prezydent.

Czynienie z tego zarzutu to - według Bronisława Komorowskiego - zabieg z zakresu batalii między partiami politycznymi. - Z punktu widzenia interesów państwa polskiego konsekwentna polityka wobec Ukrainy i konsekwentna polityka na rzecz wzmacniania także flanki wschodniej Sojuszu (Północnoatlantyckiego) przyniosła jednak efekty, których wcześniej nie było. Warto to wszystkim krytykom polskiej polityki wschodniej zaadresować z pytaniem: a jakie sukcesy oni odnotowali - podkreślił.

Ocenił, że cała sprawa Radosława Sikorskiego powinna stanowić przestrogę dla wszystkich polskich polityków, którzy - jak zaznaczył - będą prędzej czy później byłymi ministrami, marszałkami, prezydentami czy premierami. Jego zdaniem dobrym zwyczajem, przyjętym w wielu krajach, jest to, by o niektórych sprawach opowiadać szerzej przynajmniej parę lat po zakończeniu kariery politycznej, a nie w jej w trakcie. - I to jest chyba zasada trudna do stosowania, ale warta polecenia - dodał, zaznaczając, że dotyczy to szczególnie polityki zagranicznej.

IAR/PAP/aj