Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
polskieradio.pl
Juliusz Urbanowicz 13.12.2014

Donbaski pat, czyli wojna pozycyjna [analiza]

Walki we wschodniej Ukrainie nie ustają i nic nie zapowiada, że konflikt dobiega końca. Zwycięzcy trudno upatrywać po którejkolwiek ze stron.
Ukraińcy zamienili w twierdzę Mariupol - port nad Morzem AzowskimUkraińcy zamienili w twierdzę Mariupol - port nad Morzem Azowskim Milan Syrucek/ PAP/CTK.

Strach przed rosyjskimi czołgami

Gdy w Nowoazowsku, oddalonym czterdzieści kilometrów na wschód od Mariupola i tuż przy granicy z Rosją, pojawiło się pod koniec sierpnia kilkadziesiąt rosyjskich czołgów, Ukraińcy zadrżeli ze strachu.

- Jakby chcieli, zajęliby to miasto w godzinę – mówił jeden z bojowników ukraińskiego batalionu „Dnipro-1”. Jego obawy nie były odosobnione. Kilka stacjonujących tam batalionów narzekało na brak uzbrojenia. – Za pomocą karabinów i starych granatników nie zniszczymy nowych czołgów, które stacjonują w Nowoazowsku – twierdził młody chłopak z Gwardii Narodowej, stojący na wschodnim posterunku znajdującym się na trasie w stronę granicy z Rosją.

Po Mariupolu cały czas jeździły trzy czołgi – chyba tylko po to, aby pokazać, że jakieś są na wyposażeniu ukraińskiej armii. Miasto było wówczas kompletnie nieprzygotowane do obrony, bo nikt nie spodziewał się, że konflikt może wrócić w jego okolice po tym, jak w czerwcu Mariupol został uwolniony z rąk separatystów. Sytuacja wydawała się opłakana.

Twierdza Mariupol

Utrata Mariupola byłaby ogromną stratą. To drugie, co do wielkości miasto w obwodzie donieckim (na początku roku mieszkało tam 458 tysięcy osób), w którym znajdują się duże zakłady przemysłowe i największy port w Donbasie.

Ponadto, takie przesunięcie frontu dawałoby większe szanse na zdobycie przez Rosjan i separatystów terytoriów na południowy zachód od obwodu donieckiego. O groźbie realizacji scenariusza „lądowego korytarza do Krymu” często mówiono w tym okresie.

Mariupol stał się jednak twierdzą. Teraz trudno uwierzyć, że jeszcze kilka miesięcy temu był kompletnie bezbronny. Okopy i rowy przeciwczołgowe, liczne pozycje i ciężki sprzęt – tak wyglądają wschodnie i północne obrzeża miasta.

Gdańsk nawiązuje bliską współpracę z ukraińskim miastem frontowym>>>

Wojna pozycyjna

Zabezpieczony jest nie tylko Mariupol – ukraińskie siły wzięły się do fortyfikowania całego frontu. Są liczne posterunki, dużo dodatkowych sił ściągniętych do obrony newralgicznych miejsc.

Wjeżdżając z terytoriów kontrolowanych przez separatystów na te, gdzie władzę sprawuje Kijów, często można spotkać pograniczników, którzy sprawdzają, kto przekracza „granicę”.

Walki wokół donieckiego lotniska nasiliły się kilka dni po podpisaniu zawieszenia broni 5 września na szczycie w Mińsku. Od tego czasu codziennie słychać eksplozje, a gdy podejdzie się bliżej, także wystrzały z karabinów. Nikt nie jest w stanie zliczyć, ile bezskutecznych prób zajęcia lotniska podjęli separatyści i jakie straty ponieśli. Chociaż obiekt jest totalnie zdewastowany i ciągle pod ostrzałem, to siły ukraińskie nie dały się z niego wyprzeć. Właśnie za ich niezłomną postawę na Ukrainie nazwano ich „cyborgami”.

Podobnie wygląda sytuacja w Debalcewe w obwodzie donieckim i w Szczastii w obwodzie ługańskim, gdzie od dawna toczą się walki pozycyjne.

Ukraińcy dobrze okopali się na swoich pozycjach i bez dużego wsparcia z Rosji separatyści nie są w stanie im poważnie zagrozić. Są opinie, że bez lotnictwa – którym nie dysponują bojówkarze – jest to mało możliwe.

KRYZYS NA UKRAINIE: SERWIS SPECJALNY >>>

Jednak także ukraińskie wojska po tym, jak doznały sromotnych klęsk pod Ługańskiem i Iłłowajskiem, a także musiały rozciągnąć front aż do Morza Azowskiego (ponad 500 kilometrów), nie mają dostatecznych sił, aby odzyskać terytoria zajęte przez separatystów. Mimo tego, że zgodnie z szacunkami Ukraińcy mają dwukrotną przewagę liczebną – 50 tysięcy do 20-25 tysięcy.

Donbas w ruinie

Dodatkowo sprawę komplikuje brak przygotowania i odpowiedniego sprzętu do walk w miastach. Wśród sił walczących w Donbasie rzadko zdarzają się oddziały odpowiednio przeszkolone do starć w takich warunkach. Przeważnie wykorzystywana jest broń frontowa: moździerze, haubice, wyrzutnie rakietowe GRAD – która nie należy do najcelniejszych. To - w połączeniu ze starymi pociskami (niekiedy jeszcze sowieckiej produkcji) - powoduje większą liczbę ofiar wśród ludności cywilnej i uszkodzenia budynków, a także infrastruktury.

Mieszkańcy terytoriów znajdujących się pod ostrzałem i kontrolowanych przez separatystów wszystkie informacje czerpią z prokremlowskich mediów, a z nich jasno wynika, że za wszystko ponosi winę stroną ukraińska.

Zniszczenia i ofiary są realne, a ich liczba wciąż rośnie. Tymczasem, szala zwycięstwa nie przechyla się na żadną ze stron. Ukraińcy i separatyści wydają się być pogodzeni z tym, że nie są w stanie zrobić niczego, aby prędko zmienić tę sytuację.

Terytoria, na których znajdują się nieuznawane przez Kijów i Zachód „republiki ludowe”: doniecka i ługańska wydają się stracone na najbliższe lata, ale to znacznie mniej od tego, na co liczyli separatyści.

Paweł Pieniążek, współpracownik portalu PolskieRadio.pl/JU