Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR / PAP
Klaudia Hatała 18.01.2015

Krwawe protesty w Nigrze przeciwko karykaturom "Charlie Hebdo"

Dzień po zamieszkach wywołanych przez publikację karykatury Mahometa w "Charlie Hebdo", policja w stolicy kraju, Niamey, rozgoniła kolejną manifestację, tym razem przedstawicieli opozycji.
Publikacja rysunków przez Charlie Hebdo była odpowiedzią na atak na redakcję pisma w ParyżuPublikacja rysunków przez "Charlie Hebdo" była odpowiedzią na atak na redakcję pisma w ParyżuPAP/EPA/SERGIO BARRENECHEA

ATAK NA REDAKCJĘ "CHARLIE HEBDO" - czytaj więcej >>>

Jak donosił reporter agencji AFP, w niedzielny poranek około 300 osób, głównie opozycjonistów, zgromadziło się w Niamey, by dokonać "marszu na parlament". Interweniowała policja, używając między innymi gazu łzawiącego. Na razie nie ma informacji o poszkodowanych.

W sobotę w stolicy Nigru doszło do krwawych zamieszek, wywołanych przez publikację karykatury proroka Mahometa we francuskim tygodniku "Charlie Hebdo". Zginęły przynajmniej 3 osoby. Demonstranci spalili też co najmniej sześć ewangelickich i katolickich kościołów i splądrowali okoliczne sklepy oraz siedziby francuskich firm. W innych miastach podpalono kolejne trzy kościoły. Manifestanci wdali się również w starcia z policją, rzucając w nią kamieniami.

Oburzenie w świecie muzułmańskim wywołała publikacja przez francuski tygodnik "Charlie Hebdo" karykatury Mahometa z napisem "Tout est pardonne" - wszystko jest wybaczone. Miała to być odpowiedź na niedawny atak terrorystyczny na redakcję gazety, w którym dwóch terrorystów zastrzeliło 12 osób. Postępowanie "Charlie Hebdo" spotkało się z powszechną krytyką muzułmańskich hierarchów.

Zamach na redakcję "Charlie Hebdo"

"Charlie Hebdo" znajdował się na celowniku islamskich ekstremistów od lutego 2006 roku, kiedy to przedrukował karykatury Mahometa duńskiego dziennika "Jyllands-Posten" w akompaniamencie swoich własnych.

7 stycznia tuż przed południem uzbrojeni napastnicy otworzyli ogień w paryskiej redakcji pisma satyrycznego "Charlie Hebdo" zabijając 12 osób, w tym dwóch policjantów.

FR M6/x-news

Terroryści - bracia Said i Cherif Kouachi - zginęli dwa dni później podczas szturmu francuskich antyterrorystów w Dammartin-en-Goele, ok. 40 km na północ od Paryża. Obaj twierdzili, że wysłała ich Al-Kaida w Jemenie. Media podały, że bracia szkolili się w Jemenie pod okiem dżihadystów.

Te zamachy były najtragiczniejszymi w skutkach atakami we Francji od kilkudziesięciu lat. Prezydent Francji Francois Hollande ogłosił trzydniową żałobę narodową. Marsze przeciwko terroryzmowi zgromadziły ponad 3,5 mln osób.

IAR,PAP,kh