Ukrainiec, który trafił w ręce organów ścigania, to mieszkaniec Mariupola Walerij Kirsanow. Przekazywał separatystom dane dotyczące położenia ukraińskich wojsk. Kontaktował się bezpośrednio z rosyjskim oficerem o pseudonimie "Popiół”. Przesyłał mu sms-em geograficzne współrzędne.
Z podsłuchanych rozmów wynika, że separatyści wraz z rosyjskimi wojskami starali się zniszczyć ukraińskie posterunki, jednak pociski spadły na bloki mieszkalne. Separatyści się tym nie przejęli i skwitowali to krótkim: "Będą się bardziej bać”.
Służba Bezpieczeństwa informuje też, że część wyrzutni Grad, z których strzelano w sobotę została zniszczona przez ukraińskie wojska, a część przewieziono do Rosji. Odpowiedni rozkaz wydało rosyjskie dowództwo.
W ostatnich dniach prorosyjscy separatyści ogłosili rozpoczęcie nowej ofensywy i zakończenie trwającego od pięciu miesięcy kruchego rozejmu. W sobotę trzykrotnie ostrzelali strategiczny port Mariupol, w południowo-wschodniej Ukrainie. W pierwszym ataku, pocisku Grad spadły na dzielnicę mieszkalną. Zginęło 29 osób, a blisko 100 zostało rannych.
Organizacja Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie potwierdziła, że ostrzału dokonano z obszarów kontrolowanych przez prorosyjskich separatystów i potępiła go jako "przeprowadzony na ślepo, bezczelny i haniebny".
CNN Newsource/x-news
Mariupol to strategiczny port, leżący na jedynej drodze lądowej między Rosją a okupowanym przez nią Krymem, ok. 60 km na zachód od rosyjskiej granicy i ok. 40 km od zajętego przez separatystów Nowoazowska. Ukraińcy obawiają się, że jeśli Rosja otwarcie zaatakuje ich kraj, to główną ofensywę przypuści właśnie w tym regionie.
KRYZYS NA UKRAINIE - serwis specjalny >>>
IAR/iz