Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR
Artur Jaryczewski 06.07.2015

Grecja po referendum: Ateny chcą wznowienia negocjacji. Co zrobi UE?

Czy euroland pożyczy Grecji pieniądze po zwycięstwie w referendum przeciwników kolejnych oszczędności? To kluczowe obecnie pytanie, a od odpowiedzi zależy przyszłość Grecji w strefie euro. Ateny potrzebują finansowej pomocy i zamierzają negocjować wsparcie, ale na łagodniejszych warunkach. Jednak Bruksela na razie nie spieszy się z deklaracjami.
Posłuchaj
  • Czy euroland pożyczy Grecji pieniądze? Korespondencja z Brukseli Beaty Płomeckiej (IAR)
  • Grecy po referendum. Korespondencja z Aten Tomasza Majki (IAR)
  • Politycy o referendum w Grecji. Korespondencja z Berlina Wojciecha Szymańskiego (IAR)
  • Przed Grecją kolejny etap mydlanej opery. Relacja Aldony Kołodziejskiej (IAR)
Czytaj także

Grecja mówi "nie" dalszym oszczędnościom - wynika z opublikowanego pełnego wyniku referendum. W niedzielnym głosowaniu zwyciężyli przeciwnicy reform proponowanych przez międzynarodowe instytucje. Było ich 61,3 procent. Dalszych poświęceń na proponowanych przez wierzycieli warunkach chciało 38,7 procent głosujących. Frekwencja wyniosła 62,5 procent. Takie wyniki przedstawiła aktualizowana w czasie zliczania głosów strona internetowa greckiego ministerstwa spraw wewnętrznych. Odsetek uwzględnionych głosów osiągnął na niej 100 procent.

W poniedziałek w sprawie sytuacji Grecji odbędą się konsultacje prezesów Europejskiego Banku Centralnego, w Paryżu spotkanie niemieckiej kanclerz z francuski prezydentem, a we wtorek szczyt z udziałem przywódców eurolandu.

Najbliższe dni będą nerwowe. - Czasu na decyzję jest coraz mniej, a o porozumienie w sprawie pomocy dla Grecji będzie bardzo trudno - powiedział Polskiemu Radiu ekspert brukselskiego Centrum Polityki Europejskiej Janis Emmanuilidis. Przewiduje on, że próba wznowienia rozmów eurolandu z Grecją zostanie jednak podjęta, ale bez gwarancji sukcesu.

Słowacja na przykład już sprzeciwiła się kolejnym ustępstwom wobec Aten. Wiele będzie zależało od poniedziałkowego spotkania Angeli Merkel z Francois Hollandem - zderzą się dwie wizje: rygorystycznego podejścia i łagodniejszego potraktowania Grecji. Do tej pory przedstawiciele unijnych instytucji ostrzegali, że głosowanie na "nie" przybliży Grecję do wyjścia ze strefy euro. W ostatnich godzinach te deklaracje nie były już jednak takie oczywiste.

Unijni liderzy rozczarowani

Szef eurogrupy nie ukrywa rozczarowania wynikami referendum w Grecji. Jeroen Dijsselbloem oświadczył, że teraz strefa euro czeka na inicjatywę ze strony greckich władz.Według Dijsselbloema wynik niedzielnego plebiscytu jest „bardzo niefortunny dla przyszłości Grecji”. Szef eurogrupy podkreślił, że “dla pobudzenia greckiej gospodarki trudne działania i reformy są konieczne”.

Grecki rząd musi teraz wyjść z poważnymi propozycjami porozumienia. Tak uważa szef Parlamentu Europejskiego Martin Schulz. Zdaniem Schulza kolejny ruch należy do władz w Atenach, które muszą przekonać pozostałe 18 krajów strefy euro i instytucje w Brukseli do zawarcia kompromisu. Wyraził nadzieję, że nastąpi to "w najbliższych godzinach". - Jeśli tak się nie stanie czekają nas bardzo trudne, wręcz dramatyczne czasy - powiedział.

Wyniki referendum skomentowali także szefowie frakcji w europarlamencie. Szef chadeków Manfred Weber napisał, że Grecy podjęli decyzję i teraz trzeba spokojnie przejść do "dalszych kroków". Dodał jednocześnie, że "nie ma i nie będzie łatwych ani szybkich rozwiązań".

Gianni Pitella, który stoi na czele socjalistów oświadczył zaś, że należy zrobić wszystko co konieczne , by osiągnąć porozumienie z Grekami i uniknąć wyjścia Grecji ze strefy euro. Przewodniczący frakcji liberałów Guy Verhovstadt podkreślił, że teraz ruch należy do premiera Grecji Aleksisa Ciprasa, który musi zaproponować poważną propozycję reform. Jeśli to zrobi - według Verhovstadta - "europejscy liderzy powinni dać mu jeszcze jedną szansę".

Zaskakująca dymisja w greckim rządzie

Tymczasem grecki minister finansów Janis Warufakis poinformował na swoim blogu, że rezygnuje ze stanowiska. Napisał jednocześnie, że cieszy się z wyników niedzielnego referendum i pochwalił decyzję Greków, by nie zgadzać się na warunki międzynarodowej pomocy finansowej.

Tłumacząc powody swojej rezygnacji Warufakis wyjaśnił, że "pewni członkowie eurogrupy dali mu do zrozumienia", że jest niemile widziany na posiedzeniach ministrów finansów strefy euro. - To pomysł, który premier Cipras ocenił jako potencjalnie pomocny, by móc zawrzeć porozumienie. Z tego powodu opuszczam ministerstwo finansów - napisał Janis Warufakis, który w ostatnich miesiącach ostro spierał się z międzynarodowymi wierzycielami Grecji. Dodał, że "będzie nosił nienawiść kredytodawców z dumą".

Wyraził również nadzieję, że greckie "nie" szybko przerodzi się w "tak" dla dobrego porozumienia - z restrukturyzacją długu, łagodniejszym programem oszczędnościowym, redystrybucją na rzecz potrzebujących i prawdziwymi reformami.

Grecja chce wrócić do negocjacji

Grecki minister pracy i solidarności społecznej Panos Skurletis powiedział, że dzięki odrzuceniu w referendum propozycji wierzycieli "rząd ma teraz silne argumenty do negocjacji, by doprowadzić do porozumienia, które otworzy dla nas nową drogę".

Premier Grecji Aleksis Cipras rozmawiał w niedzielę telefonicznie z prezydentem Francji Francois Hollande - podał Reuters, powołując się na przedstawiciela greckiego rządu. Wcześniej rzecznik rządu Gabriel Sakellaridis powiedział, że gabinet premiera Ciprasa chce jak najszybciej powrócić do rozmów z wierzycielami Aten, by zawrzeć porozumienie i zachować płynność. - Negocjacje, które się rozpoczną, muszą zostać zakończone bardzo szybko, nawet w ciągu 48 godzin - zaznaczył.

"Cipras nie był w Europie doceniany"

Przed nami ciąg dalszy opery mydlanej - mówi po greckim referendum Ryszard Żółtaniecki z Collegium Civitas. Jego powiedział Żółtaniecki w rozmowie z IAR, rzecz w tym, żeby Zachód, zrozumiał, iż pewnych rozwiązań w Grecji się nie da wprowadzić. Jego zdaniem, teraz Grecji musi być zaproponowany jakiś kompromis, gdyż jej pozostanie w strefie euro leży w interesie Niemiec, najsilniejszego państwa Unii Europejskiej.

Źródło: TVN24/x-news

Były ambasador w Grecji i na Cyprze zwrócił uwagę, że premier Cipras nie był w Europie doceniany. Uważano go dotychczas "za amatora", tymczasem pokazał, że jest twardym negocjatorem i bardzo skutecznym politykiem, który potrafi ugruntować własną władzę. Referendum mocniej zakorzeniło go w społeczeństwie, dało dodatkową legitymację.

Na pytanie IAR, czy Cipras ryzykował zarządzając referendum w sprawie spłaty długów państwa, Ryszard Żółtaniecki odpowiedział, że nie było ryzyka, bo każdy wynik był dla niego dobry, powodował "nowe otwarcie", nowy rozdział rozmów z Brukselą.

"Grecy nie odrzucili pomocy"

Merytorycznie nic się nie stało: Grecy nadal mają 350 miliardów euro do spłacenia - mówi Michał Klinger pytany o sytuację po referendum w tym kraju. Były ambasador Polski w Atenach w rozmowie z IAR zaznaczył, że Grecy zagłosowali na "nie", ale przecież nie odrzucili żadnej pomocy. Zdaniem dyplomaty, wkrótce na pewno dojdzie do dalszych negocjacji, bo byłoby zupełnie nieodpowiedzialnie, gdyby wszyscy z Zachodu stwierdzili że "teraz to już w ogóle nie negocjujemy".

Źródło: TVN24/x-news

W jego opinii, to był niezwykły trick dyplomatyczny rządu greckiego, ogłoszenie referendum.  Teraz, gdy naród poparł Ciprasa, może on powiedzieć: "proszę, mój naród nie chce takich cięć".

Michał Klinger uważa, że jakaś ugoda musi być, ale z drugiej strony, trudniej jest Angeli Merkel życzliwiej traktować Greków. Psychologicznie sytuacja jest bardziej złożona i "nie wiadomo do czego doprowadzi". W efekcie, Europa i Grecja nadal mają poważny problem, taki sam, jak przed niedzielnym głosowaniem. Ci, którzy głosowali na "nie", czyli poparli swój rząd, de facto wiedzą, że od dziś muszą walczyć o utrzymanie się w strefie euro, powiedział Klinger.

"Ważne jest, by powstrzymać krwawienie"

Wynik greckiego referendum jest dobry zarówno dla tego kraju jak i dla Europy. Taką tezę stawia laureat nagrody Nobla w dziedzinie ekonomii i komentator dziennika "New York Times" Paul Krugman. - Nawet najzagorzalsi zwolennicy Unii Europejskiej powinni odetchnąć z ulgą - pisze noblista.

Krugman uważa, że unijnym technokratom wspieranym przez prasę biznesową nie udało się zastraszyć Greków i doprowadzić do obalenia lewicowego rządu. Noblista porównuje ich do średniowiecznych lekarzy, którzy zalecali upuszczanie krwi pacjentowi, a gdy ten stawał się coraz słabszy, nalegali na upuszczenie jeszcze większej ilości.

Źródło: TVN24/x-news

Według Krugmana programy oszczędnościowe proponowane Grecji zdusiłyby gospodarkę tego kraju, wcale nie redukując zadłużenia. Komentator "New York Timesa" uważa, że zdecydowany głosowanie Greków na "nie" daje przynajmniej szansę na ucieczkę z tej pułapki.

Paul Krugman przyznaje, że rozpoczyna się okres niepewności i że jeden ze scenariuszy to porzucenie przez ten kraj euro. - Jeśli Grecy zrezygnują z euro, to nie znaczy, że są złymi Europejczykami - pisze Krugman, argumentując, że choć grecki problem jest skutkiem nieodpowiedzialnego zapożyczania się i nieodpowiedzialnego udzielania kredytów, to wspólna europejska waluta nie daje wytchnienia krajom, które znajdą się w kłopotach. - W tej chwili ważne jest, by powstrzymać krwawienie - konkluduje noblista.

IAR/aj