Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR / PAP
Klaudia Hatała 26.10.2015

Zagraniczne media o wyborach w Polsce: "Polityczne trzęsienie ziemi", "Wielkie zwycięstwo prawicy", "Wygrywa partia antyeuropejska"

Zagraniczne media szeroko komentują sondażowe wyniki wyborów parlamentarnych w Polsce. Z sondażu late poll Ipsos dla TVP1, TVN24 i Polsat News wynika, że zwyciężyło PiS z poparciem 37,7 proc. wyborców. Partia ta zdobyła prawdopodobnie 232 mandatów w Sejmie i będzie mogła samodzielnie sformować rząd - wynika
Galeria Posłuchaj
  • Belgijski „Le Soir” o wyborach w Polsce. Relacja Magdaleny Skajewskiej (IAR)
  • Hiszpania: w Polsce wygrała eurosceptyczna ultraprawica (IAR)
  • Białoruskie media komentują wybory w Polsce. Relacja Włodzimierza Paca (IAR)
  • Sydney Morning Herald o możliwych decyzjach gospodarczych PiS. Relacja Rafała Motriuka (IAR)
  • Rosyjska prasa: w Polsce zmieniają elity. Relacja Macieja Jastrzębskiego (IAR)
  • Francja: prasa o wyborach w Polsce. Relacja Tomasza Siemieńskiego (IAR)
  • Amerykańska prasa o Polsce. Relacja Marka Wałkuskiego (IAR)
  • Niemcy: komentarze po wyborach w Polsce. Relacja Wojciecha Szymańskiego (IAR)
Czytaj także

Wybory parlamentarne - zobacz serwis specjalny >>>

„Zwycięstwo wizji państwa silnego, może nawet autorytarnego, które żywi się brakiem ufności wobec tego, co pochodzi z zagranicy” - tak o wynikach wyborów w Polsce pisze belgijski dziennik „Le Soir”. Według specjalnego wysłannika gazety, dojście do władzy Prawa i Sprawiedliwości może oznaczać, że nasz kraj stanie się mniej konstruktywnym partnerem w Unii Europejskiej.

Wielkie zwycięstwo prawicy, porażka odchodzącej władzy, zmieciona z parlamentu lewica, możliwość samodzielnych rządów PiS - to niektóre z wniosków, jakie belgijski dziennik wyciąga z niedzielnych wyborów w Polsce.

Dziennikarz gazety zastanawia się, jak to jest możliwe, że Platforma Obywatelska, która - jak czytamy - zdołała przeprowadzić Polskę przez trudne czasy kryzysu finansowego i która wzmocniła pozycję naszego kraju w Unii, w sposób tak spektakularny przegrała wybory.

Zdaniem komentatora, partia „osierocona” przez Donalda Tuska po tym, jak został szefem Rady Europejskiej, zapłaciła cenę za arogancję, jaką wykazywała w ostatnich latach, i za afery podsłuchowe, które ją pogrążyły. Belgijski dziennik zauważa, że według pierwszych powyborczych szacunków - Prawo i Sprawiedliwość zwyciężyło prawie we wszystkich województwach, co jest dla tej partii niepodważalnym mandatem do sprawowania władzy.

"Powrót nacjonalistycznego wetarana"

"Nacjonaliści na drodze do odzyskania władzy w Polsce" - tytułuje swą korespondencję z Warszawy brytyjski dziennik "Financial Times" na stronie internetowej. Konserwatywna opozycja wygrała w niedzielę wybory (...), wypierając jedną z najdłużej rządzących ekip w krajach Unii Europejskiej - odnotowuje gazeta.

"Mimo że Polska była w ciągu jej ośmioletniej kadencji najszybciej rozwijającą się gospodarką w UE, wydaje się, że kraj był zmęczony rządami liberalnej, centroprawicowej Platformy Obywatelskiej i opowiedział się za powrotem do władzy Prawa i Sprawiedliwości Jarosława Kaczyńskiego, nacjonalistycznego wetarana (ang. nationalist veteran)" - podaje "FT".

"Gospodarczy program Kaczyńskiego, nieufnego wobec Brukseli i Berlina oraz zażartego krytyka Moskwy, obejmuje priorytetowe traktowanie rodzimych firm nad zagranicznymi i nałożenie dalszych podatków na banki i supermarkety, żeby móc wypłacać zasiłki emerytom i pracownikom" - wskazuje londyński dziennik.

I dodaje, że "takie populistyczne zobowiązania, razem z emocjonalną retoryką przeciwko rządowym planom otwarcia granic dla uchodźców, zbiegły się z poglądami wyborców, którzy czują, że przegapili korzyści wynikające z boomu gospodarczego Polski w ciągu minionej dekady, zwłaszcza w biedniejszych i mniej rozwiniętych wschodnich regionach kraju, gdzie wielu uważa, iż emigracja na zachód Europy pozostaje ich najlepszą opcją".

"W Niemczech muszą zabrzmieć dzwony alarmowe"

Niemieckie media poświęcają dużo uwagi wyborom w Polsce. Komentatorzy przypominają, że ostatnie rządy Prawa i Sprawiedliwości były trudnym czasem dla relacji polsko-niemieckich. Komentator publicznej telewizji ARD stwierdził, że po zwycięstwie PiS, w Niemczech muszą zabrzmieć dzwony alarmowe. Jak mówił, ostatnie rządy tej partii mocno zaszkodziły relacjom Warszawy z Niemcami i Unią Europejską. Komentator zwracał też uwagę na negatywne nastawienie PiS do uchodźców. Pytał, czy kolejny kraj popadnie w orbanizację?

Czytaj więcej
wybory 1200
Wybory parlamentarne 2015

W osobnym odredakcyjnym komentarzu Robin Lautenbach podkreślił, że Polska jest po Francji najważniejszym partnerem Niemiec. Lautenbach przypomniał, że niemal 10 lat temu, gdy Kaczyński był szefem rządu, "stale prowokował polityczne awantury w polityce wewnętrznej i zaszkodził poważnie relacjom Polski z Niemcami i UE".

Zdaniem ARD w kampanii wyborczej Kaczyński "świadomie posługiwał się nienawiścią, podjudzając przeciwko muzułmańskim uchodźcom, chociaż w rzeczywistości nie ma ich w Polsce". Jak dodano, szef PiS "posługiwał się słowami, które wprawiły w zdumienie nawet Pegidę i AfD".

Pegida to populistyczny antyimigrancki ruch społeczny domagający się natychmiastowego wstrzymania przyjmowania imigrantów; Alternatywa dla Niemiec (AfD) jest eurosceptycznym ugrupowaniem nalegającym na ograniczenie liczby uchodźców.

"Czy kolejny wschodnioeuropejski kraj popadnie w "orbanizm?" - pytał Lautenbach. "PiS kocha (premiera Węgier Viktora) Orbana, ma z nim tylko jeden mały ideologiczny problem - a problemem tym jest jego sympatia do (prezydenta Rosji Władimira) Putina" - tłumaczył niemiecki komentator.

Lautenbach zastrzegł, że sytuacja w Polsce nie musi rozwijać się według czarnego scenariusza. "PiS też się zmienił. Do władzy doszło nowe pokolenie, bardziej otwarte na świat, mniej fanatyczne, którego patriotyzm nie ogranicza się do poglądów antyniemieckich i antyeuropejskich" - powiedział komentator. Jak dodał, prezydent Andrzej Duda i przyszła premier Beata Szydło symbolizują właśnie to pokolenie.

Pozostaje "jedno nurtujące podejrzenie" - zauważył Lautenbach - to, że po niedługim czasie Kaczyński "wyrzuci miłą panią Szydło i sam ogłosi się premierem". ARD przypomniał, że podobny manewr polski polityk przeprowadził w 2006 r. "Idą ciekawe czasy, także dla nas" - podsumował pierwszy program niemieckiej telewizji publicznej.

Analizując przyczyny porażki Platformy Obywatelskiej korespondent telewizji ZDF mówił, że decydujące były sprawy socjalne. Dziennikarz zwracał uwagę na fakt, że szybkiemu rozwojowi polskiej gospodarki nie towarzyszył równie szybki wzrost wynagrodzeń. W większości niemieckich relacji na temat polskich wyborów pojawia się pytanie, dlaczego tak dobrze rozwijający się kraj zdecydował się na tak gruntowną polityczną zmianę?

Niemiecki dziennik "Sueddeutsche Zeitung" uznał wynik wyborów w Polsce za "polityczne trzęsienie ziemi". Celem zwycięskiej partii PiS jest, zdaniem komentatora, "paternalistyczno-nacjonalistyczne państwo" według węgierskiego wzoru.

"Polska przeżyła polityczne trzęsienie ziemi, którego siłę trudno jeszcze obecnie określić, podobnie jak zasięg fali uderzeniowej" - pisze w poniedziałek komentator opiniotwórczej gazety Florian Hassel.

Jak zaznacza niemiecki dziennikarz, chodzi nie tylko o to, że "zmieciony został z powierzchni" odnoszący sukcesy rząd centroprawicowy. Dochodząca do władzy partia Prawo i Sprawiedliwość zdobyła, jeżeli potwierdzą się prognozy, absolutną większość i może rządzić samodzielnie. "Byłoby to całkowite novum w okresie po upadku komunizmu" - czytamy w "SZ".

Z tej sytuacji cieszą się zwolennicy PiS, natomiast Polacy w centrum i na lewicy "odczuwają dreszcz przerażenia". "Kierowany przez Jarosława Kaczyńskiego PiS nigdy nie krył, że dąży do paternalistyczno-nacjonalistycznego państwa według węgierskiego wzoru, blisko współpracującego z radykalno-tradycyjną częścią potężnego w Polsce Kościoła katolickiego" - pisze Hassel.

Komentator zauważa, że PiS rządził już w latach 2005-2007, co pozwala mieć nadzieję, że sytuacja nie rozwinie się być może w niedobrym kierunku. Przypomina jednak, że wtedy partia Jarosława Kaczyńskiego nie rządziła sama i nie rządziła długo. Posiadając absolutną większość oraz własnego prezydenta, PiS dysponuje wszelkimi warunkami do politycznej przebudowy (państwa).

Francja: PO została porzucona

Francuska prasa podkreśla, że Prawo i Sprawiedliwość w wyniku niedzielnych wyborów ma prawdopodobnie większość bezwzględną w Sejmie. Komentatorzy we Francji zauważyli również całkowitą eliminację partii lewicowych.

Dziennik „Le Parisien” cytuje w swoim komentarzu słowa Jarosława Kaczyńskiego, według których po raz pierwszy od upadku komunizmu jedna partia będzie mogła rządzić samodzielnie, bez potrzeby poszukiwania koalicji. Według francuskiego dziennika, kampania wyborcza PiS „opierała się na demagogicznych obietnicach i na strachu przed migrantami”. Z kolei Platforma Obywatelska - zaznacza gazeta - była wyraźnie zmęczona i „zużyta” ośmioletnim sprawowaniem władzy. W dodatku partia ta została „porzucona” przed rokiem - jak pisze „Le Parisien” - przez swojego „charyzmatycznego lidera Donalda Tuska”, który przewodzi obecnie Radzie Europejskiej.

Według dziennika „Le Monde”, najważniejsze elementy programu przyszłego rządu Beaty Szydło to „centralizacja władzy, polityka socjalna i polityka suwerenności gospodarczej”. Francuski dziennik podkreśla również socjalno-konserwatywny charakter zwycięskiej partii. Jej program socjalny był - jak podkreśla „Le Monde” - bardzo kosztowny. Gazeta pisze tu o obniżeniu wieku emerytalnego, zasiłkach na dzieci oraz o bezpłatnych lekarstwach dla osób powyżej 75. roku życia.

Włochy: Polska się zmienia

Niemałe zainteresowanie polskimi wyborami we Włoszech. W pierwszych relacjach tamtejsze media podkreślają eurosceptycyzm zwycięzcy - Prawa i Sprawiedliwości, które szykuje się do samodzielnego rządzenia krajem.

Rzymska "La Repubblica" w wydaniu internetowym nie może zdecydować się, jak określić zwycięzcę niedzielnych wyborów: PiS jest według gazety partią nacjonalistów przeciwnych UE, ale też nacjonalistycznych konserwatystów. Gazeta jest przekonana, że dojście tej partii do władzy w najważniejszym kraju środkowowschodniej Europy napawa niepokojem europejskie kancelarie i samą Unię.

„La Repubblica” ogłasza w tytule na pierwszej stronie: „Wygrywa partia antyeuropejska. Absolutna większość dla populistów”. Według tego lewicowego dziennika nad Wisłą doszło do radykalnego przełomu. „Wyborcy w najważniejszym kraju członkowskim UE i NATO na Wschodzie dokonali bardzo ostrego, bezkompromisowego wyboru: więcej narodu i mniej Europy, tradycje narodowe ponad wszystkim” - podsumowuje autor artykułu.

Wynik wyborów nazywa „ciosem w serce” dla kanclerz Angeli Merkel i szefa Komisji Europejskiej Jean-Claude’a Junckera, a także dla premiera Włoch Matteo Renziego i prezesa Europejskiego Banku Centralnego Mario Draghiego oraz wszystkich zwolenników silnej unijnej polityki.

Ponadto włoski publicysta stwierdza, że nowe władze Polski „tak antyrosyjskie, jak nigdy wcześniej” być może będą gotowe do trudnych porozumień z „filorosyjskim przyjacielem” Orbanem. „Berlin, Bruksela i rynki oczekują w stanie alarmu na ekonomiczny cios”, jaki w ocenie rzymskiej gazety mogą wywołać obietnice gospodarcze PiS.

Antyimigracyjne wypowiedzi interpretuje się zaś jako dowód „pożegnania z higieną języka, która była wartością konstytutywną polskiej rewolucji 1989 roku”.

Turyńska La Stampa próbuje ustalić przyczyny tego zwycięstwa i stwierdza, że duża część wyborców dość miała ośmioletnich rządów Platformy Obywatelskiej i zdecydowała się na zwrot w prawo, dając się uwieść obietnicom PiS, który chce uwolnić kraj od wszechpotęgi Brukseli.

„Wraz z wczorajszym głosowaniem Polska zbliża się szybkim krokiem ku ksenofobicznej polityce Orbana na Węgrzech” - zauważono. Według turyńskiej gazety prawicy „opłaciła się kampania przeciwko "imigrantom-nosicielom chorób" i wszechwładzy Brukseli”. Relację kończy teza, że wynik głosowania zmieni rolę Polski w Europie i jej stanowisko wobec kryzysu imigracyjnego.

„Corriere della Sera” pisze, że zwycięzca wyborów, lider PiS Jarosław Kaczyński inspiruje się polityką premiera Węgier Viktora Orbana i występuje przeciwko imigrantom. Największy włoski dziennik kładzie nacisk na to, że kandydatka na premiera Beata Szydło pozostaje w cieniu przywódcy ugrupowania.

Wysłanniczka gazety zauważa w relacji „Polska zmienia się”: nie wystarczył wysoki wzrost gospodarczy i malejące bezrobocie, na klęskę dotychczasowej ekipy miały wpływ „skandale i korupcja”. Dodaje, że prawica wygrała, obiecując pomoc dla rodzin, obniżenie wieku emerytalnego, nałożenie podatków na wielkie koncerny, ulgi dla firm wykorzystujących polską technologię. "Czarna fala ze Wschodu dociera do Polski" - tak podsumowano triumf prawicy.

Pawła Kukiza dziennik nazywa „polskim Beppe Grillo”, porównując go tym samym do lidera populistycznego, antyestablishmentowego włoskiego Ruchu Pięciu Gwiazd.

Odnotowuje się również, że w nowym polskim parlamencie nie będzie lewicy, co najlepiej świadczy o tym, do jakiego stopnia dokonano zwrotu na prawo.

W wywiadzie dla „Corriere della Sera” Krzysztof Zanussi wyraził opinię, że polityka Orbana nie jest wzorem dla Polski i nie można dokonywać takich zestawień z powodów historycznych, głównie dlatego, że na Węgrzech panuje poczucie „niesprawiedliwości historycznej”. To nie jest przypadek Polski - dodaje. Reżyser przyznał, że obawia się „wszechwładzy jednej partii”, dlatego że jego zdaniem polska demokracja jest zbyt młoda. Ponadto Zanussi zwrócił uwagę na silne związki PiS z Kościołem, co uważa on za niebezpieczeństwo i to przede wszystkim dla Kościoła.

Hiszpania: Polska odwróci się plecami do Brukseli

"W Polsce wygrała eurosceptyczna, katolicka ultraprawica" - podkreślają hiszpańskie gazety. Zdaniem komentatorów, krajem będzie rządził Jarosław Kaczyński, a prezydent Andrzej Duda i przyszła premier Beata Szydło będą tylko wykonawcami jego woli.

Nawet skrajnie prawicowe hiszpańskie gazety - La Razon i ABC - z niepokojem oceniają wynik wczorajszego głosowania. Autorzy artykułów wyrażają obawę, że Polska - jeden z największych krajów Unii Europejskiej - odwróci się plecami do Brukseli. Przypominają też, że jeszcze kilka miesięcy temu Beata Szydło nie była znana. "Jej pojawienie się na scenie politycznej to taktyczna zagrywka Kaczyńskiego" - czytamy w La Razon.

Hiszpańscy komentatorzy twierdzą, że Szydło potrafiła lepiej od Ewy Kopacz przekonać do siebie wyborców: "Dawała poczucie bliskości i zrozumienia rzeczywistych problemów Polaków. I pamiętała o 25 procentach młodych bezrobotnych, wykluczonych z gospodarczych dokonań PO".

Ich zdaniem, nie tylko Bruksela może obawiać się pogorszenia stosunków z nowym polskim rządem. Również międzynarodowe koncerny, które Szydło wielokrotnie oskarżała o nieuzasadnione przywileje podatkowe.

Beata Szydło jak James Bond?

"James Bond polskiej polityki" - tak szwajcarskie media określają Beatę Szydło. I prognozują, że wynik wyborów może oznaczać koniec Platformy Obywatelskiej.

"Nazywam się Szydło, Beata Szydło" - tę wypowiedź kandydatki na premiera z początku jej kampanii wyborczej przypominają media w Szwajcarii. "James Bond dokonuje rzeczy niemożliwych, w Polsce musimy też uwierzyć w to, że nam też się uda takie rzeczy osiągnać" - mówiła Beata Szydło. I się udało - podkreślają szwajcarskie media, wskazując jedocześnie, że Bond działa zawsze na usługach Jej Wysokosci. Pytanie, czy Beata Szydło będzie tak bardzo zależna od Jarosława Kaczyńskiego.

Platforma Obywatelska przeżyła dramatyczną, być może zagrażającą egzystencji porażkę wyborczą - pisze największa szwajcarska gazeta Neu Zürcher Zeitung. Nie wiadomo, dlaczego PO z Ewa Kopacz na czele straciła 16 punktów i będzie musiała być w opozycji w polskim parlamencie, skoro po 8 latach rządzenia polska gospodarka jest w fantastyczej kondycji - podkreśla gazeta.

Prawdopodobnie wielu Polaków myśli, że dobrobyt gospodarki Polski, prowadzonej z takim sukcesem, nie rozkłada się równo i dla wielu wyborców jest po prostu nieodczuwalny - komentuje dziennik.

Wszystkie szwajarskie media podkreślają też, że ogromnym zaskoczeniem jest, iż po raz pierwszy od 1989 roku w polskim Sejmie nie będzie lewicy.

USA: współpraca Brukseli z Warszawą będzie trudniejsza

Media w Stanach Zjednoczonych odnotowały zdecydowane zwycięstwo Prawa i Sprawiedliwości w wyborach parlamentarnych. New York Times pisze o wyraźnym skręcie na prawo, Wall Street Journal analizuje wpływ zwycięstwa PiS na przyszłość Unii Europejskiej a portal Politico zwraca uwagę, że przyszły premier nie będzie najważniejszym politykiem w Warszawie.

Wyborcy mieli po prostu dosyć ośmioletnich rządów Platformy - stwierdza „Politico”. Mniej istotne wydawało się to, że Polska gospodarka była najsilniejsza w Unii Europejskiej, Warszawa zbudowała dobre relacje z sąsiadami i zdobyła kluczowe stanowisko w Brukseli. Według „Politico”, rządząca centroprawicowa partia wyglądała na wykończoną, brakowało jej pomysłów i było to widać w kampanii. PiS, jak każdy poprzedni rząd, z całą niemal pewnością dokona dużych zmian personalnych w instytucjach publicznych: w banku centralnym czy ciałach nadzorujących media. Partia Jarosława Kaczyńskiego będzie sceptyczna wobec imigrantów i ograniczania emisji gazów cieplarnianych - wnioskuje „Politico”.

New York Times zwycięstwa Prawa i Sprawiedliwości upatruje w rozczarowaniu wielu Polaków faktem, że nie odczuwają skutków sukcesu ekonomicznego swego kraju, sukcesu o którym ciągle słyszeli. Nowojorski dziennik podkreśla, że skręcając na prawo Polska dołącza do innych państw naszego regionu a o skali tego zwrotu świadczy nieobecność lewicy w nowym parlamencie. Wall Street Journal zauważa, że przez ostatnich 8 lat Polska była bliskim sojusznikiem Niemiec i popierała dalsze jednoczenie Europy. Amerykańska gazeta pisze, że zwycięstwo obozu nacjonalistycznego wzmacnia odmienną wizję, w której Unia Europejska jest raczej blokiem niezależnych państw. Wall Street Journal podkreśla, że podobnie jak odchodząca PO, zwycięzcy wyborów chcą utrzymania państwowej kontroli nad wieloma firmami z kluczowych gałęzi przemysłu. Politico pisze, że choć premierem zostanie Beata Szydło to głownie decyzje będzie podejmować Jarosław Kaczyński. Portal internetowy nie przewiduje jednak znacznych zmian w polityce zagranicznej, choć jak pisze, współpraca Brukseli z Warszawą będzie trudniejsza.

„Przyjaciele Orbana wygrali polskie wybory”

Wybory parlamentarne w Polsce wygrali przyjaciele premiera Węgier Viktora Orbana, który może teraz liczyć na sojuszników w Unii Europejskiej – ocenia węgierska prasa sondażowe wyniki niedzielnego głosowania.

„Przyjaciele Orbana wygrali polskie wybory” – pisze tygodnik „Vilaggazdasag”. „W Europie będzie dwoje Węgier” - ocenia lewicowy dziennik „Nepszabadsag”. „Orban może się cieszyć” – pisze portal Index, dodając, że wynik wyborów to „polityczne trzęsienie ziemi”.

„Na podstawie sondaży exit poll nie jest przesadą mówienie o trzęsieniu ziemi. PiS może samodzielnie utworzyć rząd, a historycznym zwrotem jest to, że z parlamentu wypada lewica”, a weszły do niego dwie utworzone w tym roku nowe partie – pisze komentator Szabolcs Dull na portalu Index.

Dull przypomina, że w 2001 r. lewica „o długość ulicy” wyprzedziła rywali w polskich wyborach. Teraz jednak najwyraźniej dużo głosów odebrał jej ruch Pawła Kukiza, który jest „populistyczny i skłania się raczej ku lewicy”. O tym ostatnim tygodnik „HVG” pisze, że „ani wówczas (tj. przed wyborami prezydenckimi), ani teraz nie ogłosił programu w klasycznym sensie tego słowa, a jego najważniejszym postulatem jest wprowadzenie okręgów jednomandatowych, ale nawet to może wystarczyć, by stał się trzecią siłą w Sejmie”.

Za ciekawe uważa Dull, że do Sejmu trafiła utworzona w maju partia Nowoczesna, którą „analitycy uważają za neoliberalną i nieco feministyczną”. Przypomina przy tym, że Ryszard Petru jest jednym z najbardziej znanych polskich ekonomistów i w Banku Światowym zajmował się polsko-węgierskimi kontaktami gospodarczymi. „Także ta partia przyciągnęła wielu niezdecydowanych lub lewicowych wyborców” – ocenia.

Według Dulla „Orban może się cieszyć”, bo pod przewodnictwem Beaty Szydło w Polsce może teraz powstać rząd bardzo podobny do gabinetu rządzącej obecnie na Węgrzech koalicji Fidesz-KDNP.

„Można oczekiwać dość nacjonalistycznej, konfrontacyjnej wobec Brukseli, lekko eurosceptycznej polityki. Poza tym Szydło szykuje się do różnych posunięć, jakie widzieliśmy wcześniej u Orbana - na przykład opodatkowania sektora handlowego czy mniejszej współpracy z UE w zakresie polityki wobec uchodźców” - czytamy.

Dla Orbana wynik polskich wyborów jest więc radosną wiadomością, bo węgierski rząd może teraz uzyskać silnego sojusznika w swej obecnej polityce unijnej – konkluduje Dull.

Publicysta tygodnika „HVG” Gabor Nagy w tekście opublikowanym w dniu wyborów, ale jeszcze przed podaniem wyników sondaży exit poll pisze, że „do Polski może dotrzeć węgierski ekspres”, a Prawo i Sprawiedliwość to „prawicowa i konserwatywna, zachwycająca się polityką gospodarczą Viktora Orbana” partia.

Nagy przypomina, że Szydło wspominała podczas kampanii o ulgach podatkowych dla drobnych przedsiębiorców, czy darmowych lekach dla osób powyżej 75. roku życia. „Prawie nie było mowy o polityce zagranicznej” – zauważa.

„PiS dał jednak jasno do zrozumienia, że chciałby zrobić to, co Viktor Orban na Węgrzech. Jeśli uda się zdobyć większość konstytucyjną - nadać konstytucji bardziej konserwatywne brzmienie. W polityce gospodarczej także w Polsce może powstać system podatków sektorowych, a odgrywający ważną rolę jako prezydent Andrzej Duda już przebąkiwał, że dobrze byłoby mieć krajową większość w polskim sektorze bankowym, a w polityce gospodarczej - większą rolę banku emisyjnego. Ale PiS również w kwestii uchodźców i stosunków z Brukselą jest dużo bliższy Budapesztu niż obecny rząd w Warszawie” – ocenia komentator.

Lewicowy „Nepszabadsag” podkreśla zaś, że „zdaniem ekspertów można się obawiać, iż wraz ze zwycięstwem PiS Polska stanie się +drugimi Węgrami+”.

Zastanawiając się nad przyczynami niepowodzenia PO, „Nepszabadsag” pisze, że „wyborcy chcieli zmiany, a wiatry sprzyjają nacjonalistycznej prawicy”. „Władza nie posłużyła partii Donalda Tuska: afery korupcyjne, skandale obyczajowe i wreszcie afera podsłuchowa zniszczyły autorytet partii. A Tusk powędrował robić karierę w Brukseli” – czytamy.

Czeska prasa: Polska będzie inna

Polska polityka po wyborach wyraźnie skręci na prawo, gdyż - jeśli potwierdzą się wyniki sondaży - w parlamencie nie zasiądą reprezentanci lewicy, a po raz pierwszy po 1989 roku rząd powoła jedna partia - pisze w poniedziałek prasa w Czechach.

"Jarosław Kaczyński i politycy PiS dobrze pamiętają okres swych rządów z lat 2005-2007, które charakteryzowała niestabilność władzy z małymi, chwiejnymi partnerami; dlatego teraz twardo dążyli do zdobycia większości" - pisze dziennik ekonomiczny "Hospodarzske noviny".

Aby Prawo i Sprawiedliwość mogło spełnić swe obietnice wyborcze i program socjalny, należy spodziewać się centralizacji państwa, przedsiębiorstw i inwestycji - zauważa w gazecie szef jej działu zagranicznego Martin Ehl. Powyborcze przemówienie Kaczyńskiego odczytuje jako próbę budowy bezwzględnej większości, aby "zgodnie z węgierskim wzorem" zmienić konstytucję i koncepcję rządzenia państwem.

Według dziennikarza, Jarosław Kaczyński ma jednak o wiele słabszą pozycję polityczną i społeczną w porównaniu z premierem Węgier Viktorem Orbanem, dlatego komentarze niektórych mediów o zagrożonej w Polsce demokracji uważa za przesadne.

Dziennik "Mlada fronta Dnes" w swym powyborczym komentarzu podkreśla, że Czechy muszą pozostać przyjacielem Polski także po triumfie Kaczyńskiego.

Według gazety Polska po wyborach wygranych przez PiS "będzie inna, o wiele bardziej złożona", niż ta, "którą poważnie traktowała Europa Zachodnia i która ma dziś przewodniczącego Rady Europejskiej, a kilka lat wcześniej miała szefa Parlamentu Europejskiego".

"Będziemy być może musieli zwracać uwagę swym polskim kolegom na rzeczy, które przywrócą (...) polską demokrację. Być może staniemy się krajem, gdzie pokonana w niedzielę liberalna i prozachodnia Polska będzie szukać inspiracji i nadziei" - pisze na łamach dziennika komentator Lubosz Palata. (PAP)

Białoruś: media z uwagą śledziły wybory w Polsce

Rano państwowe kanały telewizyjne na czołowych miejscach informowały o wynikach badań sondażowych, które przewidują, że dojdzie do samodzielnych rządów Prawa i Sprawiedliwości.

Pierwszy program białoruskiej telewizji "BT-1" komentując zwycięstwo PiS poinformował, że na popularności PO negatywnie odbił się ubiegłoroczny skandal podsłuchowy, w który byli zamieszani ministrowie. Z kolei popularny kanał telewizyjny "ONT" zwrócił uwagę, że Prawo i Sprawiedliwość opowiada się za obniżeniem wieku emerytalnego.

Niezależny tygodnik Nasza Niwa komentując dobry wynik PiS pisze, że doszło do "triumfalnego zwycięstwa narodowych konserwatystów". Zauważa, że w maju kandydat Prawa i Sprawiedliwości Andrzej Duda wygrał wybory prezydenckie.

Rozgłośnia "Euroradio" zwraca uwagę, że do Sejmu wejdzie zapewne 5 partii. Wszystkie są prawicowe. Podkreśla, że po raz pierwszy w historii w polskim parlamencie nie będzie sił lewicowych.

Rosja: Polacy byli zmęczeni

Wyborcy w Polsce nie tyle głosowali na PiS, co przeciwko Platformie Obywatelskiej. Taką sugestię przedstawia swoim czytelnikom „Rossijskaja Gazieta”. Rządowy dziennik podkreśla, że Polacy nie dostrzegli omijającego ich światowego kryzysu gospodarczego i stopniowych zmian na lepsze, a wpływ na ich decyzję miały raczej skandale polityczne wokół rządzących elit.

„Rossijskaja Gazieta” przypomina, że Platforma Obywatelska była jedyną partią we współczesnej historii Polski, która dwukrotnie z rzędu wygrała wybory. Sugeruje, że Polacy byli już zmęczeni liderami tego ugrupowania. Dziennik wyjaśnia, że w ostatnich latach Prawo i Sprawiedliwość przeszło poważne zmiany jeśli chodzi o wizerunek partii. Jednocześnie dodaje, że szefem partii niezmiennie pozostaje Jarosław Kaczyński, a jego zastępcą Antoni Macierewicz. Temu ostatniemu wypomina ujawnienie informacji na temat pracy polskich służb wywiadowczych.

Wybory parlamentarne w Polsce nie cieszyły się zainteresowaniem rosyjskich mediów. Oprócz krótkich informacji dotyczących sondażowych wyników, cytatów wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego i Ewy Kopacz na razie nie pojawiły się obszerniejsze opracowania czy komentarze na ten temat.

Australia o Polsce

To potencjalnie największe zwycięstwo jednej partii od końca komunizmu w 1989 roku. Tak o polskich wyborach parlamentarnych pisze australijski dziennik „Sydney Morning Herald”.

To zwycięstwo może oznaczać zwrot ku społecznemu konserwatyzmowi i lewicującej gospodarce - pisze „Sydney Morning Herald”. Gazeta dużą część komentarza poświęca przyszłym decyzjom gospodarczym PiS. Dziennik przypomina, że opodatkowane mogą zostać banki i supermarkety. Ponieważ zwycięska partia będzie mogła nominować większość członków Rady Polityki Pieniężnej, de facto może przejąć kontrolę nad stopami procentowymi.

„Sydney Morning Herald” cytuje wpływowego ekonomistę PiS, Zbigniewa Kuźmiuka, którego zdaniem rząd będzie dążył do utrzymywania deficytu sektora finansów publicznych w ramach wymaganego przez Unię Europejską poziomu trzech procent PKB.

Dubaj: za dużo skandali, za mało sukcesów

Arabskie media niewiele miejsca poświęcają wyborom w Polsce. Nazwisko lidera zwycięskiej partii Jarosława Kaczyńskiego pojawia się w kontekście słów o sukcesie konserwatystów i eurosceptyków.

"Polacy wynieśli do władzy eurosceptycznych konserwatystów, którzy oparli kampanię na populistycznych obietnicach i obawach przed napływem uchodźców" - pisze dziennik Gulf Today. Gazeta powtarza opinie głosujących Polaków, którzy byli rozczarowani rządami liberalnej Platformy Obywatelskiej. "Za dużo skandali, za mało sukcesów, to dla odmiany zagłosujemy na PiS" - cytuje słowa jednego z warszawskich wyborców najpopularniejsza gazeta w regionie

Telewizja Al-Dżazira rozpoczyna poranne programy informacyjne od problemów uchodźców w Europie. W tym kontekście opisuje też w swoich serwisach internetowych polskie wybory. Przypomina słowa Jarosława Kaczyńskiego o chorobach przenoszonych przez uchodźców i podkreśla, że niechęć zwycięskiej partii wobec przyjmowania imigrantów podziela 60 procent Polaków.

TVN24/x-news

IAR,PAP,kh