Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR / PAP
Agnieszka Kamińska 04.01.2016

Wojna o wpływy. Konflikt Saudów i Iranu [ANALIZA]

Eskalacja konfliktu między Arabią Saudyjską a Iranem to odsłona wieloletniej rywalizacji o przywództwo w świecie islamu – przypominają eksperci i zastanawiają się, co z tego wyniknie.

Czytaj też:
usa.jpg
USA apelują do Saudów i Iranu o podjęcie dialogu

Zdaniem ekspertów należy oczekiwać większego zaangażowania zarówno Iranu, jak i Arabii Saudyjskiej w wojny w Syrii i Jemenie.

W weekend Arabia Saudyjska ogłosiła zerwanie stosunków dyplomatycznych z Iranem po sobotnim ataku na saudyjską ambasadę w Teheranie i ostrej reakcji władz irańskich na egzekucję szyickiego duchownego, szejka Nimra al-Nimra.

Nimr al-Nimr był krytykiem rządzącej w królestwie dynastii Saudów.

Czytaj też:
a123a.jpg
Arabia Saudyjska chce wprowadzić zakaz podróży do Iranu

Walka od rewolucji 1979 roku

- W tym konflikcie chodzi głównie o dominację polityczną i o wpływy w całym świecie muzułmańskim. Tu się zaczęła rywalizacja, która przebiega na wielu frontach. Pamiętajmy, że Saudyjczycy i Irańczycy od momentu rewolucji w 1979 roku w gruncie rzeczy walczą o wpływy - powiedział arabista z Uniwersytetu Warszawskiego prof. Janusz Danecki. Przypomniał, że oba państwa rywalizują m.in. w Jemenie i Syrii, gdzie popierają zwalczające się strony tamtejszych konfliktów.

- Po rewolucji jemeńskiej i arabskiej wiośnie pojawiła się (w Jemenie) grupa Hutich, która reprezentuje bliskie szyizmowi nurty w islamie. W związku z tym prawdopodobnie Iran ich wspiera i wspierać będzie - dodał arabista.

Jemen, Syria - pola wojny zastępczej?

W Jemenie koalicja państw arabskich pod wodzą Arabii Saudyjskiej bombarduje od marca 2015 roku pozycje szyickich rebeliantów z ruchu Huti walczących o obalenie reżimu prezydenta Abd ar-Rab Mansura al-Hadiego. Z ruchem Huti współdziałają oddziały wojskowe lojalne wobec poprzedniego prezydenta Jemenu Alego Abd Allaha Salaha. Obecny chaos w Jemenie jest spuścizną po wieloletnich dyktatorskich rządach Salaha, obalonego w 2011 roku przez społeczną rewoltę.

Danecki podkreślił, że w związku z zaostrzeniem stosunków na linii Rijad-Teheran możemy spodziewać się w najbliższym czasie intensyfikacji konfliktu zbrojnego nie tylko w Jemenie, ale także w Syrii. Saudyjczycy i Irańczycy konkurują tam ze sobą również na płaszczyznach religijnych i gospodarczych.

- Z jednej strony Saudyjczycy będą wspierali opozycję występującą przeciwko Assadowi (prezydentowi Syrii Baszarowi al-Assadowi), a z drugiej Iran będzie napędzał Hutich przeciwko Saudyjczykom. Tam przecież (w Jemenie) konflikt wygasał, był w pewnym stopniu w zawieszeniu. Teraz pewnie te konflikty będą narastały - przewiduje prof. Danecki dodając, że kolejną areną konfliktu może być Bahrajn, którego większość społeczeństwa to szyici, a władza jest w rękach sunnitów.

”Konflikt eskaluje, wymyka się spod kontroli”?

Czytaj też:
as121as.jpg
Sudan i Bahrajn zrywają relacje z Iranem, tak jak Saudowie

Politolog z Uniwersytetu Wrocławskiego, doktor habilitowany Bartosz Bolechów ostrzega, że sytuacja w regionie Bliskiego Wschodu bardzo szybko wymyka się spod kontroli. W jego ocenie mamy obecnie "klasyczny przypadek logiki eskalacji, którą niezwykle trudno będzie odwrócić".

- Na rywalizację geopolityczną nakładają się tutaj skrajnie intensywne emocje, których zakładnikami stają się przywódcy polityczni. Radykalna retoryka domaga się radykalnych działań - w przeciwnym razie traci wiarygodność. Ogromną i bardzo groźną rolę odgrywają czynniki wewnętrzne: wykorzystywanie i podsycanie emocji religijnych i etnicznych dla celów politycznych. W Arabii Saudyjskiej toczy się walka o władzę, a państwo ma problem wynikający z niskich cen ropy naftowej. Iran musi uporać się z wewnętrznym niezadowoleniem na tle ”kapitulacji nuklearnej” wobec USA - zwrócił uwagę w rozmowie z Bolechów.

- Konflikt irańsko-saudyjski stawia też w bardzo trudnej sytuacji Zachód, któremu trudno będzie pozostać neutralnym, a zarazem trudno opowiedzieć się jednoznacznie po którejkolwiek ze stron: oba kraje są eksporterami ekstremizmu i oba są potrzebne, aby można myśleć o stabilizacji regionu i powstrzymaniu dalszej degradacji bliskowschodniego środowiska bezpieczeństwa - dodał politolog.

Państwo Islamskie skorzysta na sporze gigantów?

Podobnie uważa prof. Danecki, który zwraca także uwagę, że eskalacja napięć między Arabią Saudyjską a Iranem może odbić się na międzynarodowych wysiłkach mających doprowadzić do pokonania dżihadystów z Państwa Islamskiego (IS).

- Nasze nadzieje na zażegnanie konfliktów na Bliskim Wschodzie, przede wszystkim na poradzenie sobie z Państwem Muzułmańskim stają pod znakiem zapytania. Jeżeli Iran z Arabią Saudyjską, czyli najwięksi gracze w tym regionie są ze sobą pokłóceni, to oczywiście trzecia strona, czyli Państwo Muzułmańskie będzie z tego korzystać - powiedział prof. Danecki.

Dodał, że taka sytuacja może doprowadzić do ponownego wzrostu potęgi IS, ponieważ to od zaangażowania tych dwóch skonfliktowanych państw zależy powodzenie ewentualnych operacji lądowych przeciwko dżihadystom np. na terytorium Iraku, gdzie w ostatnim czasie islamiści ponieśli kilka strategicznych porażek tracąc np. miasto Ramadi. Nadal jednak kontrolują jedną trzecią terytorium tego kraju.

- To Arabia Saudyjska i Iran gwarantowały możliwość działania lądowego. Irakijczycy bez wsparcia irańskiego ciężko by sobie dawali radę. W związku z tym może być tak, że Państwo Muzułmańskie znowu będzie rosło w siłę, bo nie będzie miało przeciwwagi - zaznaczył Danecki

W połowie grudnia Arabia Saudyjska ogłosiła utworzenie przez 34 państwa muzułmańskie wojskowej koalicji antyterrorystycznej. Wśród uczestników sojuszu nie wymieniono Iranu.

(Wideo: Arabia Saudyjska zawiesza relacje z Iranem; RUPTLY/x-news)

”Nie chodziło o sprowokowanie Iranu”

Oceniając jednak ostatnie wydarzenia prof. Danecki uznał, że nie są one najprawdopodobniej wynikiem celowych działań, mających doprowadzić do dalszego zaostrzenia wieloletniego sporu. Arabista podkreślił, że stracenie szejka al-Nimra było elementem walki władz w Rijadzie z wewnętrzną opozycją, a nie posunięciem obliczonym na sprowokowanie Iranu.

- Oni (władze Arabii Saudyjskiej) walczą z opozycją szyicką i są jej bardzo niechętni. Ten konflikt z mniejszością szyicką jest stały i propaganda bardzo purytańskiego sunnickiego wahhabizmu jest nastawiona antyszyicko. (...) Nie wiemy dokładnie o co poszło, ale w każdym razie Saudyjczycy wykorzystali okazję, aby pozbyć się tych największych przedstawicieli establishmentu szyickiego, czyli al-Nimra i jego zwolenników - powiedział prof. Danecki.

Odniósł się w ten sposób do masowej egzekucji 47 osób w tym al-Nimra oskarżanego o podżeganie do przemocy. Jego zwolennicy twierdzili jednak, że był on pokojowym opozycjonistą, który domagał się większych praw dla zamieszkującej królestwo mniejszości szyickiej. W reakcji na to wydarzenie w Teheranie doszło do protestów i podpalenia ambasady saudyjskiej.

(Wideo: podpalenie saudyjskiej ambasady w Teheranie; RUPTLY/x-news)

Szyici kontra sunnici

- Saudyjczycy zapewne mogli spodziewać się takiej reakcji. Jedna reakcja pociągnęła za sobą drugą, czyli saudyjskie zerwanie stosunków dyplomatycznych. Jednak nie widziałbym w tym otwartej wojny. To jest po prostu typowe działanie w takim wypadku - uspokaja arabista tłumacząc przyczyny zerwania przez Rijad stosunków dyplomatycznych z Teheranem.

Podobnego zdania jest amerykański profesor zajmujący się szyizmem, były dyplomata Vali Nasr. Jego zdaniem podejmując decyzję o egzekucji al-Nimra Rijad chciał wysłać mocny sygnał do wszystkich przeciwników politycznych. - Wyznaniowa narracja pomaga władcom saudyjskim w trudnych chwilach: jednocząc sunnitów w kraju i w regionie przeciwko wyzwaniom rzucanym przez szyitów - napisał Nasr na Twitterze.

W liczącej 5,7 mln mieszkańców Arabii Saudyjskiej jest nieco ponad milion szyitów (dane ze spisu ludności z 2001 roku), ale wielu ekspertów sądzi, że ich liczba jest dwa razy większa. Skarżą się oni na trudności w uzyskaniu pracy i zdobyciu wyższego wykształcenia, na niedoinwestowanie zamieszkanych przez nich terenów oraz częste zamykanie ich obiektów kultu religijnego. Rząd w Rijadzie twierdzi natomiast, że w żaden sposób nie dyskryminuje szyitów.

Szacuje się, że szyci stanowią 10-20 proc. wyznawców islamu. Największe skupiska szyitów znajdują się w Iranie, Azerbejdżanie, Bahrajnie, Iraku, a także w Jemenie, Kuwejcie, Libanie i Syrii.

PAP/IAR/agkm