Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PAP
Agnieszka Kamińska 25.06.2016

Prezydent USA skonsultował Brexit z Merkel i z Cameronem

Prezydent USA przeprowadził w piątek rozmowę telefoniczną z premierem Cameronem. Obiecał, że oba kraje będzie łączyć "specjalne partnerstwo". Odbyło się też posiedzenie Rady Nadzoru Stabilności Finansowej, która zapewnia, że system finansowy USA nie ucierpiał.
Posłuchaj
  • Wyjście Brytyjczyków z Unii Europejskiej jest wiodącym tematem w amerykańskich mediach. Relacja Małgorzaty Kałuży z Nowego Jorku (IAR)
  • Skutki gospodarcze opuszczenia Unii Europejskiej przez Wielką Brytanię mogą być odczuwalne przez lata. Relacja Marka Wałkuskiego z Waszyngtonu (IAR)
Czytaj także

ZOBACZ SERWIS SPECJALNY:
br66346.jpg
REFERENDUM W SPRAWIE BREXITU

Prezydent USA Barack Obama przeprowadził w piątek konsultacje telefoniczne z premierem Wielkiej Brytanii Davidem Cameronem oraz z niemiecką kanclerz Angelą Merkel. W obu rozmowach wyraził nadzieję, że wyjście Zjednoczonego Królestwa z Unii Europejskiej – "co Stany Zjednoczone przyjmują z żalem, będzie się odbywać w sposób uporządkowany".

Obama rozmawiał z europejskimi politykami z pokładu samolotu prezydenckiego, w trakcie podróży.

Zapowiedział, że "zarówno Wielka Brytania, jak i USA zamierzają się skoncentrować w najbliższym okresie na zagadnieniach wzrostu gospodarczego oraz zapewnieniu stabilności finansowej".

Podczas wystąpienia na uroczystościach w Uniwersytecie Stanford Obama powiedział: "choć zmienią się stosunki Zjednoczonego Królestwa z UE, jest jedna rzecz, która się nie zmieni, a mianowicie – specjalna relacja, jaka łączy nasze kraje, i która przetrwa".

W specjalnym komunikacie opublikowanym w piątek przez Biały Dom podkreślono, że Stany Zjednoczone nadal będą postrzegać "partnerstwo z Wielką Brytanią oraz członkostwo tego kraju w NATO jako kamień węgielny polityki zagranicznej USA".

Nie będzie umowy o wolnym handlu specjalnie dla Londynu


Czytaj też:
l 12.jpg
Szef eurogrupy: londyńskie City straci

Pewne modyfikacje będą jednak nieuchronne. Rzecznik Białego Domu Eric Schultz powiedział dziennikarzom, że słowa wypowiedziane przez Baracka Obamę podczas jego kwietniowej wizyty w Wielkiej Brytanii, kiedy to próbował nakłonić Brytyjczyków, aby głosowali za pozostaniem ich kraju w Unii Europejskiej, "zachowały ważność i prezydent w żaden sposób nie zmienił swego uprzedniego stanowiska w sprawie uprzywilejowanych relacji bilateralnych w sferze gospodarczej".

Obama zapowiedział w kwietniu, że w przypadku wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej oddzielne porozumienie dwustronne "nie wydarzy się w najbliższej przyszłości", a "priorytetem dla USA będą w dalszym ciągu negocjacje z całym blokiem [Unii Europejskiej]". "Wielka Brytania będzie stać na końcu kolejki" - zaznaczył wtedy Obama, oceniając, że podpisanie oddzielnej umowy po ewentualnym Brexicie byłoby "wyjątkowo nieefektywne".

Nadzwyczajna konferencja

Wpływ wyników brytyjskiego referendum na sytuację finansową USA był w piątek przedmiotem obrad nadzwyczajnej telekonferencji Rady Nadzoru Stabilności Finansowej (Financial Stability Oversight Council, FSOC). Posiedzenie było zamknięte dla środków masowego przekazu.

W skład Rady, powołanej w 2010 r. w ramach reformy mającej ograniczyć skutki kryzysu finansowego, wchodzą przedstawiciele Komisji Papierów Wartościowych i Giełd (Securities and Exchange Commission, SEC), Rezerwy Federalnej oraz ministerstwa skarbu.

W ocenie FSOC w chwili obecnej nie odnotowano żadnych poważniejszych zagrożeń, a system finansowy USA nie tylko nie ucierpiał, ale funkcjonuje tak, jak dotąd. Rada będzie nadal monitorować sytuację, aby zapobiec pojawieniu się zagrożeń.

Fed, amerykański bank centralny, starając się uprzedzić dalsze niepokoje na rynkach finansowych, które zareagowały w piątek na wynik referendum gwałtownymi spadkami, oznajmił, że gotów jest zapewnić gospodarce płynność dostarczając środki, poprzez istniejące już kanały wymiany z innymi bankami centralnymi.

Koniec priorytetowych relacji?

Brytyjczycy zagłosowali w czwartkowym referendum za opuszczeniem UE. Na wynik głosowania Biały Dom zareagował już wcześniej w piątek - Obama w oświadczeniu wydanym przed rozmową z Cameronem zapewnił, że uznaje wynik referendum i że stosunki USA z Wielką Brytanią nie doznają uszczerbku.

"Brexit może stanowić poważną przeszkodę w skoordynowaniu pod przewodem USA międzynarodowych wysiłków, aby sprostać takim wyzwaniom, jak Państwo Islamskie, polityka Rosji czy wzrost potęgi Chin" – zauważa w komentarzu agencja Reutera.

"Wyjście Wielkiej Brytanii może skłonić następnego prezydenta Stanów Zjednoczonych do zwrócenia się w stronę innych kluczowych partnerów europejskich – Francji oraz Niemiec. Będzie to oznaczało odejście od priorytetowego traktowania Wielkiej Brytanii, czemu początek dała współpraca wojskowa w okresie II wojny światowej" – podsumowuje Reuters.

Spadki na giełdzie w Nowym Jorku, straty 2 bln dolarów na światowych giełdach

Politycy przynajmniej oficjalnie zachowują spokój. Jednak mowojorskie giełdy zareagowały na wyniki referendum w Wielkiej Brytanii bardzo dużymi spadkami indeksów. W piątek ucierpiały zwłaszcza banki, dla których była to najgorsza sesja od 2011 r. Ocenia się, że straty na światowych rynkach akcji sięgają 2 bilionów dolarów.

Indeks Dow Jones Industrial Average na koniec dnia stracił 3,4 proc. i wyniósł 17 399,86 pkt. S&P 500 spadł o 3,6 proc. i wyniósł 2037,30 pkt. Nasdaq Comp. zniżkował o 4,12 proc. do 4707,98 pkt.

Mocno traciły też akcje amerykańskich banków. Akcje Citigroup traciły w ciągu dnia ponad 7 proc. Około 5 proc. traciły kursy Goldman Sachs oraz JPMorgan.

Inwestorzy szukali okazji do zakupów akcji defensywnych sektorów. Jako jedyne zyskiwały na wartości spółki użyteczności publicznej, rosły też takie firmy, jak Wal-Mart, którego działalność koncentruje się na rynku amerykańskim oraz firma telekomunikacyjna Verizon.

Silne spadki na nowojorskich giełdach to reakcja na wyniki czwartkowego referendum w sprawie wyjścia przez Wielką Brytanię z Unii Europejskiej.

Z opublikowanych w piątek rano rezultatów czwartkowego referendum wynika, że 51,9 proc. wyborców zagłosowało za opuszczeniem UE, a 48,1 proc. za pozostaniem we Wspólnocie. Niedługo po ogłoszeniu oficjalnych wyników szef rządu w Londynie David Cameron zapowiedział, że poda się do dymisji. Szefowa szkockiego rządu Nicola Sturgeon poinformowała, że nowe referendum w sprawie odłączenia się Szkocji od Zjednoczonego Królestwa jest bardzo prawdopodobne.

Rynki finansowe nie były przygotowane na takie wyniki referendum. Główne europejskie giełdy notowały silne wzrosty na poprzednich kilku sesjach na fali spekulacji, że nie dojdzie do Brexitu. Na pozostanie Wielkiej Brytanii wskazywało większość ostatnich sondaży przedreferendalnych.

- Brexit może wiązać się z znacznym szokiem finansowym. Dobrą wiadomością jest jednak to, że sytuacja nie przypomina tej z czasu upadku banku Lehman Brothers. Nie mamy do czynienia z kryzysem na rynku międzybankowym, którego rezultatem byłoby nagłe zatrzymanie się światowej gospodarki - cenił Mohamed El-Erian – główny doradca ekonomiczny w Allianz.

- Obecny szok związany jest z dużymi zmianami instytucjonalnymi. Doprowadzi to do ruchów na rynkach finansowych. Szczególnie duże ruchy możliwe są na akcjach spółek z sektora finansowego – dodał.

Część analityków zastanawia się, czy reakcja rynków nie była jednak trochę przesadzona.

- Czas pokaże, czy nie mamy do czynienia z przesadną reakcją. Poważne reakcje inwestorów, z którymi mamy obecnie do czynienia, świadczą o tym, że jest duża niepewność. Rynek analizuje wyniki referendum pod kątem tego, czy w przyszłości nie dojdzie do innych, podobnych ruchów w innych krajach - powiedział Chris Konstantinos, dyrektor zarządzania międzynarodowym portfelem w Riverfront Investment.

Trzy główne agencje ratingowe Moody's, S&P 500 oraz Fitch poinformowały, że wynik brytyjskiego referendum będzie miał negatywne konsekwencje dla ratingów kredytowych Wielkiej Brytanii. Obecnie kraj ma najwyższy możliwy rating na poziomie AAA.

PAP/agkm

Wyniki brytyjskiego referendum ws. Brexitu wywołał liczne komentarze czołowych europejskich przywódców i polityków. Część z nich nie kryła rozczarowania decyzją Brytyjczyków, inni tryskali radością. 

Decyzja Brytyjczyków o wyjściu z Unii Europejskiej zwiększa niepewność na rynkach. Dla Polski podstawowym ryzykiem będzie ryzyko rewizji budżetu unijnego. Dla polskiej gospodarki Brexit oznacza potencjalnie wolniejszy wzrost gospodarczy oraz może zmieniać ruchy po stronie inflacji - powrót do dodatnich wskaźników inflacji może się odsunąć w czasie. RPP dłużej niż się wcześniej spodziewano nie będzie miała argumentów, aby podwyższać stopy procentowe i być może cały 2017 rok upłynie pod hasłem "wait and see" - komentuje Marta Petka-Zagajewska, główna ekonomistka Raiffeisen Polbank.

Wynik referendum w sprawie członkostwa Wielkiej Brytanii w Unii Europejskiej jest z punktu widzenia rynku walutowego dużym szokiem. Następuje ucieczka w kierunku "bezpiecznych przystani" takich jak złoto, frank czy jen, co oznacza przejściowe osłabienie polskiej waluty. W kolejnych latach należy spodziewać się fundamentalnej deprecjacji funta do dolara i prawdopodobnie do złotego. Gorsze perspektywy światowej gospodarki i silniejszy dolar są czynnikami, które będą hamowały FED przed rozpoczęciem podwyżki stóp procentowych w ciągu najbliższych kilku miesięcy. Umacnia się także frank szwajcarski, ale jeżeli rynki finansowe ustabilizują się po interwencjach i bardziej gołębim tonie FED, wówczas jest szansa, że kurs franka do końca roku pozostanie na poziomie ok. 4,10 zł. Wpływ wyniku referendum na rynek walutowy i politykę banków centralnych komentują Jarosław Kosaty, strateg rynku walutowego PKO BP oraz Marta Petka-Zagajewska, główna ekonomistka Raiffeisen Polbank.