Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR / PAP
migrator migrator 29.10.2009

"Chyba nie został ostrzeżony przez Ducha Świętego”

- To jest porażka państwa praworządnego. To jest porażka nas wszystkich - tak Zbigniew Ziobro, były minister sprawiedliwości i prokurator generalny Zbigniew Ziobro skomentował decyzję prokuratury.
Zbigniew ZiobroZbigniew ZiobroFot. Wojciech Kusiński/PR

Autorzy przecieku dowiadują się dzisiaj, ze żadnego przecieku nie było.

- Można się zastanawiać kto był źródłem przecieku, ale nie ma wątpliwości, że do niego doszło – mówił Ziobro na konferencji prasowej.

Obecny europoseł PiS ocenił też, że twierdzenie, iż nie było przecieku, podczas gdy sam Andrzej Lepper (ówczesny minister rolnictwa) mówił o tym, że był ostrzeżony przed akcją CBA w jego resorcie jest "tak niedorzeczne, że żaden w miarę zorientowany uczeń gimnazjum, który już obserwuje rzeczywistość, nie może go brać na poważnie".

"Chyba nie został ostrzeżony przez Ducha Świętego" - dodał Ziobro.

"Jest czas, kiedy prokuratura jest skoncentrowana na ściganiu przestępców, nie patrząc na ich wpływy i wielkie pieniądze, jakie za nimi stoją i jest taki czas, kiedy znaczenie ma to, kogo rzecz dotyczy" - mówił Ziobro. Podkreślił, że w tej sprawie "pojawiali się politycy, interesy polityczne, ludzie wielkiego biznesu - jak pan Ryszard Krauze".

Dziwna decyzja

Były szef MSWiA i poseł Platformy Obywatelskiej Marek Biernacki jest zaskoczony decyzją o umorzeniu śledztwa w sprawie przecieku z tzw. afery gruntowej. Powodem - według stołecznej prokuratury - jest brak dowodów uzasadniających podejrzenie popełnienia przestępstwa.

Poseł przypomina, że w 2007 roku wszystko wskazywało na to, że był znaczący materiał dowodowy, stąd umorzenie sprawy wydaje się dość dziwne.

- Musiał być znaczący, jeśli się doprowadza do dymisji i zatrzymania byłego ministra spraw wewnętrznych i administracji Janusza Kaczmarka, prokuratura krajowego, osoby istotnej w państwie. Zatrzymuje się także komendanta głównego policji Konrada Kornatowskiego, więc materiał dowodowy musiał być spektakularny – powiedział Biernacki.

Były minister dodaje, że w tej sprawie działa nadal komisja śledcza ds. nacisków i ona z pewnością ze swojej strony będzie jeszcze badać wątek domniemanego przecieku.

Z kolei poseł Zbigniew Wassermann jest ostrożny w ocenie sytuacji, bo jak tłumaczy postanowienie prokuratury nie jest prawomocne, więc może być uchylone.

- Mamy taki czas, kiedy widać, że instytucje wymiaru sprawiedliwości reagują różnie na śledztwa. Przypadek Zielonej Góry, kiedy odbiera się śledczym sprawę, gdyż chce on postawić zarzuty osobom pełniącym wysokie funkcje – Huni i Rapackiemu – jest pewnym sygnałem co do tego, że nie każde działania organów ścigania są działaniami nie budzącymi wątpliwości – powiedział Wassermann.

"Chwila prawdy dla IV RP"

- To jest kompromitacja wprowadzania polityki i języka polityki do działalności służb - ocenił szef klubu PO Grzegorz Schetyna. "Jeśli ktoś chce politycznie wykorzystać pracę służb i akcję służb, to kończy taką, jak dzisiejsza, decyzją prokuratury" - powiedział Schetyna na czwartkowej konferencji prasowej.

Jego zdaniem, decyzja stołecznej prokuratury jest też kolejnym dowodem na brak profesjonalizmu w działaniach CBA.

"To chwila prawdy dla całej IV Rzeczpospolitej, dla obu braci Kaczyńskich, dla pana Mariusza Kamińskiego i dla pana Zbigniewa Ziobro" - tak z kolei ocenił umorzenie śledztwa Sebastian Karpiniuk, reprezentujący PO w sejmowej komisji śledczej ds. nacisków.

Według niego, ta "wielka przegrana czwórka: Ziobro, Kamiński i obaj Kaczyńscy" powinna teraz "zastanowić się nad dalszym aktywnym udziałem w polityce".

"Szkolny błąd"

W opinii szefa sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka Ryszarda Kalisza (Lewica), stołeczna prokuratura już na początku postępowania w sprawie przecieku w tzw. aferze gruntowej popełniła "kolosalny, szkolny błąd", badając jedynie wersję udziału w nim b. szefa MSWiA Janusza Kaczmarka.

Kalisz zastrzegł, że nie zna akt sprawy śledztwa dotyczącego przecieku w tzw. aferze gruntowej, jednak - według jego wiedzy - prokuratorzy skoncentrowali się tylko na jednej, "ukierunkowanej politycznie" wersji wydarzeń, odrzucając inne możliwe scenariusze. - Odrzucono na samym początku wszystkie możliwe inne wersje i tezy, które musiały być sprawdzone pod względem wiarygodności - dodał polityk Lewicy.

Prokuratura szukała przecieku

Prokuratura wyjaśniała, czy w lipcu 2007 roku doszło do wyjawienia informacji o prowadzonym przez CBA postępowaniu, dotyczącym korupcji i płatnej protekcji w sprawie odrolnienia gruntów na Mazurach.

Łapówka za pomoc w odrolnieniu atrakcyjnych działek - według ustaleń CBA - miała być kierowana do Andrzeja Leppera, ówczesnego wicepremiera i ministra rolnictwa. Jednak ostatecznie operacja się nie powiodła. Ktoś spłoszył podejrzenych. CBA zatrzymało jedynie dwóch ludzi: Andrzeja K i Piotra Rybę, którzy oferowali pomoc w odrolnieniu gruntów, dzięki znajomościom w ministerstwie rolnictwa.

W wyniku afery gruntowej doszło do zerwania koalicji PIS - Samoobrona, a Andrzej Lepper stracił swoje funkcje w rządzie. Dwaj główni oskarżeni - Andrzej K i Piotr Ryba - po dwóch latach od wybuchu afery usłyszeli wyroki. Piotr Ryba został skazany na 2,5 roku więzienia, natomiast Andrzej K. otrzymał karę grzywny.

iar, pap