Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
polskieradio.pl
Daniel Czyżewski 29.03.2018

Dokładnie za rok Wielka Brytania opuści Unię Europejską. Na razie więcej niewiadomych niż konkretów

Dokładnie za rok, jeśli wszystko pójdzie zgonie z planem, Wielka Brytania oficjalnie i ostatecznie przestanie być częścią Unii Europejskiej. W kwestii Brexitu wciąż jednak jest więcej niewiadomych niż konkretów.

29 marca 2019 roku o godzinie 11:00 czasu londyńskiego rozpocznie się tzw. okres przejściowy, który potrwa do 31 grudnia 2020 roku. Od 2021 roku wchodzą w życie nowe przepisy i regulacje, które ustaliła Unia Europejska z Wielką Brytanią. Okres przejściowy ma być przeznaczony na stopniowe ich wdrażanie. Jeszcze w tym okresie będą "docierane" szczegóły niektórych rozwiązań rozwodu UE z Wielką Brytanią. 29 marca 2019 roku Wielka Brytania wystąpi z unijnych instytucji tj. Parlament Europejski czy Komisja Europejska.

Czytaj więcej
Brexit, UE.jpg
BREXIT - BĄDŹ NA BIEŻĄCO

Referendum ws. Wyjścia Wielkiej Brytanii z UE odbyło się 23 czerwca 2016 roku. Było spełnieniem obietnicy wyborczej lidera Partii Konserwatywnej i ówczesnego premiera Davida Camerona, który chciał zagarnąć sceptyczny wobec UE elektorat w wyborach parlamentarnych w 2015 roku.

Obywatele po obu stronach kanału La Manche

Porozumienie między WB a UE zakłada, że 3,2 miliona obywateli krajów UE oraz Liechtensteinu, Norwegii i Szwajcarii będą mogli zostać i pracować na Wyspach, tak jak do tej pory. Jedyną zmianą jest to, że od momentu wyjścia z UE będzie ich obowiązywało wyłącznie brytyjskie prawo, a także znajdą się pod jurysdykcja tylko brytyjskich sądów. Tak samo będzie to działać w drugą stronę - brytyjscy obywatele w Wielkiej Brytanii zachowają swoje dotychczasowe prawa.

(Film - dzień, który zszokował cały świat. Reakcja na Brexit. Źródło: YOUTUBE/ABC NEWS)

Dzieci osób, które podlegają powyższemu porozumieniu, urodzone po 29 marca 2019 roku, również będą miały prawa swoich rodziców. Obie grupy – obywatele państw UE na Wyspach i Brytyjczycy w UE będą mogli opuścić miejsce przebywania nawet na 5 lat bez konsekwencji.

Czy obywatele krajów UE będą wciąż będą mogli przeprowadzać się na Wyspy i legalnie tam pracować? Jeśli zrobią to do rozpoczęcia okresu przejściowego będą mieć te same prawa, co ci, którzy już tam mieszkają i pracują. Unia chcę, aby także osoby z krajów UE, które postanowią zamieszkać w Wielkiej Brytanii podczas okresu przejściowego, miały prawo do pobytu i legalnej pracy. Londyn na razie sprzeciwia się temu rozwiązaniu, wciąż trwają negocjacje.

Co będzie po okresie przejściowym? Wolny przepływ osób się skończy. Wciąż wypracowywane jest rozwiązanie, ale najprawdopodobniej powstanie system pozwoleń na pracę podobny do tego, jaki obecnie obowiązuje osoby spoza UE.

Pieniądze

Trwa debata na temat ekonomicznych aspektów opuszczenia UE przez Wielką Brytanię. Negocjowane są wciąż umowy gospodarcze.

Jedną z nielicznych konkretnych kwot jest cena, jaką Wielka Brytania zgodziła się zapłacić za opuszczenie Unii. Ta kwestia od początku rozgrzewała obie strony. Strona unijna mówiła nawet o 80-100 miliardach funtów.

Theresa May w grudniu zgodziła się zapłacić 39 miliardów funtów. Twarz Brexitu, lider kampanii za wyjściem z UE oraz europoseł Nigel Farage, nazwał tę umowę „upokarzającą”. Stwierdził, że „to znacznie więcej niż powinniśmy zapłacić. Eksperci zaznaczają, że biorąc pod uwagę metodologię liczenia należności, Londyn zapłaci pomiędzy 35 a 39 miliardów w ostatecznym rozrachunku co oznacza, że Brytyjczycy wpłacą o 35-39 miliardów funtów więcej UE, niż UE wpłaci im.

(Film - reakcje światowych przywódców na wyniki referendum. Źródło: YOUTUBE/THE TELEGRAPH)

Odrębną kwestią jest rachunek, jaki Londyn wystawi Brukseli za wkład Wielkiej Brytanii w Europejski Bank Inwestycji i Rozwoju, będzie to od 40 do 45 miliardów funtów.

Wielka Brytania też jest Unią  

Szkocja już próbowała opuścić Wielką Brytanię w 2014, gdy rządząca Szkocka Partia Narodowa zorganizowała referendum. Wówczas przeciw wystąpieniu Szkocji było 55 proc. Po ogłoszeniu wyników brexitowego referendum premier Nicola Sturgeon zapowiedziała kolejne referendum ws. Niepodległości Szkocji argumentując, że większość Szkotów jest za pozostaniem w UE. Podkreśliła, że "demokratycznie jest nie do zaakceptowania", że Szkocja jest siłą zmuszana do opuszczenia Unii Europejskiej, gdy większość jej obywateli chce w niej pozostać.

Sturgeon spotkała się ze sprzeciwem Londynu, Theresa May wykluczyła możliwość drugiego szkockiego referendum w trakcie procesu wychodzenia Wielkiej Brytanii z UE. Poza tym, w wyborach w 2017 roku Sturgeon straciła sporo miejsc w parlamencie, przez co jej mandat osłabł. Najprawdopodobniej sprawa powróci po kolejnych wyborach w 2021 roku.

Komplikuje się również sytuacja Irlandii Północnej, w której również większość była za pozostaniem w UE. Granica z Irlandią jest także najprostszą drogą przepływu osób między Wielką Brytanią a Irlandią. Dotyczy to nie tylko kwestii ekonomicznych, ale też społecznych, po obu stronach granicy mieszkają np. członkowie tych samych rodzin. 

Obie strony zgodziły się, że nie chcą „twardej granicy”, tzn. tradycyjnej infrastruktury, w postaci punktów granicznych czy płotów. Wiele jest do ustalenia w tej sprawie, jedna z propozycji zakłada, że Irlandia Północna będzie funkcjonować bardziej na zasadach członków UE niż reszta Wielkiej Brytanii, ale pozostanie jej częścią. 

Business as usual?

Duży biznes oczywiście chciał zostać w Unii Europejskiej. To oczywiste. O wiele łatwiej robi się interesy na wspólnym rynku. Poza tym, londyńskie City to jedna z finansowych stolic świata. Wiele firm ze świata finansjery przeniosła lub planuje przeniesienie się do Frankfurtu.

Ceny domów są stabilne a bezrobocie spadło do historycznie niskiego poziomu, najniższego od 42 lat, czyli 4,3 proc

The Economist

Trudno obliczyć bilans zysków i strat. Po ogłoszeniu wyników referendum funt spadł najniżej względem dolara od 31 lat, w jeden dzień stracił 10 proc. Wartości. Po jakimś czasie sytuacja się ustabilizowała, choć funt już nie powrócił do wartości sprzed referendum.

Ogólną sytuację gospodarczą, przynajmniej jak do tej pory, można ocenić jako stabilną. "Przewidywano chaos. Większość ekonomistów po decyzji Brytyjczyków o opuszczeniu UE mówiło, że kryzysu nie da się uniknąć. Rządowa ekspertyza opublikowana przed referendum kreśliła scenariusz, w którym ceny nieruchomości spadną o 20 proc., a 800 tys. ludzi dołączy do grona bezrobotnych. PKB spadło, ale wzrost gospodarczy w 2016 i 2017 roku utrzymywał się na poziomie ok. 2 proc., podobnie jak w 2015. Ponadto, ceny domów są stabilne a bezrobocie spadło do historycznie niskiego poziomu, najniższego od 42 lat, czyli 4,3 proc." - pisał w styczniu br. "The Economist".

Co więcej, londyńska giełda notuje rekordowe wzrosty. Indeks FTSE100 urósł z 6100 punktów w czerwcu 2016 do do 7778 w styczniu 2018 roku, czyli 16 proc. Korporacje jednak wciąż nie mogą się pogodzić z wynikiem referendum i wciąż nawołują do ponownego głosowania.  

Więcej niewiadomych niż konkretów

Wciąż jest wiele niewiadomych. Pewne właściwie jest to, że do Brexitu dojdzie i że jego data to 29 marca 2019 roku. Można również niemal ze 100-procentową pewnością stwierdzić, że prawa obywateli państw UE w Wielkiej Brytanii i vice versa będą zachowane. Trudno przewidzieć, czy dojdzie do dezintegracji samej Wielkiej Brytanii. Wydaje się, że niewiele się zmieni w kwestii rozliczeń finansowych między Wielką Brytanią a UE.

Politycy po obu stronach stołu negocjacyjnego zapowiadali wielokrotnie, że barier ekonomicznych będzie możliwie jak najmniej. Mimo to, wciąż nie będzie to wspólny rynek, jak przed Brexitem, nawet jak negocjatorzy nie wiadomo jak by się starali. Z drugiej strony, ekonomiści wyraźnie się mylili w prognozach sprzed referendum. Zapowiadano przecież kompletną katastrofę. Równie dobrze ekonomiczna przyszłość pobrexitowej Wielkiej Brytanii może być mlekiem i miodem płynąca.

Opracował Daniel Czyżewski, PolskieRadio.pl