Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PAP
Karol Kozłowicz 20.06.2018

Konrad Szymański reaguje na deklarację Niemiec i Francji ws. wspólnego budżetu strefy euro. "To groźne dla UE"

Wspólna deklaracja kanclerz Niemiec Angeli Merkel i prezydenta Francji Emmanuela Macrona z Mesebergu jest polityczną inwestycją w sojusz niemiecko-francuski, ale w sprawie budżetu strefy euro pozostawia więcej pytań niż odpowiedzi - powiedział wiceszef MSZ Konrad Szymański.

Macron i Merkel ogłosili we wtorek, że Paryż i Berlin opowiadają się za wspólnym budżetem strefy euro, który służyłby inwestycjom, zmniejszaniu różnic między państwami UE, a także ochronie krajów eurolandu przed kryzysami. Według francuskiego prezydenta budżet mógłby obowiązywać już w 2021 r. Zastrzegł jednak, że warunkiem jego powstania jest zgoda pozostałych państw strefy euro, zaś wysokość budżetu oraz sposób jego finansowania ma zostać ustalone przez ministrów państw eurolandu pod koniec roku.

Szymański odnosząc się do niemiecko-francuskiej deklaracji wskazał, że o ile stanowi ona na pewno polityczną inwestycję w sojusz niemiecko-francuski, to "w sprawie budżetu strefy euro pozostawia więcej pytań niż odpowiedzi". Fragment deklaracji dotyczący tej kwestii jest - jego zdaniem - "najbardziej spektakularny, ale i bardzo ogólnikowy".

- Brak jasnych deklaracji w sprawie wielkości, roli i zasilania tego budżetu oznacza, że dotychczasowe sprzeczności stanowisk Niemiec i Francji pozostały w mocy - przekonywał wiceszef MSZ ds. europejskich. Jego zdaniem pozostałe elementy zaproponowanych działań antykryzysowych są "odłożone na później, albo stanowią powtórzenie uzgodnień z 2016 roku".

Według Szymańskiego perspektywa powołania jakiejś formy budżetu strefy euro "jest groźna przede wszystkim dla fiskalnych interesów bogatych państw Północy (UE), które są dziś pod polityczną presją na ograniczanie takich wydatków". - Takie plany były krytykowane przez wiele krajów strefy euro. Spodziewam się też krytyki dokumentu w samej koalicji rządowej w Niemczech - mówił wiceminister.

"Destabilizacja euro jest zła dla UE"

Jak ocenił presja na dodatkowe transfery w strefie euro "jest też groźna dla Unii Europejskiej, która wbrew zapowiedziom może mieć trudności z przyjęciem własnego budżetu wieloletniego". - Dopiero w dalszej perspektywie mogłaby być groźna dla Polski, jeśli oznaczałaby poważniejsze zmiany architektury UE" - dodał wiceszef MSZ. Tymczasem - w jego ocenie - uważna analiza pokazuje, że taki scenariusz jest bardzo wątpliwy. - Konflikt interesów w strefie euro pozostaje w mocy, a niektóre zmiany wymagałyby zmiany traktatów - argumentował Szymański.

Wiceszef MSZ zapewnił jednocześnie, że "Polska interesuje się uzdrowieniem sytuacji wewnętrznej w strefie euro", która - jak zaznaczył - jest głównym partnerem handlowym naszego kraju. - Destabilizacja euro jest zła dla UE - dodał.

W ubiegłym roku w serii wystąpień Macron zaproponował szeroko zakrojoną wizję przebudowy eurolandu do 2024 r., obejmującą m.in. stworzenie własnego budżetu strefy euro oraz powołanie jej własnego ministra finansów.

3 czerwca Merkel opowiedziała się za specjalnym budżetem strefy euro, którego wartość początkowo zawierałaby się w "dolnym rejestrze kilkudziesięciu miliardów euro". Według agencji jest to dużo niższa wartość niż ta proponowana przez francuskiego prezydenta. Merkel jednak nie sprecyzowała, czy budżet ten należałby do zwykłego budżetu całej UE, czy też - jak proponował Macron - podlegał ministrom finansów krajów eurolandu. Niemcy i Francja zadeklarowały, że złożą wspólną propozycję reformy strefy euro podczas szczytu unijnego, który odbędzie się 28-29 czerwca w Brukseli.

kad