Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PolskieRadio 24
Paweł Majewski 19.07.2019

Ekstraklasa: ligowcy wracają na boiska. Początek sezonu w cieniu porażek w Europie

Najlepsze kluby w Polsce wracają do gry. Ekstraklasa wznawia rozgrywki z nowym sponsorem - PKO BP, mistrzem - Piastem Gliwice oraz zmianami regulaminowymi, dotyczącymi choćby obowiązkowej gry jednego młodzieżowca. O przewidywania i ocenę występów naszych klubów w Europie portal PolskieRadio24.pl zapytał cenionych ekspertów: byłego selekcjonera Jerzego Engela oraz reprezentantów Polski: Jana Tomaszewskiego, Tomasza Kłosa i Kazimierza Węgrzyna. 
  • Tytułu broni Piast Gliwice
  • Eksperci, z którymi rozmawialiśmy, wskazali swoich faworytów do mistrzostwa Polski 
  • Beniaminkami będą Raków Częstochowa i Łódzki Klub Sportowy 
  • W każdej drużynie będzie musiał przebywać na boisku młodzieżowiec, a do pierwszej ligi spadną aż trzy zespoły 
  • W pierwszym meczu sezonu zmierzą się Arka Gdynia i Jagiellonia Białystok 

19 maja po raz pierwszy w historii mistrzem Polski został Piast Gliwice. Podopieczni Waldemara Fornalika wyprzedzili broniącą tytułu Legię Warszawa oraz Lechię Gdańsk. Gliwiczanie niezbyt udanie rozpoczęli jednak sezon. Przegrali w starciu o Superpuchar o Lechią Gdańsk (1:3) oraz odpadli już w pierwszej rundzie eliminacji Ligi Mistrzów z BATE Borysów (1:1, 1:2). 

- Tak naprawdę mnie nie interesuje, kto będzie mistrzem. Najważniejsze, czy ten mistrz da sobie radę w eliminacjach Ligi Mistrzów. Dzisiaj naszemu mistrzowi bliżej jest do mistrza Gibraltaru niż do mistrza Niemiec… - gorzko przyznał Jan Tomaszewski, były bramkarz reprezentacji Polski, medalista mistrzostw świata w 1974 roku. 

Eksperci są jednak zgodni, iż gliwiczanie nieźle zaprezentowali się w dwumeczu z BATE. - Drużyna Piasta mi zaimponowała w pierwszym meczu z BATE. Pamiętajmy, że zespół z Borysowa od 13 lat gra w europejskich pucharach. W rewanżu pokazali to ogranie i doświadczenie z Ligi Mistrzów. Oni wiedzą, jak się takie mecze wygrywa. Piast nie miał takiego doświadczenia - przyznał Tomasz Kłos, były obrońca drużyny narodowej, uczestnik mistrzostw świata w 2002 roku. 

Postawę gliwiczan pozytywnie ocenił też Jan Tomaszewski. - Występ Piasta był wykładnią naszej ligi. Nie grali źle, w dwumeczu zasłużyli na zwycięstwo, ale nie potrafili utrzymać przewagi. To samo tyczy się zresztą Cracovii - przyznał. 

W pierwszej rundzie eliminacji Ligi Europy odpadła natomiast Cracovia, która okazała się słabsza od słowackiej DAC Dunajskiej Stredy (1:1, 2:2). - Odbieramy Ekstraklasę pod kątem pucharów. Sam nie wiem, czego zabrakło Piastowi i Cracovii, by awansować - przyznał były reprezentant kraju Kazimierz Węgrzyn, który obecnie pełni rolę telewizyjnego eksperta pracującego przy transmisjach Ekstraklasy.

Kazimierz Węgrzyn zwrócił też uwagę na różnicę między Ekstraklasą a kilkoma innymi ligami. 

- W takich krajach jak Białoruś mają mistrza, który od lat gra dobrze w Europie, ale brakuje im reszty stawki. U nas z kolei stawka jest wyrównana, ale brakuje dwóch-trzech silnych wiodących drużyn, które by nas reprezentowały w pucharach. Tak jest w Belgii czy Holandii - porównał. 

Czy jest szansa na to, że zła passa się odwróci i polskie kluby będą w stanie walczyć o udział w fazie grupowej choćby Ligi Europy?

- Tak długo jak będziemy wyprzedawać za granicę najlepszych młodych zawodników, tak długo będziemy lecieć w rankingach na łeb na szyję. Zespoły, które nie potrafią zatrzymać u siebie najlepszych piłkarzy, nie mają szans na powodzenie w Europie - przyznał były selekcjoner Jerzy Engel, który prowadził biało-czerwonych na mundialu w 2002 roku. 

Na podobną kwestię zwraca uwagę Jan Tomaszewski. 

- Ta liga jest "boska". Jeden Bóg wie, kto i jak w niej będzie grał. Apeluję do właścicieli, by postawili na młodych Polaków. To jedyna możliwość, byśmy poszli w górę. Nie jest tym ściąganie czwartoligowych zawodników z Hiszpanii… Drużyna walcząca w eliminacjach LM ściąga hiszpańskiego trzecioligowca (Dani Aquino - przyp. red.)... Co więcej, zapewne ten zawodnik będzie walczył u nas o koronę króla strzelców - przewiduje były bramkarz. - Co w skali Europy znaczyli Carlitos czy Angulo? Ale mnie interesuje, czy ci zawodnicy są w stanie strzelić gole najlepszym w Europie - dodał "człowiek, który zatrzymał Anglię". 

Chcąc nakłonić trenerów do stawiania na młodzież, Polski Związek Piłki Nożnej wprowadził przepis zobowiązujący do przebywania w każdej drużynie minimum jednego zawodnika urodzonego w 1998 roku lub młodszego. Takiej zmianie przyklaskuje Jan Tomaszewski, który jednak uważa, że przepis powinien iść jeszcze dalej. 

- Na boisku powinno być dwóch młodzieżowców! - przekonuje. - Spójrzmy na Sebastiana Szymańskiego, który poszedł z Legii do Rosji za kilka milionów. Musimy stawiać na takich zawodników. Lepiej kupić jednego piłkarza za milion euro niż dwudziestu za 50 tys. Dlaczego? Bo przy tym jednym zawodniku nasza młodzież będzie mogła się uczyć. Przykładem niech będzie siatkówka czy żużel, gdzie zaczęliśmy ściągać najlepszych na świecie i poziom naszej młodzieży podniósł się tak, że jesteśmy światową potęgą - zauważył Tomaszewski. 

Inaczej na sprawę patrzy Jerzy Engel, który uważa, że podobne regulacje powinny obowiązywać w niższych ligach, ale nie w Ekstraklasie. - Ta liga ma jednak pewną wartość i o grze nie może decydować wiek, ale jakość zawodnika. Te drużyny walczą o awans do europejskich pucharów i nie może być tak, że ktoś gra tylko dlatego, że jest młody kosztem lepszego zawodnika - przekonuje były trener reprezentacji Polski. 

Czytaj dalej: Arvydas Novikovas podjął trudną decyzję. "Wybrałem Legię i zrobiłem krok do przodu"

Tomasz Kłos podaje natomiast przykład Lecha Poznań, który po nieudanym sezonie przeszedł kadrową rewolucję. W Poznaniu zdecydowano się dać szansę kilku młodym piłkarzom z klubowej akademii. 

- Niemal wszyscy zdolni młodzi zawodnicy szybko wyjeżdżają z Polski, a w ich miejsce sprowadzamy obcokrajowców. Nie zawsze te transfery wypalają. Z takimi zawodnikami nie można też wiązać długofalowych planów, bo często szybko odchodzą z Polski, kiedy tylko się wypromują. Dlatego podoba mi się postawa Lecha i próby oparcia drużyny na piłkarzach z akademii - powiedział Kłos. 

Jak widać, polska piłka ligowa przed startem sezonu stoi przed dobrze znanymi sobie problemami. Kto w tych okolicznościach może powalczyć o mistrzostwo Polski?

- Faworyci? Jak zwykle Legia i Lechia Gdańsk, która nieźle grała w poprzednim sezonie. Ten zespół stać jednak na jeszcze więcej. Wzmocnienia sprawią, że ten zespół jeszcze bardziej zaangażuje się w walkę o mistrzostwo - przewiduje Kazimierz Węgrzyn, który docenia też szanse innych drużyn. - O mistrzostwo może być Piastowi ciężko. Ale pewnie włączą się do walki, podobnie jak Jagiellonia Białystok, która już od kilku lat jest w czołówce - dodał ekspert telewizji Canal+. 

Podobnie przewiduje Tomasz Kłos. - Głównym faworytem będzie warszawska Legia, ale uważam, że kilka drużyn będzie walczyć o mistrzostwo. Na pewno stać to na Jagiellonię, Piasta czy Lechię. Nie wiem, jak z Lechem Poznań, bo odważnie postawili na młodych zawodników. Zobaczymy, jak szybko młodzież wkomponuje się na odpowiedni poziom - zastanawia się były piłkarz, który po zakończeniu kariery jest ekspertem TVP Sport. 

Czytaj dalej: Ireneusz Mamrot czeka na kolejne transfery. "Musimy pozyskać napastnika"

Zdecydowanych faworytów nie widzi natomiast Jerzy Engel. - Zespoły są wyrównane, bez gwiazd. Znowu będzie decydowała solidność. Mamy w Polsce kilka solidnych drużyn, więc znowu będzie interesująco - przyznał. Kogo można zaliczyć do tych solidnych drużyn?

- Myślę o czterech klubach, które grały lub grają w Europie (Piast, Legia, Cracovia i Lechia - przyp. red.). Do tego Lech czy Jagiellonia. Myślę, że te sześć drużyn powalczy o wysokie miejsca - prognozuje Engel. 

Jeszcze inaczej na sprawę patrzy Jan Tomaszewski. - W naszej beznadziejnej lidze wszystko jest możliwe. Jeśli Legia, która jest potentatem, jeśli chodzi o bazę czy finanse, nie zdobyła mistrzostwa Polski, to wszystko się może zdarzyć - zauważył. 

Beniaminkami w nadchodzących rozgrywkach będą Raków Częstochowa i Łódzki Klub Sportowy. Kazimierz Węgrzyn jest zdania, że nie będzie im łatwo w najwyższej klasie rozgrywkowej. 

- Doświadczenie ostatnich beniaminków pozwoliło spojrzeć na to z innej perspektywy. Ekstraklasa nie jest łatwa. Kluby nie chcą podzielić losu Miedzi Legnica i Zagłębia Sosnowiec, które momentami grały dobrą piłkę, ale spadły. Z ciekawością będę obserwował zwłaszcza Raków Częstochowa. Dużo dobrego słyszałem o trenerze Marku Papszunie i zobaczymy, jak się zaprezentują w elicie - zastanawia się były obrońca. 

Czytaj dalej: Marek Papszun: praca w Legii? Każdy trener ma ambicje 

Na powodzenie ŁKS liczą natomiast Tomasz Kłos i Jan Tomaszewski, którzy wiele lat spędzili, występując w biało-czerwono-białych barwach. 

- Chciałbym, żeby ŁKS był czarnym koniem. Tam może nie ma wielkich nazwisk, ale wiem, że jest charakter - zapewnia Kłos. 

Jan Tomaszewski ma z kolei pretensje do władz Łodzi, że beniaminek nie będzie mógł występować na 18-tysięcznym Stadionie Miejskim. Obecnie występuje tam drugoligowy Widzew, z kolei ŁKS rozgrywa swoje mecze przy al. Unii Lubelskiej. Tamtejszy stadion ma w tej chwili tylko jedną trybunę, która liczy 4 tys. miejsc. Zdaniem naszego rozmówcy ta sytuacja nie jest sprawiedliwa. 

- Po ŁKS spodziewałbym się więcej, gdyby grali na 18-tysięcznym Stadionie Miejskim. Niestety, będą występować na pastwisku... Zabraknie wsparcia dwunastego zawodnika. Nie rozumiem, dlaczego pani prezydent Hanna Zdanowska nie udostępniła drużynie Stadionu Miejskiego. Po pierwsze, mieliby zupełnie inny doping, a po drugie, klub sprzeda znacznie mniej biletów. Przecież ich mecze mogłoby oglądać 14 tys. ludzi więcej… - nie może się nadziwić Tomaszewski. - Szkoda mi tych chłopaków, bo zasłużyli na wsparcie całej Łodzi - dodał były golkiper. 

Jerzy Engel uważa natomiast, iż beniaminkom będzie najtrudniej walczyć o utrzymanie. - Od samego początku muszą uważać i zbierać punkty, by walczyć o ligowy byt - przestrzega. Przypomnijmy, że w ubiegłym sezonie obydwaj spadkowicze: Miedź Legnica i Zagłębie Sosnowiec byli beniaminkami... 

O utrzymanie będzie jeszcze trudniej niż w ubiegłym roku. Wszystko przez to, że z ligi spadną aż trzy zespoły, a nie dwa, jak do tej pory. 

- Na dole będzie bardziej nerwowo. Ale na razie nikogo nie widzę w gronie potencjalnych spadkowiczów, bo liga jeszcze się nie zaczęła - przyznał Kazimierz Węgrzyn. 

Pierwszym meczem nowego sezonu będzie spotkanie Arki Gdynia z Jagiellonią Białystok, które rozpocznie się w piątek o 18. Do końca roku odbędzie się 20 kolejek, ostatnia jest zaplanowana na 21 grudnia.

Czytaj dalej: Jacek Zieliński zbuduje nową Arkę? "Nie będę sprzedawał powieści science fiction" 

Wciąż obowiązuje system 37 kolejek bez podziału punktów po fazie zasadniczej. Po 30 kolejkach (11 kwietnia) drużyny utworzą dwie ośmiozespołowe grupy: mistrzowską i spadkową, a następnie rozegrają jeszcze po siedem meczów. Piłkarze zakończą rozgrywki 22-23 maja.

Program 1. kolejki:
19 lipca, piątek
Arka Gdynia - Jagiellonia Białystok (18.00; sędzia Bartosz Frankowski, Toruń) 
ŁKS Łódź - Lechia Gdańsk (20.30; Paweł Gil, Lublin)
20 lipca, sobota
Raków Częstochowa - Korona Kielce (15.00, w Bełchatowie; Piotr Lasyk, Bytom)
Wisła Kraków - Śląsk Wrocław (17.30; Daniel Stefański, Bydgoszcz)
Piast Gliwice - Lech Poznań (20.00; Tomasz Kwiatkowski, Warszawa)
21 lipca, niedziela
KGHM Zagłębie Lubin - Cracovia (15.00; Mariusz Złotek, Gorzyce)
Legia Warszawa - Pogoń Szczecin (17.30; Jarosław Przybył, Kluczbork)
22 lipca, poniedziałek
Wisła Płock - Górnik Zabrze (18.00; Paweł Raczkowski, Warszawa)

Paweł Majewski, Polskie Radio