Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PAP
Damian Nejman 22.07.2019

Jacek Sasin: państwo powinno reagować na przemoc, niezależenie kto przeciw komu ją kieruje

- W Polsce toczy się bardzo ostry spór ideologiczny i nie ma co do tego wątpliwości. Oczywiście nie oznacza, że ten spór ma się odbywać na ulicy, za pomocą pięści i cegieł, czy w ogóle za pomocą przemocy - powiedział wicepremier Jacek Sasin.

- Państwo powinno zawsze reagować tam gdzie jest przemoc, niezależnie kto przeciwko komu tę przemoc kieruje - czy robią to lewackie bojówki wobec uczestników Marszu Niepodległości, czy kibole wobec Marszu Równości - oświadczył wicepremier Jacek Sasin w TVN24. - Państwo jest tutaj bezwzględne - dodał.

szymczyk 1200 pap.jpg
Marsz Równości w Białymstoku. Policja: rozliczymy łamiących prawo

- Pomiędzy tymi, którzy chcą zachowania tradycyjnego modelu rodziny, tradycyjnego modelu społeczeństwa, którzy uważają, że związki homoseksualne to nie jest coś, co powinniśmy wprowadzać i popierać, że adopcja dzieci przez te związki jest złym rozwiązaniem, że nie należy dzieci wychowywać w ideologii gender czy LGBT. Tak uważają jedni, inni uważają inaczej. To jest normalny spór, w każdym społeczeństwie takie spory się toczą - mówił wicepremier.

Jacek Sasin oświadczył, że "tam, gdzie jest przemoc, tam zawsze polskie państwo powinno reagować, niezależnie od tego, kto tę przemoc, przeciwko komu kieruje". - Czy to robią lewackie bojówki wobec uczestników Marszu Niepodległości, czy to robią kibole w stosunku do Marszu Równości - podkreślił wicepremier.

Bezwzględne państwo dla chuliganów

Dodał, że "chuligani, którzy złamali prawo" podczas marszu w Białymstoku, są karani i są im stawiane zarzuty. - Państwo jest tutaj bezwzględne - zapewnił Sasin.

episkopat_białystok1200.jpg
Metropolita Białostocki: nie można pogodzić aktów przemocy z postawą chrześcijańską

Skomentował też słowa ministra edukacji narodowej Dariusza Piontkowskiego, który stwierdził, że marsze równości budzą ogromny opór i w związku z tym warto się zastanowić, czy w przyszłości tego typu imprezy powinny być organizowane.

Wicepremier zapewnił, że nie jest to stanowisko rządu i że nie powinno się zakazywać organizacji takich wydarzeń. - Wolność zgromadzeń jest ważnym prawem człowieka i ono musi być realizowane - oświadczył Sasin.

Jak podkreślił, jeśli zgromadzenia odbywają się zgodnie z prawem, to każdy ma prawo manifestować. - I nikt nie ma prawa go za to atakować - zaznaczył wicepremier.

"Dwie równorzędne manifestacje"

Dopytywany, czy szef MEN powinien podać się do dymisji, odparł: "Dlaczego miałby się podawać? Nikogo nie obraził". Według Sasina, minister wyraził swoją opinię, która "nie powinna nikogo oburzać", bo Piontkowski zwrócił się do organizatorów tego typu imprez, a nie do organów państwa.

Jacek Sasin był też pytany, co się stanie z politykami PiS, którzy brali udział w blokowaniu Marszu Równości w Białymstoku. - Żaden z tych lokalnych polityków PiS - z tego, co wiem - nie złamał prawa, nie dopuścił się żadnych aktów przemocy. Ci ludzie manifestowali w pokojowy sposób - powiedział wicepremier.

Przekonywał, że tak samo, jak prawo do manifestowania mieli uczestnicy marszu, tak samo mieli je pozostali, również radni PiS. - Nie doszło do żadnego starcia, do żadnego łamania prawa. To były dwie równorzędne manifestacje - powiedział Sasin.

"Polityczna walka"

Według wicepremiera, m.in. przez polityków opozycji "rysowany jest fałszywy obraz" tego, że w Polsce "dzieje się coś niewyobrażalnego" i jest to winą PiS. - Rozumiem, że są środowiska w Polsce, które są zainteresowane, żeby tego typu wydarzenia, karygodne - jakie miały miejsce w Białymstoku - wpisywać w walkę polityczną, w kampanię wyborczą. To jest droga donikąd - stwierdził Sasin.

Pierwszy Marsz Równości przeszedł ulicami Białegostoku w sobotę po południu. Przejście uczestników marszu kilkakrotnie próbowali zablokować kontrmanifestanci, w stronę uczestników marszu rzucano kamieniami, petardami, jajkami i butelkami, wykrzykiwano też obraźliwe słowa. Policja musiała użyć gazu.

Do tej pory policja zidentyfikowała i doprowadziła do komend ok. 30 osób, 25 bezpośrednio po marszu, kolejne - po opublikowaniu w niedzielę w internecie wizerunków podejrzanych. Kilka osób zgłosiło się na komendę samych, m.in. poszukiwany mężczyzna, który podejrzewany jest o pobicie 14-latka. Funkcjonariusze nadal analizują zgromadzony materiał i wizerunki kolejnych poszukiwanych osób będą publikowane na bieżąco.

dn