Sąd Krajowy w Hamburgu uznał 93-letniego Brunona D. za winnego o współudział w zamordowaniu co najmniej 5230 osób i skazał go na dwa lata więzienia w zawieszeniu.
Skazany był w czasie drugiej wojny światowej strażnikiem w niemieckim nazistowskim obozie koncentracyjnym w Stutthofie. Prokurator żądał dla niego kary trzech lat bezwzględnego więzienia, obrońcy wnosili o jego uniewinnienie.
Wicepremier: Polacy wiedzieli, że trzeba stawić opór rozwijającej się machinie zagłady
Wyrok w zawieszeniu - zdaniem niemieckich mediów - jest efektem apeli wielu ocalałych i bliskich pomordowanych, którzy zeznając w procesie zapewniali, że nie szukają zemsty tylko pragną uznania niemieckiej winy w KZ Stutthof.
"Skoro była zbrodnia, musi być kara"
Zdaniem wicepremiera, wymiar wyroku jest symboliczny. "Dwa lata więzienia w zawieszeniu za pomoc w zabójstwie ponad 5000 osób! - i ma już tylko symboliczne znaczenie" - pisze wicepremier na Facebooku.
"Dowodzi, że skoro była zbrodnia, współudział w zbrodni, nawet jeżeli sprawca był w owym czasie niepełnoletni, musi być kara"- dodaje Piotr Gliński.
Niemiecki nazistowski obóz koncentracyjny i zagłady KL Stutthof był pierwszym i najdłużej działającym obozem zagłady na terenie współczesnej Polski. Powstał 2 września 1939 r. Początkowo był przeznaczony dla polskiej inteligencji z Pomorza - trafiali tam duchowni, urzędnicy, nauczyciele, działacze polityczni, żołnierze.
kad