Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PAP
Jakub Bawołek 22.09.2020

Zagrożenie terrorystyczne we Francji nie słabnie. Ewakuowano pracownicę tygodnika Charlie Hebdo

Terroryści wymusili ucieczkę z mieszkania pracownicy kadr francuskiego tygodnika satyrycznego "Charlie Hebdo". Kobieta powiedziała we wtorek w radiu, że policja kazała jej w 10 minut opuścić mieszkanie z powodu "zagrożenia życia".

- Kolejny dowód na to, że terrorystyczne ugrupowania islamistyczne są we Francji operacyjne - skomentował te informacje prezenter telewizji C-News.

Charlie Hebdo 1200 PAP.jpg
Proces ws. zamachu na "Charlie Hebdo". Publicysta: to odpowiedź prawna na tamte wydarzenia

Zamach z 2015 roku

W wywiadzie dla radia France Info Marika Bret, od pięciu lat żyjąca pod ochroną policyjną, powiedziała, że funkcjonariusze z jej obstawy "ze względów bezpieczeństwa" zabronili ujawniać szczegóły gróźb skierowanych wobec niej.

Bret jest świadkiem w toczącym się procesie oskarżonych o współudział w atakach terrorystycznych, w których ofiarą dżihadystów padli w styczniu 2015 roku w Paryżu redaktorzy "Charlie Hebdo", klienci koszernego supermarketu i strażniczka miejska.


Podobnie jak liczni komentatorzy i politycy, Bret wzywa do prawdziwej i zdecydowanej reakcji, gdyż - jak mówi - "to, co zdarzyło się 7, 8 i 9 stycznia 2015 roku zaczęło się o wiele wcześniej i wciąż idzie do przodu". - Tu nie chodzi o mnie, ale o pokazanie klimatu nienawiści, w jakim żyjemy i konsekwencji tego klimatu - zaznaczyła Bret na antenie France Info.

Czytaj także:


W rozmowie opublikowanej na stronie internetowej tygodnika "Le Point" Bret tłumaczy, że "ujawnia swą eksfiltrację, po to, by zaalarmować tych, którzy myślą, że tego rodzaju sprawy zdarzają się tylko innym". Aby wiedziano, że "jeśli Charlie wciąż jest Charliem, to dlatego, że ci, którzy go tworzą, płacą za to pozbawieniem swobody ruchu, ale mają nadzieję, że kiedyś odnajdą normalne życie".

"To dla wszystkich powinno być alarmem"

Na pytanie, czy się boi, kobieta odpowiedziała przecząco. - Ale za to ogarnia mnie wściekłość - podkreśliła Bret. Tłumaczyła, że trudno jest zaakceptować wysiedlenie "ze swojej ostatniej przestrzeni spokoju". - To dla wszystkich powinno być alarmem, sygnałem katastrofy rozgrywającej się wokół nas - dodała.

Francja islam pap 1200.jpg
Islam ważniejszy niż wartości społeczne. We Francji postępuje radykalizacja młodych muzułmanów


Niedawno rozpoczęty proces wspólników zamachowców z 2015 roku Bret nazywa "historycznym i politycznym", gdyż ataki te uderzyły w "serce laickości i wolności słowa, wartości, których zawsze broni Charlie Hebdo". Bret ubolewa, że obecnie społeczeństwo "nie akceptuje śmiechu, drwiny ani humoru, które są jak najbardziej pokojowym wyrazem myśli".

"Do wściekłości doprowadzają mnie również liderzy skrajnej lewicy" - zauważyła Bret, nawiązując do wypowiedzi szefa skrajnie lewicowej Francji Nieujarzmionej Jean-Luca Melenchona. Tygodniki "Charlie Hebdo" i "Marianne" nazwał on "sługusami (radykalnie prawicowego tygodnika) Valeurs actuelles".

Według niej "Melenchon nie jest jedyny" w "napędzaniu nienawiści", gdyż wielu polityków, powodowanych klientelizmem "w sposób niegodny" stara się przypodobać potencjalnym wyborcom, "dostosowując narrację do ich wyznania i koloru skóry".

kb