Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR
Przemysław Goławski 04.02.2021

Wizyta szefa dyplomacji UE w Rosji "skazana na niepowodzenie". Eksperci krytyczni wobec działań Borrella

Szef unijnej dyplomacji Josep Borrell leci dziś z wizytą do Moskwy mimo zastrzeżeń i wątpliwości Polski oraz krajów bałtyckich. Negatywnie tę wizytę oceniają także eksperci, zwracając uwagę na ostatnie wydarzenia w Rosji. Chodzi o zesłanie do kolonii karnej jednego z liderów rosyjskiej opozycji Aleksieja Nawalnego oraz represje wobec uczestników demonstracji w jego obronie. Josep Borrell potępił te wydarzenia i zaapelował o uwolnienie wszystkich zatrzymanych, ale nie odwołał podróży do Moskwy. To będzie pierwsza wizyta szefa unijnej dyplomacji w Rosji od 2017 roku.

Josep Borrell leci do Moskwy na zaproszenie ministra spraw zagranicznych Siergieja Ławrowa, z którym ma rozmawiać - jak informuje w komunikacie unijny korpus dyplomatyczny - o działaniach Rosji na Ukrainie i w sąsiedztwie, aresztowaniu Aleksieja Nawalnego, stosunkach Unii z Rosją, porozumieniu nuklearnym z Iranem, globalnej walce z COVID-19, czy zamianach klimatycznych.

Polska i kraje bałtyckie uważają jednak, że najpierw, w sprawie relacji Unii z Rosją powinna się odbyć pogłębiona dyskusja wśród państw członkowskich, a taka jest planowana na szczycie z udziałem unijnych przywódców w przyszłym miesiącu. Ponadto te państwa uważają, że Josep Borrell powinien polecieć na Ukrainę przed wizytą w Rosji oaz skonsultować stanowisko Unii z nową amerykańską administracją.

shutterstock aleksiej nawalny 1200.jpg
Aresztowanie Nawalnego. Dr Bryc: ma w sobie gen wojownika. Pozostanie na Zachodzie nie wchodziło w grę

Podobnego zdania są eksperci, z którymi rozmawiała brukselska korespondentka Polskiego Radia Beata Płomecka. Szef do spraw Europy Wschodniej w instytucie badawczym European Values w Pradze David Stulik uważa, że rozmawiać z Rosją trzeba, ale w związku z ostatnimi wydarzeniami w tym kraju nie ma dobrych warunków do rozmowy. Jego zdaniem to niefortunny czas i niefortunny sygnał dla najbliższego sąsiedztwa Unii.

Wizyta skazana na niepowodzenie


- Pan Borrell wysyła zły sygnał do takich krajów jak Ukraina czy Gruzja, bo zaczyna rozmawiać z krajem, który jest agresorem, który prowadzi działania przeciwko państwom, które mają umowy o stowarzyszeniu z Unią Europejską - powiedział David Stulik. Jego zdaniem byłoby również lepiej, gdyby Unia Europejska i USA razem uzgodniły wspólne podejście do Rosji. - Wtedy głos Unii i Stanów Zjednoczonych będzie miał o wiele większą wagę - dodał ekspert w rozmowie z brukselską korespondentką Polskiego Radia. Skomentował też tematy, które chce poruszyć Josep Borrell w Moskwie. - Nie widzę żadnych sygnałów ze strony Rosji, by jego wizyta okazała się sukcesem. Nie uda mu się uzyskać znaczących ustępstw. Ta wizyta jest skazana na niepowodzenie - powiedział.

Czytaj także:

W podobnym, krytycznym tonie wypowiada się także ekspert German Marshall Fund Bruno Lete. Również i on podkreśla, że ostatnie wydarzenia w Rosji sprawiają, że ta wizyta to zły sygnał. - To sygnał, że kontakty Unii z Rosją są utrzymywane, jakby się nic nie wydarzyło. A to nieprawda, bo wiele krajów jest oburzonych tym, co dzieje się w Rosji - podkreślił ekspert GMF w rozmowie brukselską korespondentką Polskiego Radia Beatą Płomecką.

Jego zdaniem po masowych represjach w Rosji i zesłaniu Aleksieja Nawalnego do kolonii karnej Josep Borrell ma dwie możliwości. - Albo przełoży wizytę - nie odwoła, ale przełoży - pokazując, że to, co dzieje się wokół Nawalnego, nie może być akceptowane. Albo, jeśli jednak pojedzie, będzie naciskał i zobaczy się z Nawalnym w więzieniu. To byłby ważny sygnał - podkreślił Bruno Lete.

Skomentował też zapowiedź szefa unijnej dyplomacji o przekazaniu władzom w Moskwie negatywnego stanowiska Unii wobec tego, co dzieje się w Rosji. - To miło, że Josep Borrell chce przekazać przesłanie, ale bądźmy szczerzy, Rosja nie przejmuje się przesłaniami. Rosja reaguje tylko na działania. Jakiekolwiek oświadczenia, słowa, wyrażane przez Unię głębokie zaniepokojenie nie interesują Rosji, bo może ona robić, co chce, bez żadnych konsekwencji - dodał ekspert German Marshall Fund Bruno Lete.

pg