Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR
Michał Chodurski 18.10.2010

"To pewne,nikt nie przeżył katastrofy"

Szef Biura Ochrony Rządu Marian Janicki poinformował w "Kropce nad i" w TVN 24, że na lotnisku pod Smoleńskiej w dniach 7 kwietnia i 10 kwietnia obecni byli dwaj oficerowie BOR.
Wrak polskiego Tu-154MWrak polskiego Tu-154Mfot. east news

Jak zaznaczył, byli oni jednymi z pierwszych na miejscu, gdzie rozbił się samolot prezydencki. Trzy dni wcześniej asystowali, gdy na miejscu lądował premier Donald Tusk.

Szef Biura Ochrony Rządu wyjaśnił, że to jego oficerowie odnaleźli ciało prezydenta około 17. naszego czasu. Jeden z nich asystował przy przenoszeniu ciała Lecha Kaczyńskiego na nosze i w inne miejsce na lotnisku. Generał Janicki dodał, że wieczorem wraz z delegacją premiera był na miejscu katastrofy. Wyjaśnił, że widział ciała prezydenta Lecha Kaczyńskiego, prezydenta na uchodźctwie Ryszarda Kaczorowskiego oraz wicemarszałka Sejmu Krzysztofa Putry na noszach, przykryte białym płótnem.

Gość "Kropki nad i" podkreślił, że obecność przedstawicieli Biura Ochrony Rządu na lotnisku nie miała żadnego wpływu na przebieg wydarzeń 10 kwietnia.
Dodał, że ksiądz kapelan BOR był osobiście obecny przy składaniu do trumien oficerów Biura, którzy zginęli w katastrofie. Do każdej trumny - mówił Janicki - włożył różaniec i święty obrazek. "Wszyscy nasi koledzy są pochowani tam, gdzie były ich pogrzeby"- zaznaczył.

Janicki podkreślił, że był zbulwersowany artykułem w "Gazecie Polskiej". Dziennik napisał, iż po katastrofie ranny oficer BOR Jacek Surówka dzwonił do żony mówiąc, że na miejscu dzieją się straszne rzeczy.

Według generała Janickiego, ta publikacja to wielka niegodziwość i barbarzyństwo. Szef BOR twierdzi, że żaden z pasażerów nie przeżył katastrofy 10 kwietnia.

mch