Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR / PAP
Michał Chodurski 02.11.2010

Śledztwo ws. przecieku z akt katastrofy

Prokuratura: będzie postępowanie ws. upublicznienia przez "Wprost" akt ze śledztwa dotyczącego katastrofy smoleńskiej.

W komunikacie, który we wtorek po południu zamieszczono na stronie Naczelnej Prokuratury Wojskowej poinformowano, że postępowanie ma dotyczyć art. 241 Kodeksu Karnego, który mówi o rozpowszechnianiu bez zezwolenia wiadomości z postępowania przygotowawczego. Czyn ten zagrożony jest karą do dwóch lat więzienia.

Chodzi m.innymi o informację podaną przez tygodnik, że poseł PSL Leszek Deptuła w momencie katastrofy tupolewa w Soleńsku dzwonił do swojej żony. "Wprost" podał też treść ostatnich słów tragicznie zmarłego.

Jak zeznała w prokuraturze wdowa po pośle PSL Joanna Krasowska-Deptuła: "Między godziną 9 a 9.30 na mój telefon przyszła poczta głosowa, na której było zarejestrowane nagranie głosu mojego męża, który krzyczał: 'Asia, Asia'. W tle słychać było trzaski, a właściwie to głos mojego męża był w tle. Słychać było też głosy ludzi, jakby głos tłumu. Nie rozpoznałam słów, był to krzyk ludzi. Nagranie trwało 2-3 sekundy. Trzaski były krótkie, ostre dźwięki. Tak jakby łamał się wafel lub plastik plus dźwięk przypominający hałas wiatru w słuchawce telefonu"

Dodała, że odsłuchała tę wiadomość dopiero, gdy usłyszała o katastrofie w telewizji.

Potem nagranie się skasowało. Dzień później kobieta poinformowała o nagraniu Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego, która miała je odnaleźć i zbadać.

"Wprost" opublikował także stenogramy rozmów polskich oficerów dyżurnych monitorujących 10 kwietnia lot prezydenckiego tupolewa. Według tygodnika wynika z nich, że nawet kilkanaście minut po zderzeniu samolotu z ziemią w Warszawie szukano jeszcze na mapie lotnisk zapasowych dla prezydenckiej maszyny.

Z innych dokumentów opisanych przez "Wprost" ma wynikać, że dowódca Sił Powietrznych generał Andrzej Błasik był w konflikcie z pilotami Tu-154 oraz że często siadał za sterami w trakcie lotu. "Wprost" twierdzi też, że w zeznaniach składanych w prokuraturze często pojawia się wątek niewystarczającego wyszkolenia pilotów. Z akt śledztwa ma również wynikać, że 10 kwietnia na lotnisku Siewiernyj nie było pełnej obsługi. Zamiast trzech pracowników stację meteorologiczną obsługiwał jeden, co jest niezgodne z rosyjskimi procedurami.

Według prokuratury dziennikarze tygodnika weszli bezprawnie w posiadanie kopii akt śledztwa, których fragmenty zacytowali bez zgody prokuratora prowadzącego postępowanie.

Równocześnie prokuratura zdecydowała też o wprowadzeniu pewnych ograniczeń w korzystaniu przez strony z akt śledztwa dot. katastrofy smoleńskiej. Nie będzie można ich kserować ani wykonywać fotokopii.

mch