Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR / PAP
Katarzyna Karaś 12.11.2010

Politycy o 100 dniach Komorowskiego

- 100 dni urzędowania prezydenta Bronisława Komorowskiego bardziej podzieliły niż połączyły Polaków - twierdzi poseł PiS Zbigniew Ziobro.
Bronisław KomorowskiBronisław Komorowskifot. PAP/Leszek Szymański

Zbigniew Ziobro nazwał zagraniczne wizyty prezydenta "wycieczkami", z których nic nie wynika. Obecna prezydentura kojarzy się mu z wywoływaniem konfliktów.

Zdaniem Ziobry, konflikt wokół krzyża przed Pałacem Prezydenckim prezydent Komorowski mógł rozwiązać natychmiast, gdyby tylko chciał. Jednak, w opinii Ziobry, eskalując konflikty Platforma Obywatelska odwraca uwagę Polaków od nieumiejętności poradzenia sobie z trudną sytuacją kraju.

Komorowski realizuje scenariusz Tuska

- Aktywność prezydenta Komorowskiego skupia się wyłącznie na sprawach ceremonialnych. Prezydent nie zabiera głosu w ważnych sprawach dotyczących chociażby umowy gazowej z Rosją - mówi przewodniczący klubu parlamentarnego PiS Mariusz Błaszczak.

- Prezydent nie jest też aktywny w sprawie wyjaśnienia przyczyn katastrofy smoleńskiej. A mógłby i powinien być aktywny, chociażby przez wzgląd na swojego poprzednika - dodaje.

Błaszczak przyznaje, że nie dostrzega pozytywów prezydentury Komorowskiego. - Dla mnie jest ona realizacją scenariusza, który nakreślił premier Tusk: prezydentury żyrandolowej. Rzeczywiście tak wygląda ta prezydentura. Jeśli prezydent Komorowski nie jest aktywny, z władzy nie korzysta, to znaczy, że pokładane w nim nadzieje zostały niespełnione - tłumaczy przewodniczący PiS.

Prezydent w cieniu premiera

- Z jednej strony prezydent był bardzo mało aktywny, szczególnie w trudnych chwilach, takich jak na przykład sprawa krzyża przed Pałacem Prezydenckim, kiedy w ogóle się nie wypowiadał. Z drugiej strony, kiedy już był aktywny i chciał pojawić się bardzo mocno w polityce krajowej, jak choćby w sprawie morderstwa w biurze PiS w Łodzi, to robił to bez jakiejkolwiek koncepcji, bez pomysłu. Do dzisiaj nic z tego, co mówił wówczas, nie zostało zrealizowane - mówi szef SLd Grzegorz Napieralski.

- Widać, że prezydent pracuje trochę w cieniu rządu Donalda Tuska i nie pokazuje swojej aktywności. Mówił bardzo dużo o in vitro - owszem są ustawy, ale on nie jest kreatorem tego, co się dzieje w polskim parlamencie. Mówił o Afganistanie, o wyprowadzeniu polskich wojsk i wycofał się z tego, zmienił zdanie. Miał być bardziej aktywny w parlamencie. Tej aktywności też nie ma. Miał być krytyczny wobec rządu, a tej krytyki również nie słychać - dodaje Napieralski.

Takiej prezydentury oczekują wyborcy

- Najważniejsze z tych stu dni, to fakt, że pokazał iż prezydentura może być spokojna, nie budzić emocji, nie wzbudzać konfliktów między rządem a prezydentem, a pokazywać, że współpraca jest możliwa, a wręcz konieczna - mówi przewodniczący klubu parlamentarnego PO Tomasz Tomczykiewicz.

- Te sto dni są udane i takiej prezydentury oczekują wyborcy - spokojnej, łagodzącej a nie wzbudzającej napięcia. Trwanie w konflikcie to jest sposób na uprawianie polityki przez PiS i prezesa Jarosława Kaczyńskiego. Poprawa relacji nie zależy dziś od prezydenta Komorowskiego, a jedynie od Jarosława Kaczyńskiego. Poprawa tych relacji jest możliwa, jeśli druga strona przyjmie wyciągnięta rękę - komentuje.

Komorowski miał trudny początek

- Mieliśmy okres, kiedy prezydent z premierem walczyli na śmierć i życie, ośmieszając kraj na zewnątrz. Prezydent Komorowski robi coś innego. Próbuje ściągnąć do swej kancelarii wszystkie środowiska polityczne, próbuje zamykać spory, które kiedyś się rozgrywały - mówi przewodniczący klubu parlamentarnego PSL Stanisław Żelichowski.

- Miał trudny początek, bo była sprawa krzyża, sprawa katastrofy smoleńskiej. Rozpoczynał w fatalnych warunkach. Psychicznie został mocno poobijany, bo przypuszczał, że prezydentura będzie łatwiejsza, a była na początku trudna. Jeżeli na początku poradził sobie z trudnymi sprawami, to poradzi sobie dalej - dodaje.

kk