Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PAP
Sylwia Mróz 29.11.2010

"Trzęsienie ziemi i prysznic dla USA"

Ujawnienie przez portal Wikileaks dokumentów to trzęsienie ziemi i zimny prysznic dla amerykańskiej dyplomacji - powiedział Daniel Passent.
Portal WikiLeaksPortal WikiLeaksfot.WikiLeaks

W poufnych depeszach amerykańskich dyplomatów mowa jest m.in. o "Angeli Teflon-Merkel", z kolei Władimir Putin to - zdaniem dyplomatów USA - "samiec alfa", a rosyjski prezydent Dmitrij Miedwiediew to osoba "nijaka" i "niezdecydowana". Prezydent Francji Nicolas Sarkozy opisywany jest jako osobowość "przeczulona i autorytarna".

Zdaniem byłego ambasadora Polski w Chile, felietonisty "Polityki" Daniela Passenta z powodu nadmiernej swobody i arogancji wielu amerykańskich dyplomatów będzie musiało opuścić placówki, w których obecnie rezydują. Według niego język, jaki znajduje się w ujawnionych depeszach, nie powinien mieć miejsca w dokumentach dyplomatycznych. W jego ocenie to, że tam jest, świadczy o upadku obyczajów, beztrosce i arogancji wielkiego mocarstwa - USA.

- Nie sądzę, żeby pani Clinton, czy prezydent Obama wybrał sobie jakieś kozły ofiarne. Raczej ich odwołają do centrali, a później przeniosą na inne stanowiska - powiedział Passent.

Jego zdaniem, dyplomaci amerykańscy są swobodniejsi w swoich ocenach, a wpływ na ich sposób myślenia mają też politycy i media. - Niewątpliwie coś się zmienia w świecie. Politycy mówią swobodniejszym językiem, sam premier Berlusconi mówi jawnie rzeczy gorsze niż ujawnia Wikileaks - ocenił były ambasador.

Passent jest przekonany, że ambasador USA w Niemczech musi zostać w tej sytuacji odwołany, bo jest skompromitowany uwagami, które znalazły się w jego depeszach.
W depeszach, które pisane były w Berlinie szef niemieckiej dyplomacji Guido Westerwelle określany jest jako polityk "agresywny", o mało treściwych pomysłach, który powinien głębiej opanować "złożoną tematykę polityki zagranicznej i bezpieczeństwa". Z kolei kanclerz Angela Merkel - zdaniem dyplomatów USA - "rzadko bywa kreatywna".

- Tutaj nakładają się na siebie dwie rzeczy: demoralizacja, arogancja niektórych ludzi w służbie supermocarstwa plus różnica kulturowa pomiędzy dyplomacją europejską, a amerykańską - podsumował Passent.

sm