Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PAP
Tomasz Owsiński 18.01.2011

10 miesięcy za zabicie psa. "Za mało"

Trzech mężczyzn, którzy zabili w listopadzie ub. r. psa rasy husky ciągnąc go za samochodem, zostali skazani przez sąd rejonowy w Nowym Targu na 10 miesięcy bezwzględnego więzienia.
10 miesięcy za zabicie psa. Za małofot. PAP/Grzegorz Momot

Mężczyźni ciągnęli psa na linie holowniczej przywiązanej do samochodu, aż urwali zwierzęciu łeb.

Sąd uznał, że każdy ze sprawców w równy sposób przyczynił się do śmierci psa, dlatego zasłużyli na taki sam wymiar kary. Ponadto sąd skazał Piotra K. na łączną karę jednego roku pozbawienia wolności za prowadzenie samochodu pod wpływem alkoholu. K. stracił również prawo jazdy na pięć lat.

Sąd również nakazał mężczyznom wypłacenie po 2 tys. zł nawiązki na rzecz trzech Towarzystw Opieki nad Zwierzętami w Krakowie, Nowym Targu i Zakopanem.

W mowie końcowej prokurator wnioskował o możliwie najwyższy wymiar kary, czyli dwa lata więzienia dla całej trójki. Zdaniem prokuratury oraz oskarżycieli posiłkowych, taka kara byłaby adekwatna do brutalnego i bezwzględnego czynu, jakiego dokonali mężczyźni.

W uzasadnieniu wyroku sąd stwierdził, że było to jednorazowe znęcanie się nad zwierzęciem i w ocenie sądu maksymalna kara określona przez ustawodawcę winna dotyczyć przypadków bardziej drastycznych lub masowego znęcania się nad zwierzętami.

"Wyrok powinien być wyższy"

Zdaniem posłanki Joanny Muchy (PO) z Parlamentarnego Zespołu Przyjaciół Zwierząt, wyrok powinien być wyższy.

- Górna granica kary w takim przypadku wynosi dwa lata. Sąd nie skorzystał z takiej możliwości, chociaż trudno sobie wyobrazić jeszcze bardziej drastyczną sytuację. Z drugiej strony jest to jeden z pierwszych wyroków bezwzględnego pozbawienia wolności, należy się więc cieszyć, że idziemy w dobrym kierunku - powiedziała Mucha.

Także wg Dariusza Gzyry ze Stowarzyszenia Empatia, "dobrze stało się, że sąd nie wymierzył kary w zawieszeniu".

- Ja nie jestem zwolennikiem zaostrzania przepisów dotyczących ochrony zwierząt, ale za bezwzględnym egzekwowaniem tych, które obowiązują. Żadne przepisy prawne nie zmienią podejścia do zwierząt, konieczna jest oddolna edukacja, rozbudzanie świadomości i wrażliwości społecznej - podkreślił Gzyra.

Wszyscy byli pijani

Wojciech B, właściciel ponad dwuletniej suki rasy husky nie przyznał się do zarzucanego czynu. Zeznał przed sądem, że był tak pijany, że nie pamięta przebiegu zdarzenia. Zaprzeczył również zeznaniom pozostałych oskarżonych, jakoby chciał pozbyć się zwierzęcia.

B. powiedział przed sądem, że dbał o psa, którego wcześniej zabrał ze schroniska i żałuje tego, co się stało. Powiedział też, że w przeszłości leczył się z alkoholizmu.

Dwaj pozostali oskarżeni przyznali się do brutalnego zabicia psa. Piotr K. kierujący autem, do którego zwierzę było przywiązane, wyjaśnił przed sądem, że nie miał zamiaru zabić psa. Zeznał, że chcieli, aby zwierzę przebiegło się za samochodem.

- Ciągnęliśmy psa przez ok. 2 km, jadąc z prędkości ok. 30 km/h - wyjaśniał. K. przedstawiono również zarzut prowadzenia samochodu pod wpływem alkoholu.

Kolejny z oskarżonych Krzysztof T. przyznał przed sądem, że to on przywiązał psa liną holowniczą w taki sposób, że pętla sama się zaciskała na szyi psa. T. zeznał, że pies zachowywał się spokojnie wobec ludzi.

Sprawcy, 18, 19- i 23-latek, mieszkańcy Orawy, w trakcie makabrycznego czynu byli pijani. Przed sądem przyznali, że każdy z nich przed zdarzeniem wypił kilka piw. Jeden z nich miał prawie 2,5 promile alkoholu w wydychanym powietrzu.
Mężczyznom grozi kara do dwóch lat więzienia.

Ukarania sprawców brutalnego zabicia psa z całą surowością domagają się obrońcy praw zwierząt. Na jednym z portali internetowych zebrano niemal 100 tys. podpisów pod apelem o ukaranie mężczyzn.

to,kk