Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR
Michał Chodurski 18.01.2011

Eksperci zgodni: rosyjscy kontrolerzy się pogubili

Eksperci do spraw lotnictwa zgodnie uważają, że kontrolerzy z wieży w Smoleńsku działali pod dużą presją przełożonych, a na wieży panowało zamieszanie.
Komisja badajaca przyczyny katastrofy tupolewaKomisja badajaca przyczyny katastrofy tupolewafot. PAP/R.Pietruszka
Posłuchaj
  • Piotr Abraszek z "Nowej Techniki Wojskowej"
  • Redaktor naczelny "Skrzydlatej Polski" Grzegorz Sobczak
  • Tomasz Białoszewski współautor książki "Ostatni lot"
  • Krzysztof Krawcewicz, redaktor naczelny "Przeglądu Lotniczego"
Czytaj także

Polscy śledczy z komisji MSWiA po przeanalizowaniu nagrań z wieży ustalili, że samolot TU 154M z polską delegacją zmierzającą na uroczystości do Katynia był między innymi źle informowany o położeniu względem pasa startowego oraz miał błędne informacje na temat pogody. Komunikację z załoga prowadził oficer, który nie miał do tego uprawnień jednocześnie konsultując się z przełożonymi - wynika z prac komisji.

Na wieży było zamieszanie

Piotr Abraszek ekspert lotniczy z "Nowej Techniki Wojskowej" powiedział, że decyzja MSWiA o ujawnieniu nagrań kontrolerów lotu ze Smoleńska pomogła w rozjaśnieniu pewnych kwestii. Między innymi tego, że na wieży panowało zamieszanie.

Odpowiedzialność także po stronie polskiej

- Kontrolerzy działając pod dużą presją popełnili wiele błędów i nie zapewnili wystarczającego wsparcia załodze polskiego tupolewa - uważa redaktor naczelny "Skrzydlatej Polski" Grzegorz Sobczak. Dodał jednak, że nie zdejmuje to odpowiedzialności także, ze strony organizującej wizytę, czyli polskiej.

Czy to była przyczyna katastrofy?

Tomasz Białoszewski współautor książki "Ostatni lot" zgadza się z twierdzeniem, że 10 kwietnia rosyjscy kontrolerzy lotów na wieży lotniska Siewiernyj działali pod presją, popełnili dużo błędów i nie udzielili polskiej załodze wystarczającej pomocy.

Białoszewski zastrzega jednak, że nie można twierdzić, że błędy rosyjskich kontrolerów były przyczyną katastrofy.

Teza o zamachu podważona?

Także inny ekspert lotniczy Krzysztof Krawcewicz, redaktor naczelny "Przeglądu Lotniczego" uważa, że zdenerwowanie załogi wieży kontrolnej w Smoleńsku wskazuje, że sytuacja ich przerosła.

Zdaniem Krawcewicza pracownicy wieży kontrolnej mogli być także zdezorientowani zachowaniem pilota samolotu JAK-40, którzy wylądował, pomimo trudnych warunków.

Według eksperta, prezentacja komisji Millera nie przesądza jeszcze o winie Rosjan w doprowadzeniu do wypadku. Jego zdaniem podważa też spekulacje o zamachu na samolot rządowy w Smoleńsku.

Co ustaliła komisja Millera

Komisja Millera ustaliła, że "działając pod dużą presją, kontrolerzy popełnili dużo błędów i nie byli wsparciem dla załogi polskiego Tu-154M, który lądował kilkadziesiąt minut później".

Takie wsparcie jest niezbędne zwłaszcza podczas próby lądowania w ekstremalnie trudnych warunkach atmosferycznych - podkreślił zastępca szefa komisji Mirosław Grochowski.

Podobne wnioski można wyciągnąć z analizy przebiegu wcześniejszego lądowania polskiego JAK-a 40 oraz próby lądowania rosyjskiego Ił-a 76, zanim doszło do katastrofy.

Były to manewry na granicy bezpieczeństwa, za co odpowiedzialność ponoszą kontrolerzy z wieży lotniska Siewiernyj - uważają polscy eksperci.

Pułkownik lotnictwa Robert Benedict, który przedstawił symulację lotu powiedział, że kilka minut przed katastrofą polski samolot nie znajdował się na ścieżce schodzenia. Odchylenie przekraczało momentami sto metrów.

Kontroler lotów powinien w tym momencie reagować, ale - jak powiedział pułkownik - nie zrobił tego nawet wtedy, gdy Tupolew niebezpiecznie obniżył lot. Za późno padła również komenda "HORYZONT". Zdaniem polskich ekspertów, była ona spóźniona o 11 sekund. Komenda oznacza, że samolot musi odejść na drugi krąg.

mch