Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR / PAP
Agnieszka Kamińska 27.01.2011

Łukaszenka: "niektórzy" w Polsce chcą granicy koło Mińska

Prezydent Białorusi mówi, że nie boi się żadnych sankcji. Powtarza, że opozycja przygotowywała zamach stanu. Litewskie media donoszą jednak, że Mińsk pomocy próbuje szukać w Wilnie.
Aleksander ŁukaszenkaAleksander Łukaszenkafot. PAP/EPA/VASILY FEDOSENKO
Posłuchaj
  • Zgromadzenie Parlamentarne Rady Europy
  • Misja europosłów na Białoruś zapewne w połowie lutego - relacja Beaty Płomeckiej z Brukseli
  • Łukaszenka nie boi się sanckji: relacja Włodzimierza Paca z Mińska
Czytaj także

Prezydent Białorusi Alaksandr Łukaszenka oświadczył, że "niektórzy" w Polsce uważają, iż granica powinna przebiegać koło Mińska. Takie przekonanie wyraził w czwartek na nadzwyczajnej sesji parlamentu.

- W Polsce niektórzy śpią i widzą: granica jest nie tam. Granica pod Mińskiem. Stalin w złym miejscu granicę wytyczył - powiedział Łukaszenka na sesji Izby Reprezentantów Zgromadzenia Narodowego, na której przedstawiał nowego premiera Michaiła Miasnikowicza.

Prezydent Białorusi stwierdził, że nie obawia się żadnych sankcji ze strony Zachodu, a obecną sytuację nazwał "pokonaniem kolejnej bariery w budowaniu suwerenności Białorusi".

- Straszycie wizami, sankcjami? Bóg z wami. Żyję dziesiątki lat z wizowymi ograniczeniami i nic się nie stało. Nie należy nas straszyć - powiedział Łukaszenka na nadzwyczajnej sesji Izby Reprezentantów Zgromadzenia Narodowego, na której prezentował nowego premiera.

Opozycja przygotowywała zamach stanu”

Łukaszenka powtórzył tezę, że białoruska opozycja przygotowywała 19 grudnia, w dniu wyborów prezydenckich, "zamach stanu", który był planowany "pod ścisłą kontrolą niektórych zagranicznych służb specjalnych".

Jednocześnie zapewniał, że podczas wydarzeń 19 grudnia "władze działały zgodnie z prawem", czyli "w sposób twardy i zdecydowany".

W wieczór wyborczy w Mińsku milicja brutalnie stłumiła demonstrację, po której do aresztów trafiło ponad 600 osób, w tym pięciu kandydatów na prezydenta.

Według OBWE liczenie niemal połowy głosów oceniono jako "złe lub bardzo złe", gdyż było nieprzejrzyste. Po tym oświadczeniu biuro OBWE w Mińsku zostało zamknięte. Polski MSZ także stoi na stanowisku, że wybory na Białorusi, według źródeł którym ufa, zostały sfałszowane.

Nowy premier Michaił Miaśnikowicz

Białoruska Izba Reprezentantów - izba niższa parlamentu jednogłośnie zatwierdziła kandydaturę Michaiła Miaśnikowicza na stanowisko premiera. Prezydent Aleksander Łukaszenka powołał Miaśnikowicza na stanowisko premiera Białorusi 28 grudnia ubiegłego roku zaraz po zakończeniu wyborów prezydenckich. Michaił Miaśnikowicz występując przed deputowanymi powiedział, że należy zmienić strukturę białoruskiej gospodarki, zwracać więcej uwagi na konkurencyjność produkcji i zmniejszanie zależności od importu.

Miaśnikowicz jest 7. premierem niepodległej Białorusi i jednym z najbardziej doświadczonych miejscowych polityków. Mówi się o nim, że zna wszystkie korytarze władzy. Wicepremierem został 20 lat temu, gdy Białoruś wchodziła jeszcze w skład Związku Radzieckiego. Od tego czasu niemal nieprzerwanie zajmowal najważniejsze funkcje w państwie. Był między innymi szefem administracji prezydenta i przewodniczacym Białoruskiej Akademii Nauk. Ukończył radziecką Wyższą Szkołę Partyjną w Mińsku i Inżynieryjno-Budowlany Instytut w Brześciu. Urodził się we wsi Nowy Snou pod Nieświeżem na centralnej Białorusi. Uchodzi za zwolennika sojuszu z Rosją, ale zwraca też uwagę na znaczenie kontaktów z Zachodem.

Białoruscy urzędnicy szukają wsparcia w Wilnie?

Wysocy urzędnicy Białorusi - wobec groźby unijnych sankcji wobec reżimu Aleksandra Łukaszenki - szukają poparcia na Litwie. Największy litewski dziennik "Lietuvos Rytas" napisał, że w tym tygodniu w urzędzie prezydent Litwy gościł szef administracji prezydenta Aleksandra Łukaszenki - Władimir Makiej. Według informacji zdobytych przez gazetę, Makiej rozmawiał z prezydent Dalią Grybauskaite. Tymczasem przedstawiciele urzędu prezydenta Litwy twierdzą, że białoruski urzędnik spotkał się jedynie z doradcą Grybauskaite do spraw zagranicznych. Jak zapewnia rzecznik prasowy Dali Grybauskaite - Linas Balsys, spotkanie to miało związek z objęciem przez Litwę przewodnictwa w Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie i było też wyrazem troski o prawa człowieka na Białorusi.

Z kolei "Lietuvos Rytas" napisał, powołując się na wiarygodne źródła dyplomatyczne, że Władimir Makiej zabiegał o neutralne stanowisko Litwy w kwestii możliwych sankcji gospodarczych i politycznych wobec Białorusi. W końcu ubiegłego roku, na krótko przed wyborami prezydenckimi na Białorusi, Dalia Grybauskaite gościła z oficjalną wizytą w Mińsku. Komentatorzy ocenili to jako poparcie dla Łukaszenki w jego staraniach o kolejną kadencję. Media zachodnie napisały wówczas, że nie rozumieją polityki Litwy względem Białorusi.

Zgromadzenie Parlamentarne Rady Europy potępia

Zgromadzenie Parlamentarne Rady Europy stanowczo potępiło władze Białorusi za brutalną akcję milicji i służb KGB wobec demonstrantów w dniu wyborów prezydenckich. Przedstawiciele 47 europejskich parlamentów zażądali też bezwarunkowego zwolnienia wszystkich zatrzymanych. W rezolucji podkreślono, że brutalne represje wobec uczestników politycznych protestów, stanowiły nie tylko nieproporcjonalną reakcję na działanie protestujących, ale wprost brak poszanowania dla podstawowych wartości wyznawanych przez Radę Europy.

Zgromadzenie wezwało władze Białorusi do natychmiastowego zaprzestania wszelkich form prześladowań, zastraszania i gróźb wobec opozycji i działaczy organizacji społeczeństwa obywatelskiego.

Zgromadzenie postanowiło wzmocnić współpracę z przedstawicielami opozycji i siłami demokratycznymi na Białorusi. Rezolucja zachęca wszystkie państwa do wprowadzenia zakazu wydawania wiz białoruskim przywódcom, urzędnikom i funkcjonariuszom służb bezpieczeństwa odpowiedzialnych za fałszowanie wyborów i brutalne represje - podobnie jak uczyniła to Unia Europejska.

Równocześnie apeluje o wprowadzenie ułatwień wizowych dla zwykłych obywateli oraz zaoferowania dla białoruskiej młodzieży dodatkowych miejsc na uniwersytetach. Ponadto posłowie wezwali frakcje polityczne, aby zajęły się rodzinami osób aresztowanych i zapewniły im pomoc finansową.

Misja PE ma sprawdzić, co z więźniami - w lutym

Z miesięcznym opóźnieniem pojedzie do Mińska misja europosłów, która sprawdzi sytuację w tym kraju i warunki przetrzymywania w więzieniach opozycjonistów. Zostali oni zatrzymani w ramach represji po grudniowych wyborach prezydenckich. Początkowo mówiło się, że deputowani pojadą pod koniec stycznia, teraz wiadomo, że będzie to miesiąc później. Europosłowie ustalili, że poczekają do 19. lutego, wtedy miną 2 miesiące od wyborów prezydenckich i zgodnie z białoruskim prawem osoby zatrzymane w noc wyborczą powinny usłyszeć zarzuty. Deputowani chcą zobaczyć jak reżim w Mińsku rozprawi się z opozycjonistami i o co ich oskarży.

Poza tym kilku europosłów czeka jeszcze na wizy, więc najbardziej realny termin rozpoczęcia misji to druga połowa lutego. W jej skład wejdą posłowie różnych frakcji. Chcą oni sprawdzić na miejscu w jakich warunkach przetrzymani są więźniowie polityczni. Zamierzają rozmawiać z dziennikarzami niezależnych mediów, opozycyjnymi kandydatami na prezydenta, a także osobami, które organizowały w noc wyborczą demonstrację, brutalnie rozpędzoną przez białoruską milicję.

Po powrocie do Brukseli deputowani mają przygotować raport i na jego podstawie Parlament Europejski zastanowi się nad przyszłymi relacjami z Białorusią. Już dziś parlamentarna komisja budżetowa nie zgodziła się na udzielenie pożyczek władzom w Mińsku przez Europejski Bank Inwestycyjny. Podtrzymała tym samym zakaz finansowania inwestycji na Białorusi, o co wnioskowali europosłowie PO Jacek Saryusz-Wolski i Jacek Protasiewicz.

Białoruś o sankcjach wobec Polski

Rzecznik białoruskiego MSZ powiedział, że Mińsk z dużą niechęcią będzie wprowadzał sankcje wobec Polski. Jednak - jego zdaniem - decyzja Warszawy o wprowadzeniu sankcji wizowych wobec białoruskich wysoko postawionych urzędników państwowych nie pozostawia wyboru.

Rzecznik Andrej Sawinych powiedział, że białoruskie władze są nadal przekonane, że jest jeszcze możliwość odejścia od negatywnych scenariuszy i powrotu do - jak określił - "konstruktywnego dialogu". Sawinych pytany o możliwe sankcje Unii Europejskiej wobec białoruskich władz powiedział, że jest jeszcze przedwcześnie o tym mówić, gdyż nie zostały one na razie wprowadzone. - Gdy zostaną uchwalone, uważnie je przeanalizujemy i wypracujemy adekwatną odpowiedź - dodał.

Rzecznik białoruskiego MSZ powiedział Polskiemu Radiu, że władze w Mińsku jednocześnie będą wychodzić z założenia, że konstruktywny dialog z Unią Europejską jest możliwy. - Powinien być budowany na zasadach otwartości, równych praw, i być całkowicie pozbawiony podwójnych standardów - stwierdził Sawinych.

Polska wprowadziła sankcje wizowe wobec przedstawicieli białoruskich władz w związku z prześladowaniem białoruskiej opozycji po ostatnich akcjach protestacyjnych. Podobne sankcje może w najbliższych dniach wprowadzić Unia Europejska.

agkm