Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
polskieradio.pl
Rafał Kowalczyk 05.04.2011

Sprawa zabójstwa Jarosława Ziętary: będzie śledztwo ws. przecieku

Prokuratura Apelacyjna we Wrocławiu zbada sprawę przecieku w umorzonym już śledztwie dotyczącym porwania i zabójstwa dziennikarza Jarosława Ziętary.
Jarosław ZiętaraJarosław Ziętarafot. jarek.sledczy.pl

Poinformowała o tym Sławomir Górnicki z Prokuratury Generalnej, która poleciała zająć się sprawą przecieku, po apelu Komitetu Społecznego "Wyjaśnić śmierć Jarosława Ziętary".

Jednocześnie Prokuratura Generalna poinformowała, że decyzja o podjęciu na nowo śledztwa w sprawie porwania Jarosława Ziętary należy do kompetencji Prokuratury Apelacyjnej w Poznaniu, więc nie może w tej kwestii spełnić apelu komitetu.

Przeciek dotyczy przekazania domniemanemu zabójcy informacji dotyczących działań prokuratorskich w jego sprawie. "Miał czas na przygotowanie linii obrony, a zleceniodawcy i ewentualni wspólnicy mieli możliwość zacierania pozostałych śladów zbrodni" – pisał w apelu do prokuratury komitet.

– Cieszy nas pozytywna reakcja Prokuratury Generalnej w sprawie zbadania wątku przecieku. Niestety, zasadnicza sprawa pozostała niezałatwiona. Nie podjęto decyzji o wznowieniu umorzonego w 1999 roku śledztwa w sprawie porwania Jarosława Ziętary. Obawiamy się, że poznańska prokuratura, która od lat wykazuje się niechęcią do wyjaśnienia zbrodni na dziennikarzu nie będzie zainteresowana podjęciem sprawy. Dlatego nie rezygnujemy ze starań o wznowienie śledztwa i przekazanie go prokuraturze spoza na Poznania – mówi Krzysztof M. Kaźmierczak, przedstawiciel Komitetu Społecznego „Wyjaśnić śmierć Jarosława Ziętary”.

Niewyjaśnione zabójstwo dziennikarza

Jarosław Ziętary jako dziennikarz "Gazety Poznańskiej", zajmował się m.in. aferami gospodarczymi. Zniknął 1 września 1992 r. w drodze do redakcji. Śledztwo wszczęto dopiero po roku. Sprawę umorzono w 1995 roku uznając, że nie doszło do przestępstwa. Podczas ponownego śledztwa w latach 1998-1999 ustalono, że Ziętarę porwano na zlecenie i zamordowano. Zebrano mocny materiał dowodowy dotyczący osoby ze świata przestępczego wskazywanej przez świadków jako wykonawca zabójstwa. Odsiadujący karę za inne zbrodnie przestępca nie zdradził miejsca ukrycia zwłok ofiary ani zleceniodawcy.

Faktyczną przyczyną porażki śledztwa był przeciek. Zanim podjęto pierwsze działania podejrzewany o zabójstwo został o nich uprzedzony, a zleceniodawcy i wspólnicy mordercy mieli czas na zacieranie śladów zbrodni.

Przed porwaniem Jarosław Ziętara był werbowany przez Urząd Ochrony Państwa do pracy, a kiedy odmówił zachęcano go do współpracy udostępniając tajne dokumenty, sugerując tematy. Któryś z nim mógł być dla niego śmiertelnie groźny. Po porwaniu dziennikarza zacierano ślady prowadzące do służb specjalnych. W 1994 roku Ministerstwo Spraw Wewnętrznych wprowadziło w błąd Prokuraturę Generalną kategorycznie stwierdzając, że UOP nie miał nigdy żadnych związków z Ziętarą.

Ukrywano też, że funkcjonariusze tajnej służby prowadzili działania związane ze sprawą porwania dziennikarza, ich ustaleń nigdy nie przekazano prokuraturze, chociaż mogły być pomocne w śledztwie. Niedawno media dotarły do potwierdzających próby werbunku dowodów i relacji byłych funkcjonariuszy UOP.

rk