Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PAP
Tomasz Owsiński 13.01.2012

"Nie ma podstaw, by wznowić badanie katastrofy"

Płk Edmund Klich wierzy, że eksperci "właściwie odczytali słowa z kokpitu, bo ucho ludzkie jest zawodne".
Edmund KlichEdmund KlichPaweł Kralewski/Wikipedia
Posłuchaj
  • Edmund Klich: to że gen. Błasik się nie wypowiadał w kokpicie nie znaczy, że go w nim nie było
Czytaj także

Były polski akredytowany przy MAK przypomniał, że podstawą wcześniejszego uznania, że słowa w kokpicie Tu-154 wypowiadał gen. Błasik, było rozpoznanie w 2010 r. w Moskwie jego głosu przez znajomego generała. Dodał, że krakowscy eksperci dokonywali analizy na komputerach, a "wtedy trudno o pomyłkę".

Klich podkreślił, że wiele razy zwracał uwagę, iż z definitywnym przypisywaniem słów określonym osobom powinno się poczekać do ostatecznego odczytu nagrań. Jego zdaniem, na podstawie tego, co napisała "Rz", nie ma podstaw, by wznowić badanie katastrofy przez polską państwową komisję.

Zobacz serwis specjalny - Smoleńsk 2010

Pytany o kwestię presji Błasika na załogę, Klich powiedział: "Jeśli ktoś stoi za mną podczas mojej pracy, to ja to uważam za presję, ktoś inny może uważać inaczej". Przypomniał, że Rosjanie przyjęli na podstawie obrażeń Błasika, że był on do końca w kokpicie; jego ciało znaleziono blisko nawigatora, nie był on przypięty pasami i że stał w kabinie.

"Rzeczpospolita" podała w piątek, że biegli Instytutu Ekspertyz Sądowych im. prof. Jana Sehna w Krakowie podważyli jedną z najważniejszych tez raportów rosyjskiego MAK i komisji Jerzego Millera - o tym, że obecność dowódcy Sił Powietrznych w kabinie pilotów pośrednio wywierała na nich presję. Słowa, które komisja Millera i MAK przypisywały gen. Andrzejowi Błasikowi, w rzeczywistości wypowiadał mjr Robert Grzywna, drugi pilot prezydenckiego tupolewa - twierdzi "Rz".

Zobacz galerię: DZIEŃ NA ZDJĘCIACH>>>

to