Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PAP
Tomasz Owsiński 17.01.2012

"Różnice nie wpływają na wymowę raportu"

Według Jerzego Milera, szefa komisji badającej przyczyny katastrofy smoleńskiej, nie ma potrzeby zmiany rządowego raportu.

W poniedziałek zostały ujawnione odczyty zapisów z czarnej skrzynki samolotu Tu-154M dokonane w Instytucie Ekspertyz Sądowych.

- Raport odpowiada na pytanie, jakie były przyczyny katastrofy lotniczej, i w tym zakresie nie widzę żadnych okoliczności, które by zmieniały stwierdzenia zawarte w raporcie, dotyczące przyczyny katastrofy - powiedział Jerzy Miller.

Zobacz serwis specjalny: SMOLEŃSK 2010>>>

- Zadaniem komisji było odpowiedzieć na pytanie o przyczyny katastrofy i nic, co byłoby nowego w tej ekspertyzie, nie wpływa na wynik w tym zakresie - powiedział były minister SWiA.

Na wskazanie, że w analizie IES nie zidentyfikowano głosu gen. Andrzeja Błasika, o obecności którego w kokpicie mówił raport, Jerzy Miller wskazał, że "w raporcie jest odwołanie się do tych analiz dotyczących przebiegu wydarzeń z 10 kwietnia, które potwierdzają obecność pana generała w kokpicie". - To nie ja twierdzę, że pan gen. Błasik był w kokpicie, tylko ciało gen. zostało znalezione w kokpicie po katastrofie i w związku z tym to nie wymaga dowodu ze strony komisji - podkreślił.

"Gen. Błasik był w kokpicie"

Jerzy Miller powiedział, że "podtrzymuje wersję o obecności gen. Błasika w kokpicie". Wskazał, że eksperci odczytali słowa i "w tym zakresie, ze względu na jakość nagrania, można dyskutować, czy taka ekspertyza jest bardziej trafna czy nie". - Natomiast komisja badała całość dokumentacji, a nie tylko ekspertyzę fonograficzną - podkreślił i powołał się na fakt, że "w kabinie padły nie tylko te słowa dotyczące wysokości, ale również inne - witających się osób, czyli członków załogi i wchodzącego generała".

Wskazał także, że za obecnością gen. Błasika w kokpicie świadczyły m.in. "cały kontekst zdarzeń w tym dniu i wszystkie okoliczności, które znane były komisji"; powołał się także na osoby, "które dobrze znały generała i rozpoznały jego głos", oraz miejsce znalezienia ciała i charakter uszkodzeń. - To jest hipoteza, która naszym zdaniem była prawdziwa - powiedział o obecności gen. Błasika w kokpicie Miller.

Były szef komisji wyraził także przekonanie, że "prawdopodobnie nigdy nie poznany wszystkich elementów katastrofy - i to jest okoliczność, która towarzyszy bardzo wielu wypadkom lotniczym, katastrofom w szczególności". Podkreślił, że "raport zawiera wiedzę na dzień jego publikacji, a kiedy się okazuje, że są jakieś istotne nowe okoliczności, to zawsze jest możliwość powrotu do analizy danego wypadku".

"Raport jest prawdziwy"

Pytany o możliwość wznowienia prac komisji wyjaśnił: "Po pierwsze, komisję powołuje premier i w związku z tym również premier podejmuje decyzję o powołaniu ewentualnej kolejnej komisji". "Podkreślam kolejnej, ponieważ nie wydaje mi się, aby nasza komisja miała podejmować po raz kolejny to samo zadanie, zwłaszcza jeżeli ktoś miałby pomyśleć, że to zadanie, ponownie przekazane, jest wykonywane tendencyjnie ze względu na to, że mamy jakikolwiek interes w tym, żeby podtrzymać dotychczasowe ustalenia" - powiedział Miller. "Natomiast ja na razie nie znajduję powodów, dla których, gdyby to ode mnie zależało, taka komisja miała pracować" - dodał.

Jerzy Miller nie chciał komentować wypowiedzi Antoniego Macierewicza, który zarzucał mu poświadczenie nieprawdy w raporcie komisji. "Jak pan wie, nigdy nie komentuję słów pana posła Macierewicza" - powiedział dziennikarzowi. Pytany przez PAP, czy potwierdził nieprawdę w raporcie, odpowiedział: "Raport przedstawia wyniki 15-miesięcznej pracy komisji. I jest prawdziwy".

Zobacz galerię DZIEŃ NA ZDJĘCIACH >>>

to