Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR / PAP
Katarzyna Karaś 22.01.2012

Włochy: 12. ofiary nie było na liście pasażerów

Brak jasności co do tego, ile dokładnie osób znajdowało się na statku, który 13 stycznia uderzył w skałę u wybrzeży wyspy Giglio w Toskanii utrudnia akcję poszukiwawczą.
Włochy: 12. ofiary nie było na liście pasażerówPAP/EPA/MASSIMO PERCOSSI

- Wszystko wskazuje na to, że ciało odnalezionej w sobotę 12. ofiary katastrofy nie figuruje na liście zaginionych - mówi szef włoskiej Obrony Cywilnej Franco Gabrielli. Jak dodaje to oznacza, że na statku Costa Concordia mogli być pasażerowie na gapę.

Zobacz galerię: DZIEŃ NA ZDJĘCIACH>>>

Według informacji podanych przez szefa Obrony Cywilnej zidentyfikowano dotychczas ośmioro z 12 ofiar śmiertelnych katastrofy - czterech obywateli Francji, Włocha, Węgra, Niemca i Hiszpana.

Szacuje się, że wciąż poszukiwanych jest około 20 osób. Obecnie - poinformował sztab akcji ratunkowej - poszukiwania ludzi koncentrują się w rejonie restauracji na czwartym poziomie wycieczkowca.

Zmowa milczenia?

Nowe światło na wydarzenia na pokładzie w pierwszej godzinie po uderzeniu o skały rzuca przytoczona przez gazetę "La Stampa" relacja funkcjonariuszy Gwardii Finansowej, którzy pierwsi podpłynęli statkiem ratunkowym do Concordii.

Jak wynika z ich opisu, na pokładzie panowała kompletna cisza. Przez głośniki nie nadawano żadnych komunikatów. Patrol zaś wzywał bezskutecznie przez megafon kapitana i członków załogi. Przestraszeni ludzie stali przy balustradzie.

"La Stampa" zauważa, że kilka minut przed przybyciem jednostki patrolowej kapitanat pobliskiego portu w Livorno skontaktował się z przedstawicielem załogi, który cztery razy zapewnił go, że doszło jedynie do awarii prądu.

Dziennik ujawnia, że prowadzący śledztwo podejrzewają, iż kapitan otrzymał precyzyjne dyspozycje, zabraniające mu informowania innych o rozgrywającej się tragedii. Czy wydał je armator, czy tylko dyżurny sztabu? - odpowiedź na to pytanie musi przynieść dochodzenie.

Przedmiotem postępowania jest także to, dlaczego kupiony za 320 mln euro system alarmowy kontroli ruchu na morzu w kapitanatach nie poinformował o awarii Concordii. 20 minut po tym, jak statek wpadł na skałę, urządzenia te wskazywały, że odbywa się "normalny ruch na morzu".

Costa Concordia w nocy z 13 na 14 stycznia rozbiła się na podmorskich skałach w pobliżu wyspy Giglio w Toskanii. Kapitan oskarżony jest o nieumyślne spowodowanie śmierci i katastrofy morskiej oraz opuszczenie statku przed końcem jego ewakuacji.

IAR,PAP,kk