Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PAP
Artur Jaryczewski 28.04.2012

"Pierwsza" mowa Millera: nie przyjechaliśmy na pogrzeb

SLD nie jest partią kapitulacji i białej flagi, nasza misja nie zakończyła się - mówił na sobotnim kongresie swej partii Leszek Miller.
Pierwsza mowa Millera: nie przyjechaliśmy na pogrzebPAP/Rafał Guz

Były premier przyznał, że ostatnie wybory parlamentarne, w której SLD otrzymał 8,24 proc - najmniej w historii - były "katastrofą". - Z tak wielkiej klęski formacje polityczne dźwigają się przez całe lata, a najczęściej w ogóle już nie wstają. Ale to nie dotyczy nas - SLD szybko odnalazł siłę i wiarę w swoje możliwości - przekonywał Miller.

- Byliśmy, jesteśmy i będziemy. Zjechaliśmy dziś do Warszawy na nasz kongres, choć przepowiadano, że przyjedziemy na własny pogrzeb. Tak się nie stało i nie stanie - mówił do delegatów Miller. - Spotykamy się w przekonaniu, że nasza pomyślność leży w naszej samodzielności, że jesteśmy w stanie zmienić SLD oraz nadać mu nową dynamikę - podkreślił. Jak mówił, Sojusz nie może zmarnować dorobku milionów wyborców i sympatyków.

Miller podkreślił, że SLD chce tworzyć "Polskę sprawiedliwą, bogatą, wielobarwną i pogodną, kraj nowoczesnej gospodarki, trwałego i zrównoważonego rozwoju, państwo w którym nie ma ludzi niepotrzebnych i odrzuconych, a zatrudnienie nie jest przywilejem".

Ponadto - mówił - SLD chce tworzyć "państwo prawa, demokracji, równych szans, tolerancji, równoprawnej pozycji kobiet i mężczyzn, państwo świeckie, które nie narzuca swoim obywatelom, kiedy mają się modlić, i gdzie konstytucja jest zawsze ważniejsza niż Ewangelia".

Obecny, wybrany tymczasowo w grudniu na przewodniczącego SLD Leszek Miller będzie szefem Sojuszu przez najbliższe cztery lata - zdecydowali w wyborach powszechnych działacze partii.

Zobacz galerię DZIEŃ NA ZDJĘCIACH>>>

aj