Benjamin Netanjahu odniósł się do niedawnych słów irańskiego prezydenta Mahmuda Ahmadineżada, który powiedział, że Izrael nie ma na Bliskim Wschodzi korzeni i powinien zniknąć.
- Jerozolima jest naszą odwieczną stolicą od tysięcy lat - oświadczył Netanjahu.
Izraelski premier powiedział, że jego kraj opowiada się za pokojowym współistnieniem Żydów i Arabów na Bliskim Wschodzie. Zwracając się do prezydenta Autonomii Palestyńskiej, który przemawiał w ONZ kilkanaście minut wcześniej, Netanjahu powiedział, że izraelsko-palestyńskiego konfliktu nie da się rozwiązać poprzez nieodpowiedzialne przemówienia w ONZ czy też jednostronne ogłaszanie niepodległości. - Konfliktu nie da się rozwiązać dopóki Palestyńczycy nie będą uznawać państwa żydowskiego - oświadczył Netanjahu.
"Kupowanie czasu"
Premier Izraela zaapelował również do społeczności międzynarodowej do wyznaczenia "czerwonej linii" w sprawie irańskiego programu nuklearnego.
Netanjahu uważa, że jeśli nie wyznaczy się tego typu granicy, może dojść do katastrofy. Porównał on Iran do Al-Kaidy. - Jaka jest różnica pomiędzy posiadającym broń nuklearną państwem terrorystycznym a posiadającą broń nuklearną organizacją terrorystyczną? - pytał Netanjahu w Nowym Jorku.
Premier Izraela powiedział, że rozmowy dyplomatyczne z Iranem to "kupowanie czasu" przez Teheran. Przyznał, że wprowadzanie od siedmiu lat sankcje na Iran załamały irańską gospodarkę, ale dodał, że nie powstrzymało to rozwoju programu nuklearnego.
Netanjahu zasugerował w swoim przemówieniu, że Iran będzie posiadał broń nuklearną w ciągu kilku miesięcy do roku. W analizach powołał się na raporty Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej. - 70 lat temu świat doświadczył innej katastrofy. Wtedy społeczność międzynarodowa czekała zbyt długo - mówił Netanjahu, odnosząc się do powstania hitlerowskich Niemiec i Holokaustu.
Zobacz naszą galerię DZIEŃ NA ZDJĘCIACH >>>
IAR, mr