Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
polskieradio.pl
Katarzyna Karaś 16.12.2012

Przyjaciel Krzysztofa Olewnika przerywa milczenie

Zdaniem Jacka Krupińskiego, wspólnika i przyjaciela porwanego i zabitego, Krzysztofa Olewnika nie miał zostać zabity, ale coś poszło nie tak.
Dom Krzysztofa OlewnikaDom Krzysztofa Olewnika PAP/Marcin Bednarski

Z rozmowie z tygodnikiem "Wprost" Jacek Krupiński odnosi się do informacji, że w domu Krzysztofa Olewnika doszło najprawdopodobniej do dwóch imprez. Na pierwszej bawili się policjanci, podczas drugiej ktoś - mówi się o kobiecie - został postrzelony lub zastrzelony.
- Teoria, do której bym się skłaniał i już nie pisał żadnych bajek, wygląda tak: rzeczywiście, ktoś tam został postrzelony czy zastrzelony (…). I rzeczywiście ktoś chciał Krzyśka ukryć. Dał go na przechowanie, czy w zastaw, żeby tu posprzątać, zatuszować sprawę, wyczyścić. Krzysiek miał wrócić, ale coś poszło nie tak. Ja w 80 proc. wierzę, że tak to wygląda - mówi Krupiński. (...) - Od początku się mówiło, że to jest zemsta za dziewczynę - rzuca.

Zapytany, czy Krzysztof mógł zostać przekazany komuś w zastaw przez ojca Włodzimierza Olewnika, Krupiński ocenia, że jest to możliwe. - Widząc, jak się zachowywał w stosunku do Krzyśka i widząc go w furii, czy podczas awantury, czy nawet sprzeczki, do której doszło 26 października 2001 roku (tej nocy doszło do porwania Krzysztofa) o godzinie 15.30 przed domem Włodzimierza Olewnika między nim a Krzyśkiem, gdy ten się spóźnił 15 czy 20 minut, jestem w stanie uwierzyć, że machnął ręką na coś takiego - uważa. Zdaniem Krupińskiego Włodzimierz Olewnik mógł się zgodzić na coś takiego uważając, że za wszystko winę ponosi jego syn.

Uprowadzenie Krzysztofa Olewnika

Do porwania Krzysztofa Olewnika doszło w nocy z 26 na 27 października 2001 oku, gdy wrócił on do swego domu po odwiezieniu części gości, którzy brali udział w przyjęciu, jakie zorganizował.
W lipcu 2003 roku rodzina Olewnika przekazała porywaczom 300 tys. euro, jednak uprowadzony nie został uwolniony. Jak się później okazało, miesiąc po odebraniu przez przestępców pieniędzy został zamordowany. Jego ciało zakopano w lesie w pobliżu miejscowości Różan (Mazowieckie). Odnaleziono je w 2006 roku, a w 2010 roku - po ekshumacji na cmentarzu w Płocku i badaniach genetycznych - ostatecznie potwierdzono tożsamość ofiary.

Proces ws. uprowadzenia i zabójstwa Krzysztofa Olewnika toczył się od października 2007 do marca 2008 roku. Na ławie oskarżonych zasiadło w sumie 11 osób. Sąd Okręgowy w Płocku skazał dwóch zabójców Olewnika - Sławomira Kościuka i Roberta Pazika - na kary dożywotniego więzienia. Ośmioro skazano na kary od roku więzienia w zawieszeniu do 15 lat pozbawienia wolności; jednego z oskarżonych sąd uniewinnił. Trzech sprawców porwania i zabójstwa Olewnika popełniło samobójstwa w zakładach karnych.

Od maja 2008 roku gdańska prokuratura apelacyjna prowadzi dwa śledztwa związane z porwaniem i zabójstwem Krzysztofa Olewnika. W jednym z nich ustalane są ewentualne nieznane okoliczności związane ze sprawą, w drugim - badane nieprawidłowości przy wcześniejszych postępowaniach organów ścigania w tej sprawie.

W ramach pierwszego śledztwa prokuratorzy wielokrotnie przeprowadzali różnego rodzaju czynności i eksperymenty w domu Krzysztofa Olewnika. Efektem było m.in. odnalezienie nieznanych dotąd śledczym śladów krwi i innych śladów biologicznych.

Prokuratorzy analizują też dowody zabezpieczone podczas przeszukań w domach należących do rodziny Olewników w listopadzie 2011 roku. Śledczy informowali wtedy o nowych dowodach, które - jak oceniali - "każą podać w wątpliwość dotychczas ustaloną wersję przebiegu zdarzeń". Wśród rozpatrywanych wersji powróciła i taka, że Krzysztof Olewnik mógł przyczynić się do swojego porwania. Rodzina Olewników kategorycznie sprzeciwia się wersji "saumouprowadzenia".

Zobacz galerię: DZIEŃ NA ZDJĘCIACH>>>

wprost.pl, PAP, kk