Wiceminister zdrowia przyznał, że sprawa musi być dokładnie wyjaśniona. Dodał, że na tym etapie trudno znaleźć winnych. - Nie wiemy dzisiaj dokładnie, jaka była przyczyna, kto, gdzie zawinił. Trzeba sprawdzić wszystko, od lekarza pierwszego kontaktu, przez szpital, pogotowie, bo rzeczywiście ktoś nawalił. Być może była to suma małych błędów. Trudno pogodzić się z taką śmiercią, która była niepotrzebna - podkreślił.
Z kolei prezes Naczelnej Rady Lekarskiej uważa, że zawiódł źle działający system opieki zdrowotnej. Marcin Hamankiewicz mówił w Jedynce, że jest on oparty na podziale zakładającym zbyt liczne grupy mieszkańców, przez co wydłuża się czas dotarcia do chorego. Na taką grupę przypada też jeden lekarz nocnej pomocy medycznej, który jest przeciążony pracą. W dodatku do tych lekarzy napływają setki pacjentów, którzy nie znaleźli pomocy u lekarzy rodzinnych, bo jest ich za mało. Dlatego, zdaniem gościa Jedynki, tragedia ze Skierniewic może się powtórzyć gdzie indziej.
Sprawą śmierci 2,5-letniej dziewczynki, która do szpitala trafiła w stanie krytycznym - zajmuje się prokuratura w Skierniewicach. Kontrolę prowadzi też ministerstwo zdrowia
Zobacz galerię - Dzień na zdjęciach >>>
IAR/Radio Gdańsk/aj