Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR
Petar Petrovic 09.09.2013

Sympatycy Nawalnego: wybory zostały sfałszowane

W Moskwie zakończył się wiec zwolenników opozycyjnego blogera Aleksieja Nawalnego.
Protest zwolenników Aleksieja Nawalnego.Protest zwolenników Aleksieja Nawalnego. PAP/EPA/SERGEI ILNITSKY

Występujący na wiecu współpracownicy Nawalnego oskarżali władze Rosji o sfałszowanie niedzielnych wyborów mera Moskwy i domagali się przeprowadzenia drugiej tury głosowania.
Według moskiewskiej policji, na Plac Bołotny przyszło 9 tysięcy zwolenników opozycji. Oni sami przekonywali, że było ich znacznie więcej. Aleksiej Nawalny, występując na wiecu, podziękował wszystkim za to, że oddali na niego swoje głosy. Zapewnił też, że nie wycofa się z walki o urząd mera Moskwy i będzie zabiegało o unieważnienie niedzielnych wyborów i przeprowadzenie kolejnego głosowania. - Czy w Rosji ktoś może zwyciężyć oprócz nas? - pytał Nawalny, a tłum skandował „Nie”.
Opozycyjny polityk nie wykluczył, że wkrótce może trafić do łagru. Przypomniał, że czeka na uprawomocnienie się wyroku skazującego go na 5 lat pozbawienia wolności za rzekome malwersacje finansowe.

Przed demonstracją rosyjska prokuratura ostrzegła lidera opozycji Aleksieja Nawalnego. Chodzi o wypowiedzi opozycjonisty dotyczące nieuznania wyników wyborów mera Moskwy i wezwanie do organizowania akcji społecznego nieposłuszeństwa.
Po zakończeniu przemówień na Placu Bołotnym zagrały kapele wspierające rosyjską opozycję. W trakcie demonstracji nie odnotowano żadnych incydentów.

W 80 z 83 regionów Federacji Rosyjskiej przeprowadzono w niedzielę wybory do władz lokalnych różnego szczebla. Tylko w trzech miastach zwyciężyli kandydaci nie związani z Kremlem: w Jekaterynburgu, Pietrozawodsku i Czicie.

Największe zainteresowanie wzbudzały wybory mera Moskwy, gdzie o urząd ubiegał się popierany przez Kreml Siergiej Sobianin i lider opozycji Aleksiej Nawalny. Zwyciężył ten pierwszy, zdobywając 51,37 procent głosów. Natomiast opozycyjnego polityka poparło 27,24 procent wyborców. Nawalny zapowiedział, że nie uznaje wyników wyborów i domaga się drugiej tury głosowania. Wezwał też swoich zwolenników do udziału w wieczornej demonstracji.
Tymczasem większość politologów twierdzi, że - Rosjanie zlekceważyli wybory. W ich opinii - niska, bo zaledwie 32 procentowa frekwencja świadczy o braku zainteresowania procesami demokratycznymi i zobojętnieniem na to, co dzieje się w państwie.


pp/IAR

Zobacz galerię - Dzień na zdjęciach >>>

''