Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR / PAP
Artur Jaryczewski 11.09.2013

Namioty przed Sejmem. Związkowcy opanowali Wiejską

W Warszawie protestują od ponad dwóch godzin. Większość z nich dotarła już przed Sejm. Mowa o uczestnikach manifestacji związkowych, którzy przyjechali we wtorek do stolicy.
Związkowcy przed SejmemZwiązkowcy przed SejmemPAP/Jakub Kamiński

W Warszawie jest kilkanaście tysięcy protestujących. Najpierw pikietowali przed ośmioma resortami, a następnie udali się przed Sejm. Tam czeka na nich miasteczko namiotowe. Wcześniej protestujący składali petycje w ministerstwach, jednak żaden z ministrów nie wyszedł do nich. Przed Sejmem planowane jest przemówienie szefów central związkowych organizujących protesty: Solidarności, OPZZ i Forum Związków Zawodowych.

Prawdopodobnie najwięcej osób protestowało przed Ministerstwem Transportu. Byli to głównie kolejarze. Mundurowi zebrali się przed resortem spraw wewnętrznych. Byli wśród nich także policjanci. Przed Ministerstwem Zdrowia dominowały pielęgniarki. Protestujący domagają się m.in. obniżenia wieku emerytalnego i podniesienia płacy minimalnej. Czterodniowe Ogólnopolskie Dni Protestu przeciwko polityce rządu odbywają się pod hasłem "Dość lekceważenia społeczeństwa". Do soboty planowano 17 manifestacji, jednak już we wtorek odbyło się ich więcej niż zapowiadano.

Mieszkańcy stolicy muszą się liczyć z utrudnieniami w komunikacji. Gdy manifestanci ruszyli sprzed ministerstw w kierunku Sejmu, policja stopniowo wyłączała ruchu na kolejnych ulicach, a przywracała go w innych miejscach. Część autobusów komunikacji miejskiej skierowano na objazdy. Przed godz. 14 zamknięte dla ruchu były Krakowskie Przedmieście i ul. Miodowa, Al. Jerozolimskie (od ul. Chałubińskiego w kierunku Pragi) i Al. Ujazdowskie (na odcinku pl. Na Rozdrożu - pl. Trzech Krzyży). Przywrócono natomiast ruch na ul. Rakowieckiej i Chałubińskiego oraz w Al. Szucha.

fot.
fot. PAP/Grzegorz Michałowski

Szef Solidarności Piotr Duda mówił rano w radiowej Jedynce, że miejsce protestu jest symboliczne. W Sejmie powstaje bowiem "złe prawo uderzające w polskich pracowników", a odrzucane są tam rozwiązania proponowane przez związkowców - w tym o płacy minimalnej. W przekonaniu prezydenckiego ministra Tomasz Nałęcz, ludzie mają prawo wychodzić na ulice ze swoimi postulatami i demonstrować niezadowolenie, jeśli tak postanowią, bo to gwarantuje konstytucja demokratycznego państwa. Z kolei prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz zaapelowała do organizatorów i uczestników manifestacji, żeby zwłaszcza w środę starali się nie utrudniać życia mieszkańcom.

Sejm nie będzie się odgradzał od obywateli - zadeklarowała marszałek Sejmu Ewa Kopacz, zapewniając, że w trakcie związkowych protestów wokół budynku parlamentu nie staną barierki. Z kolei związkowcy zapowiadają, że protesty w stolicy będą spokojne. Ludzie nie przyjadą do Warszawy, by palić opony, będą walczyć o lepsze rządzenie - zadeklarował przewodniczący OPZZ Jan Guz po z Ewą Kopacz.

Najbardziej gorąco może być w sobotę. Na ten dzień zapowiedziano zorganizowanie marszu gwiaździstego. Władze szacują, że w sobotnim marszu może wziąć udział nawet 100 tysięcy związkowców.

PAP/IAR/aj