Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR / PAP
Agnieszka Kamińska 14.09.2013

Szef "Solidarności": zbierajmy głosy za rozwiązaniem parlamentu

Szef ”Solidarności” Piotr Duda mówił m.in., że trzy czwarte młodych ludzi pracuje na umowach śmieciowych, wprowadzono elastyczny czas pracy, nie uwzględniono milionów podpisów pod wnioskami w sprawie emerytur.
Uczestnicy marszu gwiaździstego, związkowcy z OPZZ, NSZZ Solidarność i FZZ oraz przedstawiciele Klubów Gazety Polskiej na placu ZamkowymUczestnicy marszu gwiaździstego, związkowcy z OPZZ, NSZZ "Solidarność" i FZZ oraz przedstawiciele Klubów Gazety Polskiej na placu ZamkowymPAP/Jacek Turczyk
Galeria Posłuchaj
  • Związkowcy na placu Zamkowym (relacja IAR)
  • Finał związkowych protestów: relacja Pawła Buszki (IAR)
Czytaj także

Po przemówieniach przywódców związkowych na placu Zamkowym przedstawiciel organizatorów Tadeusz Majchrowicz podziękował uczestnikom marszu gwiaździstego, służbom porządkowym i policji za zapewnienie bezpieczeństwa manifestantom, a przedstawicielom służb miejskich za pomoc w sprawnym przeprowadzeniu marszu. Na zakończenie manifestanci odśpiewali hymn narodowy.

W stolicy protestowało od rana 100 tysięcy osób. Liczbę taką podają władze Warszawy. Według organizatorów marszu, uczestników było dwa razy tyle.

Piotr Duda: "rząd już niczego nie zrobi"

W przemówieniu wygłoszonym w czasie manifestacji na placu Zamkowym przewodniczący Solidarności powiedział, że Sejm ani rząd Donalda Tuska niczego już nie zrobi. Duda przypomniał, że w zeszłym roku zebrano prawie pięć milionów podpisów pod różnymi inicjatywami obywatelskimi, a Sejm wszystkie je odrzucił. - Czas najwyższy, aby także to zmienić - oświadczył przewodniczący Solidarności.  - Powinniśmy od dnia dzisiejszego rozpocząć zbieranie podpisów pod rozwiązaniem tego parlamentu, bo oni już nic nowego nie wymyślą - zaapelował do zebranych na placu Zamkowym związkowców, szef "Solidarności" Piotr Duda. To jest dopiero początek naszej drogi - wołał.

Wymieniając najważniejsze sprawy, o które walczą związkowcy Duda wskazał m.in. na zmianę konstytucji i ustawy o referendach krajowych. - Ubiegły rok - 2,5 mln podpisów pod wnioskiem o referendum ws. wieku emerytalnego, prawie 5 mln podpisów w 2012 obywateli naszego kraju pod różnymi inicjatywami obywatelskimi, 1 mln podpisów rodziców pod sześciolatkami. I co? Politycy wrzucają to do kosza - mówił Duda.

- Czas najwyższy, aby także to zmienić - podkreślił. - Demokracja dla nas, dla zwykłych obywateli jest raz na cztery lata, jak mamy iść, wrzucić kartkę do urny. Mamy być tylko bydłem wyborczym, a później mamy siedzieć cicho i się nie odzywać - wołał szef "S".

Szef
Szef "S" Piotr Duda, PAP/Jacek Turczyk

Piotr Duda mówił też o potrzebie zmiany systemu emerytalnego gdyż, jego zdaniem, trzy czwarte młodych ludzi rozpoczyna pracę na "umowach śmieciowych" i nie mogą odkładać na emeryturę.

Lider Solidarności powiedział, że stosując elastyczny czas pracy Polacy staną się "niewolnikami we własnym kraju". Podkreślił, że Solidarność występuje też w imieniu przedsiębiorców, którzy przegrywają kolejne przetargi, bo przestrzegają prawa pracy.

Podkreślał jednocześnie, że dziś polska rzeczywistość to także "pseudopracodawcy", którzy nie wypłacają wynagrodzeń, "a jak się pracownik upomina o wynagrodzenie to obcina się place i podcina gardło". Według Dudy za pierwsze półrocze tego roku pracodawcy zalegali pracownikom co najmniej 111 mln zł wynagrodzeń.

Zaznaczył, że parlament powinien zostać rozwiązany i zapowiedział zbieranie podpisów w tej sprawie.

Duda podziękował związkowcom, którzy spędzili cztery dni w miasteczku namiotowym pod Sejmem, i wezwał do udziału w kolejnych akcjach protestacyjnych, które będą organizować związki.

Konstytucja opisuje sytuacje, w których musi lub może dojść do skrócenia kadencji parlamentarnej. W określonych w ustawie zasadniczej przypadkach prezydent zarządza skrócenie kadencji Sejmu (co oznacza równoczesne skrócenie kadencji Senatu). Prezydent musi skrócić kadencję parlamentarną, gdy rząd wyłoniony w trzecim konstytucyjnym kroku, nie otrzymuje od Sejmu wotum zaufania. Prezydent może to zrobić, jeśli w ciągu 4 miesięcy od dnia przedłożenia Sejmowi projektu ustawy budżetowej nie zostanie ona przedstawiona mu do podpisu.
Ponadto Sejm sam może skrócić swoją kadencję uchwałą podjętą większością co najmniej 2/3 głosów ustawowej liczby posłów (307). Skrócenie kadencji Sejmu oznacza jednoczesne skrócenie kadencji Senatu.

Związkowcy
Związkowcy z OPZZ, NSZZ "Solidarność" i FZZ oraz przedstawiciele Klubów Gazety Polskiej na Placu Zamkowym, PAP/Rafał Guz

 

Przewodniczący
Przewodniczący NSZZ "Solidarność" Piotr Duda (C), przewodniczący OPZZ Jan Guz (L) i przewodniczący Forum Związków Zawodowych Tadeusz Chwałka (P) podczas wiecu na placu Zamkowym, PAP/Radek Pietruszka

Petycja do prezydenta

Wcześniej manifestanci złożyli petycję w Pałacu Prezydenckim. Odebrał ją zastępca szefa Kancelarii Prezydenta Sławomir Rybicki. Związkowcy zaapelowali, by prezydent Bronisław Komorowski włączył się w rozwiązanie konfliktu z rządem i podjął wysiłek na rzecz "odbudowania dialogu społecznego". Poprosili też o działania na rzecz przywrócenia realnego, a nie - jak stwierdzają - pozorowanego dialogu społecznego w Polsce.

Postulaty

Związki domagają się rzeczywistego dialogu społecznego w ramach Komisji Trójstronnej, (bo dotąd był on ich zdaniem pozorowany) oraz odwołania ministra pracy i przewodniczącego komisji Władysława Kosiniaka-Kamysza. Chcą wycofania zmian w kodeksie pracy pozwalających na wydłużenie z obecnych maksymalnie czterech miesięcy do 12 okresu rozliczeniowego czasu pracy, przyjęcia ustawy wymuszającej szybszy wzrost płacy minimalnej i podniesienia progów dochodowych upoważniających najuboższych do świadczeń rodzinnych i socjalnych.
Innym postulatem jest wycofanie się z obowiązującej już zmiany wieku emerytalnego, który został podwyższony do 67 lat dla wszystkich pracowników. Trzy centrale chcą też większych wydatków na pomoc bezrobotnym, ograniczenia stosowania "śmieciowych" umów o pracę oraz dostępu do bezpłatnej edukacji i pakietu zmian poprawiających funkcjonowanie ochrony zdrowia.

Sobota: wielotysięczna manifestacja po marszu gwiaździstym w Warszawie

W sobotę na placu Zamkowym zebrało się kilkadziesiąt tysięcy protestujących. Wcześniej związkowcy wyruszyli z trzech miejsc: sprzed Sejmu, ze Stadionu Narodowego i z placu Defilad. Według stołecznego ratusza, w manifestacji wzięło udział około stu tysięcy ludzi, a według związkowców - 200 tysięcy.

Związkowcy sprzątają miasteczko namiotowe

Związkowcy kończą sprzątanie po miasteczku namiotowym przed Sejmem. Mimo wcześniejszych zapowiedzi o możliwym przedłużeniu akcji, obozowisko zlikwidowano po zakończeniu manifestacji na placu Zamkowym.

Miasteczko stanęło przed Sejmem w środę. Ok. godz. 15 w sobotę nie było już w nim związkowców, którzy w tym czasie oglądali na telebimie ustawionym na Placu Trzech Krzyży przemówienia na Placu Zamkowym. Wielu uczestników manifestacji kierowało się już w stronę autokarów, które mają odwieźć ich do domów.
Demontowanie miasteczka namiotowego trwało od sobotniego poranka. Jednocześnie na scenie wybudowanej przed budynkiem Sejmu trwały debaty na tematy obywatelskie.

Sobotnia manifestacja była kulminacją czterodniowych protestów związkowych, od 11 września. Związkowcy organizowali m.in. debaty, happeningi.

Liczebność związków, jak podają one same, to 880 tys. pracujących i 216 tys. emerytów w OPZZ, 408 tys. w FZZ, 680 tys. w Solidarności

Protesty związkowców w Warszawie

PAP/IAR/agkm