Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
polskieradio.pl
Agnieszka Jaremczak 02.12.2013

"Janukowycz oszukał i okradł całą Ukrainę"

Dramatycznie spada poparcie dla prezydenta Wiktora Janukowycza na Wschodzie kraju - mówi europoseł Paweł Zalewski (PO), który od kilku dni przebywa w Kijowie. Jego zdaniem, poniedziałek będzie sprawdzianem jak wygląda poparcie dla opozycji w całej Ukrainie.

Ukraina obali swojego prezydenta?

Paweł Zalewski: To nie jest takie proste. Tu na pewno chodzi o to, by doprowadzić do zmiany polityki rządu.

Już to opozycja uznałaby za swój sukces?

Sukcesem ludzi, którzy demonstrują w Kijowie będzie rozpoczęcie przez rząd reform. Chodzi o przeprowadzenie głębokiej transformacji, której częścią będzie wprowadzenie umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską. To będzie sukces tych ludzi, którzy protestują. Bo oni chcą żyć w innym kraju.

Protesty na Ukrainie. Zobacz co się działo w Kijowie [wideo]>>>

Jakie są szanse, że to się uda?

Po szczycie w Wilnie wydawało się, że jest to niemożliwe. Dziś można sądzić, że ta dynamika społeczna i polityczna, która wytworzyła się na Majdanie ma szanse wygrać, jeżeli będzie poparta przez resztę kraju. Dzisiaj zobaczymy, jak to wygląda. Opozycja wezwała do strajku generalnego, do organizowania majdanów na terenie całego kraju. Zobaczymy więc, jak wygląda wsparcie dla opozycji.

Interesujące jest to, co dzieje się na Wschodzie Ukrainy: w Doniecku, Charkowie, czy Odessie.Te miasta do tej pory były bastionem Partii Regionów. Ale Janukowycz dramatycznie stracił tam poparcie. Trzeba pamiętać, że on oszukał i okradł nie tylko Ukraińców z Ukrainy Zachodniej, czy Środkowej, ale wszystkich. Ważne jest jeszcze coś innego: to Putin zdefiniował spór na Ukrainie. To on postawił alternatywę: czy Ukraina ma przyjmować standardy europejskie czy też ma współpracować z Rosją. To zostało postawione: albo, albo. Moskwie chodziło o to, by wywrzeć presję na wschodniej Ukrainie. I teraz sytuacja jest następująca: ci, którzy są na Wschodzie mogą myśleć tak: z jednej strony mamy Janukowycza, który nas oszukał i którego nie chcemy, ale utrzymanie go przy władzy i niepodpisanie przez niego umowy stowarzyszeniowej gwarantuje nam utrzymanie związków z Rosją. A to jest dla nas ważne.

Wczoraj pojawiły się plotki o możliwym podziale Ukrainy. Pana zdaniem cokolwiek grozi jedności Ukrainy?

Jestem przekonany, że dziś ten podział już nie istnieje. Gdyby się okazało, że przyjęcie umowy stowarzyszeniowej może oznaczać rozpad Ukrainy to nawet ci, którzy chcieli by ją przyjąć - tego  by nie zrobili. Są różnice i w stosunku do Unii Europejskiej i w stosunku do Rosji. Ale jest jedno najważniejsze: Ukraina nie może się rozpaść.

Protesty na Ukrainie - zobacz serwis specjalny >>>

Jak pan chodzi po ulicach Kijowa, co pan widzi?

Na obrzeżach miasta życie toczy się normalnie. Natomiast w centrum jest duży ruch. Ludzie idą w stronę Majdanu. Nie są to jednak takie tłumy, jak w niedzielę.

Czy odpowiedzią władz na to co się dzieje w Kijowie będzie wprowadzenie stanu wyjątkowego?

W rządzie jest frakcja, która bardzo by tego chciała. Ale mimo, iż doszło do brutalnego pobicia młodzieży na Majdanie Janukowycz nie chce sięgać po środki ostateczne, które go wyeliminują z dalszej gry. Bo pojawia się pytanie, czy ludzie będą respektować stan wyjątkowy?  Dziś wydaje się, że nie. Tym bardziej, że to wszystko, co Ukraińcy robią na ulicach jest nielegalne bo przecież Sąd Administracyjny zakazał manifestacji od 1 grudnia do 7 stycznia. Nikt się tym nie przejął. Może się więc okazać, że podobnie będzie ze stanem wyjątkowym. A to by była oznaka straszliwej słabości Janukowycza. Gdyby jednak władza chciała poważnie podejść do stanu wyjątkowego, to mogłoby dojść do rozlewu krwi. Tego wszyscy tutaj chcą  uniknąć.

Rozmawiała Agnieszka Jaremczak