Przywódcy separatystów z obwodu donieckiego i ługańskiego podpisali dokument o zjednoczeniu republik ludowych donieckiej i ługańskiej i utworzeniu Noworosji. Stało się to na koniec sobotniego zjazdu rebeliantów w stolicy Donbasu. Ceremonia odbyła się w hotelu "Szachtar Plaza", który należy do ukraińskiego oligarchy Rinata Achmetowa. Zjazd zorganizował deputowany Ołeh Cariow, którego usunięto niedawno z opozycyjnej Partii Regionów.
Separatyści nazwali nowy twór "Noworosja", czyli tak jak wschodnie rejony Ukrainy określił niedawno prezydent Rosji Władimir Putin.
W podpisanym dokumencie rebelianci podkreślali, że nie uznają obecnych władz kraju. Wyrazili też przekonanie, że do Noworosji przyłączą się inne obwody południowej i wschodniej Ukrainy.
Separatyści za zjeździe w Doniecku proklamowali Noworosję fot: PAP/EPA/Photomig
Ukraińskie władze nie przeszkadzały w organizacji zjazdu. Mimo, że część sygnatariuszy oskarżana jest przez Kijów o terroryzm, to ani miejscowa milicja, ani inne organy bezpieczeństwa, nie wykazały zainteresowania spotkaniem. Jednym z powodów takiego stanu rzeczy może być fakt masowego przechodzenia mundurowych na stronę rebeliantów. Według szefa departamentu bezpieczeństwa publicznego MSW Ukrainy Wołodymyra Hryniaka, w obwodzie donieckim, w ostatnim czasie, zdrady dopuściło się aż 17 tysięcy milicjantów. Przeciwko nim wszczynane są sprawy karne. Większość jest zwalniana ze służby.
Na wschodzie może nie być wyborów
Takie ostrzeżenie wystosowała organizacja - Komitet Wyborców Ukrainy (KWU), która monitoruje proces wyborczy. Centralna Komisja Wyborcza także przyznaje, że mogą być kłopoty. Według KWU, w regionach ługańskim i donieckim zagrożone są i lokale wyborcze i sami obywatele. - Władze Doniecka obawiają się możliwości przemocy fizycznej wobec ludzi, którzy przyjdą głosować - mówił szef komitetu Ołeksandr Czernenko.
W sobotę w miejscowej telewizji zajętej przez przedstawicieli samozwańczej "Donieckiej Republiki Ludowej" grożono, że ci, którzy przyjdą na wybory, zostaną uznani za wrogów republiki i będą wobec nich zastosowane sankcje.
Według zajmującej się monitoringiem wyborczym organizacji "Opora", w sobotę separatyści porwali w Marjince w obwodzie donieckim szefa okręgowej komisji wyborczej, wdarli się do pomieszczenia komisji i spalili całą wyniesioną stamtąd dokumentację.
W obwodzie ługańskim nie jest lepiej, bo większość komisji jest zajęta, albo blokowana przez rebeliantów.
Prokuratura Generalna Ukrainy poinformowała w sobotę, że w związku z faktami utrudniania procesu wyborczego przed wyborami prezydenckimi, w obwodach donieckim i ługańskim wszczęto już 83 sprawy karne.
"Rosja uszanuje wybór narodu ukraińskiego"
Taką deklarację złożył Władimir Putin w czasie rozmowy telefonicznej z niemiecką kanclerz i francuskim prezydentem. Zapowiedział "współpracę z przyszłymi władzami Ukrainy".
W komunikacie francuskiego pałacu prezydenckiego o rozmowie napisano, że cała trójka była zdania, że "w interesie stabilności na Ukrainie jest przeprowadzenie niedzielnego głosowania w jak najlepszych warunkach".
Wcześniej Putin składał podobne zapewnienia w rozmowie z dziennikarzami na marginesie Międzynarodowego Forum Ekonomicznego w Petersburgu. Dodał też, że nie spodziewa się, żeby z powodu kryzysu ukraińskiego doszło do nowej, zimnej wojny.
Putin zapewniał, że Rosja jest zainteresowana stworzeniem warunków umożliwiających stabilizację na Ukrainie, a zarazem krytykował Zachód za poparcie "niekonstytucyjnego zamachu stanu" w Kijowie.
fot: PAP/EPA/Olivier Hoslet
Władze w Kijowie apelują o udział w wyborach
Zgodnie z ukraińskim prawem, brak głosowania we wschodnich komisjach nie może być powodem unieważnienia wyborów w całym kraju. Niedzielne głosowanie ma wyłonić prezydenta, który zastąpi pełniącego dziś obowiązki głowy państwa - przodowniczego Rady Najwyższej - Ołeksandra Turczynowa.
Turczynow został p.o prezydenta po tym, jak Wiktor Janukowycz uciekł z kraju po krwawych zajściach na Majdanie.
Polityk z mandatem udzielonym przez naród będzie miał większą możliwość działania. Jedno z pierwszych zadań jakie będzie miał do wykonania, to podpisanie części gospodarczej umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską. Wizyta w Brukseli będzie jego pierwszym wyjazdem zagranicznym - zapowiedział premier Ukrainy Arsenij Jaceniuk.
Podstawową sprawą dla skuteczności nowego prezydenta będzie jednak to, czy mimo deklaracji Putina, zostanie uznany przez Rosję i jak zareaguje na niego wschód Ukrainy.
Kryzys na Ukrainie: serwis specjalny >>>
![''](http://redaktor.polskieradio.pl/302a92b5-bcdf-4e88-b049-852256d73698.file)