Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
polskieradio.pl
Beata Krowicka 31.07.2014

Mężczyzna zmarł przed drzwiami szpitala. Nie został wpuszczony do środka

60-letni mężczyzna zmarł przed drzwiami szpitala w Wołowie na Dolnym Śląsku. Chociaż przyjechał po pomoc, nie został wpuszczony do placówki.
Szpital w WołowieSzpital w WołowieTTV/x-news

Według będących na nocnym dyżurze lekarki i pielęgniarki, mężczyzna miał się awanturować i dobijać do zamkniętych drzwi. Pielęgniarka i lekarka zadzwoniły po policję, ale po przyjeździe funkcjonariuszy mężczyzna już nie żył.

Według pierwszych informacji 60-letni rolnik ze Smogorzewa Wielkiego zmarł na chodniku przed lecznicą, bo nikt nie wpuścił go do środka. Nie próbowano go ratować, mimo że w szpitalu czynny był gabinet nocnej pomocy.

Okoliczności tragedii w szpitalu w Wołowie bada prokuratura.

W akcie zgonu napisano, że mężczyzna zmarł z powodu niewydolności oddechowo-krążeniowej.

Joanna Mierzwińska, rzecznika regionalnego NFZ, mówi, że Fundusz jest w kontakcie z placówką w Wołowie. - W czwartek NFZ otrzymał informacje potwierdzające, że taka sytuacja miała miejsce. Placówka czeka na wyjaśnienia prokuratury dotyczące tego, czy to mężczyzna, który zmarł pomiędzy budynkiem szpitala a drogą publiczną, wcześniej dobijał się o pomoc - poinformowała Mierzwińska.
Rzeczniczka wyjaśniła, że placówka nie powinna zamykać się na noc.

Starosta Marek Gajos rozmawiał z personelem i przedstawia w Radiu Wrocław wersję szpitala: "Ktoś w nocy dobijał się do szpitala. Zachowywał się agresywnie. Na pytania pielęgniarki, która się wystraszyła, nie odpowiadał".

TTV/x-news

Szefowa szpitala Jolanta Klimkiewicz odmówiła komentarza, w rozmowie telefonicznej potwierdziła jedynie że szpital na noc jest zamykany i to jest normalna praktyka.

- Szpital nie może być zamykany na noc - mówi Piotr Karniej z Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu. - Jak ktoś się boi pracować w tych warunkach, powinien zmienić zawód - mówi.

Radio Wrocław, X-news, IAR, mr, bk