Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR / PAP
Izabela Zabłocka 28.10.2014

Ukraina: w niedzielę wybory w Donbasie. "Zagrażają pokojowi"

To terroryści przeprowadzą te pseudowybory. Nigdy nie będą uznane przez cywilizowany świat - oświadczył prezydent Ukrainy. Moskwa zaś komunikuje, że "nie ma powodów, aby ich nie uznać".
Separatyści z Donbasu nie pozwolili na przeprowadzenie wyborów parlamentarnych 26 październikaSeparatyści z Donbasu nie pozwolili na przeprowadzenie wyborów parlamentarnych 26 października PAP/EPA/IVAN BOBERSKYY
Galeria Posłuchaj
  • Rosja najprawdopodobniej uzna wybory w separatystycznych regionach Ukrainy. Świadczy o tym wypowiedź rzecznika Kremla. Jak informuje "Rosyjska Służba Nowości” - Dmitrij Pieskow stwierdził, że Rosja nie ma powodów, aby nie uznać wyborów w Donbasie. Z anektowanego przez Rosję Krymu Maciej Jastrzębski/IAR
Czytaj także

Wybory na Ukrainie - zobacz serwis specjalny >>>

- Zaplanowane na 2 listopada wybory w Donieckiej Republice Ludowej i Ługańskiej Republice Ludowej (DRL i ŁRL) przeczą mińskim porozumieniom ws. uregulowania konfliktu na wschodniej Ukrainie - oświadczył we wtorek rzecznik prezydenta Petra Poroszenki.

Stanowisko prezydenta wobec pseudowyborów, które mają zamiar przeprowadzić terroryści i które nigdy nie będą uznane przez cywilizowany świat, jest następujące: owe pseudowybory (...) nie tylko nie mają nic wspólnego z mińskim protokołem z 5 września 2014 r., ale w sposób rażący przeczą jego literze i duchowi - napisał rzecznik prezydenta Swiatosław Cehołko na swoim Facebooku.

Wybory te "grożą procesowi pokojowemu. Prezydent podkreślił, że wybory lokalne w niektórych rejonach Donbasu mogą odbywać się wyłącznie według prawa ukraińskiego - dodał.

Specjalny status Donbasu

Pod koniec września władze samozwańczych republik ogłosiły, że 2 listopada przeprowadzą wybory do republikańskich parlamentów i wybory szefów władz wykonawczych. Równocześnie zapowiedziały, że na kontrolowanych przez nich terenach nie będzie ogólnoukraińskich wyborów parlamentarnych wyznaczonych na 26 października, ani wyborów lokalnych zaplanowanych przez władze w Kijowie na 7 grudnia.

16 października prezydent Ukrainy podpisał ustawę o specjalnym statusie tych rejonów Donbasu, które są opanowane przez prorosyjskich separatystów. Parlament uchwalił ją 16 września.

Ustawa przewiduje nadanie na trzy lata specjalnego statusu władzom samorządowym na terenach kontrolowanych przez separatystów w obwodach donieckim i ługańskim. Zgodnie z tą ustawą, 7 grudnia mają tam się odbyć przedterminowe wybory samorządowe. Mandat wyłonionych w nich przedstawicieli władz nie może być uchylony przed upływem kadencji. Ustawa daje organom samorządowym prawo do udziału w procesie mianowania szefów prokuratur i sądów.

"Moskwa nie ma powodów, aby nie uznać wyborów z 2 listopada"

Szef rosyjskiego MSZ Siergiej Ławrow wyraził nadzieję, że nikt z zewnątrz nie będzie próbował storpedować tego głosowania. Ocenił, że wybory wyznaczone przez DRL i ŁRL są zgodne z porozumieniami z Mińska o uregulowaniu konfliktu na Ukrainie.
Według ministra, w tych regionach "żywiołowo, spontanicznie ukształtowały się struktury przywódcze, które nie tylko zostały uznane za liderów proklamowanych republik, ale także są partnerami w kontekście porozumień mińskich".

W podobnym tonie wypowiedział się sekretarz prasowy prezydenta Rosji Dmitrij Pieskow, który  oświadczył, że Moskwa nie ma powodów, aby nie uznać listopadowych wyborów w ukraińskim Donbasie.
Pieskow oznajmił również, że nie należy przeceniać wpływu Moskwy na władze w DRL i ŁRL. - Przeprowadzenie wyborów to decyzja władz tych republik. Wybory te się odbędą - powiedział rzecznik Kremla, cytowany przez rosyjskie radio RSN.
Poproszony o odniesienie się do wystąpienia ministra spraw zagranicznych Ukrainy Pawła Klimkina, który zaapelował do Rosji o nakłonienie władz DRL i ŁRL do odwołania wyborów Pieskow odparł, że nie należy przeceniać wpływu rządu FR.
- Rosja nie ma nieograniczonych dźwigni wpływu. Nie należy ich przeceniać. W danym wypadku najważniejszym czynnikiem jest nie wpływ Rosji, lecz decyzja kierownictwa tych republik i ich mieszkańców - skonstatował sekretarz prasowy Władimira Putina.
Pieskow zapowiedział, że podobnie jak w wypadku niedzielnych wyborów do Rady Najwyższej Ukrainy, Rosja będzie śledzić przebieg głosowania w Donieckiej Republice Ludowej i Ługańskiej Republice Ludowej.

Amerykanie grożą palcem

Poparcie Rosji dla wyborów na Ukrainie organizowanych przez prorosyjskich separatystów to złamanie obietnic i zobowiązań Moskwy zadeklarowanych w Mińsku - powiedział we wtorek sekretarz stanu USA John Kerry.

- Jestem zaniepokojony planami tak zwanych lokalnych wyborów, które mają być zorganizowane 2 listopada na wschodzie Ukrainy i które zamierza uznać Rosja (...). Byłoby to oczywistym pogwałceniem zobowiązań podjętych przez Rosję i separatystów w ramach porozumienia z Mińska - powiedział Kerry.

Wybory do Rady Najwyższej Ukrainy

W niedzielę Ukraińcy wybierali swój parlament. Głosowanie nie odbyło się na Krymie i w obwodach kontrolowanych przez separatystów w Donbasie.

Ukraińska Centralna Komisja Wyborcza nie podliczyła głosów, ale jak wynika z jej komunikatu po sprawdzeniu 95,75% kart,  na pierwszym miejscu jest Front Ludowy z wynikiem 22,22%, na drugim Blok Petra Poroszenki - 21,82 %, na trzecim Samopomoc - 11,03%, na czwartym Blok Opozycyjny - 9,29%, na piątym Partia Radykalna - 7,44%, na szóstym Ojczyzna Julii Tymoszenko - 5,69%. Tuż pod 5-procentowym progiem wyborczym znalazła się nacjonalistyczna Swoboda z wynikiem 4,73%.
Wybory na Ukrainie odbywały się w systemie mieszanym: proporcjonalno-większościowym. Przedstawione wyniki dotyczą jedynie list wyborczych, z których wybierano połowę deputowanych. Druga połowa to osoby startujące w okręgach jednomandatowych. Jeśli uwzględnić także tę grupę, to jak wynika z przewidywań publikowanych przez ukraińskie media, najwięcej mandatów uzyskał Blok Petra Poroszenki.

KRYZYS NA UKRAINIE: serwis specjalny >>>

IAR/PAP/iz
''