Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Polskie Radio
Jarosław Krawędkowski 28.06.2014

Polityka klimatyczna UE: nie wszystko dobre dla Polski

Kryzys na Wschodzie i zmiany w strukturach władzy zweryfikują politykę energetyczną Unii Europejskiej. Ochrona klimatu pozostanie jednym z celów - obok bezpieczeństwa, rozwoju rynku i odnowy przemysłu.
Zdjęcie ilustracyjneZdjęcie ilustracyjneSylwia Mróz/PR

Wkrótce po wybuchu konfliktu rosyjsko-ukraińskiego premier Donald Tusk rozpoczął w Unii Europejskiej lobbing na rzecz stworzenia tzw. europejskiej unii energetycznej, która byłaby oparta na sześciu filarach: stworzeniu skutecznego mechanizmu solidarności gazowej na wypadek kryzysów dostaw; zwiększeniu finansowania budowy ze środków UE infrastruktury zapewniającej solidarność energetyczną; wspólnych zakupach energii i surowców energetycznych; rehabilitacji węgla, jako źródła energii; wydobyciu gazu łupkowego oraz radykalnej dywersyfikacji dostaw gazu do UE.

Eksperci: część zaleceń KE dla Polski kontrowersyjna

Jak poinformowała Kancelaria Premiera, czerwcowe posiedzenie Rady Europejskiej będzie poświęcone m.in. bezpieczeństwu energetycznemu, z pewnością nie zabraknie tam też dyskusji o unii energetycznej.

Wcześniej, bo tuż po wyborach do Europarlamentu, kwestie bezpieczeństwa energetycznego stanęły na Komisji Europejskiej. 28 maja br. przedstawiono strategię, której jednym z głównych celów jest zwiększenie bezpieczeństwa energetycznego UE. Komisja przypomina, że na import surowców energetycznych (głównie ropy, gazu i paliw stałych) państwa UE wydają miliard euro dziennie!

- Pragniemy silnego i stabilnego partnerstwa z ważnymi dostawcami, a jednocześnie nie możemy ulegać szantażowi politycznemu i handlowemu. UE i jej państwa członkowskie mają przed sobą długą listę prac domowych do odrobienia: musimy wzmocnić naszą solidarność z państwami członkowskimi znajdującymi się w najbardziej niekorzystnej sytuacji. Musimy także zakończyć tworzenie wewnętrznego rynku energii, udoskonalić naszą infrastrukturę, podnieść efektywność energetyczną i lepiej wykorzystywać nasze własne zasoby energetyczne. Ponadto powinniśmy przyspieszyć dywersyfikację zewnętrznych dostawców energii, w szczególności gazu. Odpowiedź stanowią tylko konkretne działania - deklarował Günther Oettinger, europejski komisarz ds. energii.

Trudno w tych deklaracjach odnaleźć postulaty, które nie pojawiałyby się wcześniej. Ważna jest jednak zmiana tonu na bardziej zdecydowany. Pamiętajmy jednak, że od zapewnienia o konieczności konkretnych działań do samych działań w UE droga bywa daleka...

Wspaniale, ale...

Na temat unii energetycznej polski premier rozmawiał m.in. z przewodniczącym Komisji Europejskiej José Manuelem Barroso, kanclerz Niemiec Angelą Merkel, szefem Rady Europejskiej Hermanem van Rompuyem, prezydentem Francji Françoisem Hollandem oraz premierem Włoch Matteo Renzim.

Pojawiły się już pierwsze deklaracje poparcia dla unii energetycznej ze strony przedstawicieli rządów państw UE. Podczas Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach Jaroslav Neverovič, minister ds. energii Litwy, powiedział, że jego kraj popiera pomysł polskiego rządu dotyczący stworzenia realnej unii energetycznej w UE.

Kilka dni wcześniej Viktor Orbán, premier Węgier, również zadeklarował poparcie dla projektu unii energetycznej. Taką samą deklarację złożył także premier Rumunii, Victor Ponta.

Pod koniec maja Tomáš Prouza, sekretarz stanu ds. europejskich w czeskim rządzie, oświadczył, że rząd Czech jednomyślnie wspiera polską propozycję stworzenia unii energetycznej. Podkreślił, że czeski rząd chce "aktywnie uczestniczyć" w przygotowaniu tego rozwiązania, mającego fundamentalne znaczenie dla bezpieczeństwa energetycznego Unii Europejskiej.

Także prezes organizacji niemieckich przedsiębiorców - Federalnego Związku Niemieckiego Przemysłu (BDI) - Ulrich Grillo dobrze ocenił polską propozycję. Jego zdaniem, chińsko-rosyjski kontrakt na dostawy rosyjskiego gazu do Kraju Środka, podpisany pod koniec maja br., powinien stać się dla Unii dodatkowym bodźcem do działań w celu dywersyfikacji źródeł surowców energetycznych.

- W UE są kraje całkowicie uzależnione od rosyjskiego gazu. To nie jest dobra sytuacja - mówił Grillo.

Przyznał, że realizacja tego pomysłu może być trudna, ale nie jest nierealna.

- Jeszcze kilka lat temu mówiliśmy, że unia bankowa jest niemożliwa, a obecnie ją tworzymy. Być może tak samo będzie z unią energetyczną - dodał Grillo.

Oficjalnie wszyscy są za, bo trudno krytykować samą ideę bezpieczeństwa i niezależności z perspektywy unijnej. W praktyce każde z państw dorzuca swoje małe "ale" - przede wszystkim dotyczące tego, jak cel osiągnąć. Zagrożenie, że projekt utknie w sporach o metody i narzędzia, wydaje się zatem realne...

Europa dwóch racji

Georg Zachmann z brukselskiego think-tanku Bruegel jest sceptyczny wobec polskiej koncepcji wspólnych zakupów gazu. Wskazuje, że w krajach UE, które są położone bliżej Federacji Rosyjskiej - w Polsce, na Węgrzech, Litwie, Łotwie czy w Estonii - ceny gazu są wysokie, ponieważ brakuje alternatywnych wobec Gazpromu dostawców.

- Te państwa wierzą, że jeśli kraje unijne będą razem kupowały gaz, to otrzymają lepsze ceny. Z drugiej strony kraje Zachodu, jak Francja czy Niemcy, płacą mniej za gaz, bo mają konkurencyjne źródła wobec rosyjskich dostaw - ocenia Zachmann.

Eksperci przypominają, że Europa Zachodnia jest bardziej sceptyczna względem koncepcji wspólnych zakupów gazu, ponieważ jej bezpieczeństwo energetyczne jest dużo większe: korzysta z rosyjskiego gazu, ale sprowadza to paliwo także z Norwegii i Afryki Północnej. W zachodniej części UE znajdują się także liczne terminale LNG, które pozwalają na import surowca w postaci skroplonej, np. z krajów Zatoki Perskiej. Sieć gazowa zachodniej części Europy jest bardzo dobrze rozbudowana, istnieją połączenia międzypaństwowe, a rynki są zliberalizowane.

Państwa Europy Środkowo-Wschodniej są natomiast dużo bardziej uzależnione od Rosji - dopiero rozbudowują sieci przesyłu gazu i budują połączenia transgraniczne, integrujące ich krajowe systemy z europejską siecią gazową.

Niższe ceny gazu stanowią znaczną przewagę konkurencyjną dla przedsiębiorstw z Europy Zachodniej, której nie będą chciały oddać w imię solidarności europejskiej. To szczególnie ważne w takich sektorach jak chemia, gdzie cena gazu stanowi nawet do 50 proc. kosztów produkcji.

Politycy unijni często dodają przy tym, że nie mogą ingerować w działalność prywatnych przedsiębiorstw zmuszając je do uczestniczenia we wspólnych zakupach.

Nowy klimat?

Majowe wybory do Parlamentu Europejskiego przyniosły zmiany w układzie politycznym tej instytucji. Stan posiadania zmniejszyło pięć największych frakcji parlamentarnych, w zamian swój potencjał zwiększyły grupy na lewo i na prawo od politycznego centrum. Czy może to wpłynąć na przyszłość polityki energetycznej UE?

Parlament Europejski mijającej kadencji miał dość jednoznaczne nastawienie: opowiadał się za wysokimi celami redukcji emisji CO2 i wysokimi celami dotyczącymi rozwoju odnawialnych źródeł energii. Europosłowie w swych działaniach w obronie klimatu często szli dalej niż proponowała np. Komisja Europejska. Polscy deputowani, którzy stanowili "klimatyczną mniejszość", zwracają uwagę, że nastawienie PE do polityki klimatyczno-energetycznej zaczęło się zmieniać już przed wyborami. Na zmianę tonu dyskusji o polityce energetycznej w UE, a nawet w Parlamencie Europejskim, wskazuje m.in. Konrad Szymański, eurodeputowany PiS mijającej kadencji, który dyskusję o polityce energetyczno-klimatycznej UE proponuje oddzielić na dwie części: przed i po kryzysie. Przed kryzysem problem kosztów tej polityki był całkowicie lekceważony, wszelkie wątpliwości zbijano tezą o "zielonym wzroście", który miał tworzyć nowe miejsca pracy.

- Pojawiły się jednak wyliczenia mówiące, że wskutek polityki klimatycznej zagrożonych może zostać 28 mln miejsc pracy w UE, a dzięki tej polityce i rozwoju OZE może powstać 4 mln miejsc pracy. To spowodowało, że teoria "zielonego wzrostu" została obalona - podkreśla Szymański.

- Jeszcze niedawno posłowie do Parlamentu Europejskiego w niewielkim stopniu interesowali się skutkami gospodarczymi polityki klimatycznej UE. Teraz zaczyna się to zmieniać i w instytucjach unijnych coraz częściej zwycięża realizm nad ideologią - ocenił prof. Adam Gierek, poseł SLD-UP do Parlamentu Europejskiego.

Gierek wskazuje, że realia gospodarcze i kryzys spowodowały, że Unia Europejska zaczyna powoli odchodzić od rygorystycznej polityki energetycznej. Dzieje się tak dlatego, że świat - w tym główni europejscy konkurenci UE - jak Chiny, Stany Zjednoczone, Indie i Rosja nie przyjmują tej polityki, a gospodarka UE, w tym i Polski, traci swoją globalną konkurencyjność.

Powrót do rzeczywistości

Można oczekiwać, że w nowym składzie PE liczba zwolenników zaostrzania polityki energetyczno-klimatycznej UE będzie mniejsza niż w obecnej, kończącej się kadencji. Z tego zdaje sobie sprawę np. Komisja Europejska, która mocno forsowała pomysł, aby w marcu br. przyjąć wysokie cele polityki energetycznej na rok 2030. W nowej rzeczywistości politycznej nowa Komisja nie musi być tak gorącym orędownikiem zaostrzania polityki klimatycznej jak była (jest) obecna KE.

W ostatnich miesiącach przedstawiciele Komisji Europejskiej często mówili o reindustrializacji w UE i przyśpieszeniu gospodarczym, stworzono specjalną strategię. Nowo powstała Komisja - przy pomocy Parlamentu Europejskiego - będzie miała szansę na realne wdrożenie tego pomysłu - wzrost gospodarczy, tworzenie nowych, stabilnych i dobrze płatnych miejsc pracy czy likwidacja obszarów biedy stają się priorytetowymi celami europejskiej polityki. Za klimatycznym otrzeźwieniem przemawia też argument, że przy europejskim udziale w globalnej emisji CO2 nawet 40-procentowa jej redukcja przez UE w skali świata będzie niezauważona.

Już w czerwcu, podczas posiedzenia Rady Europejskiej, rozpoczną się negocjacje nad Pakietem klimatycznym określającym cele polityki energetycznej UE na lata 2021-30. Podczas marcowego posiedzenia Rady postanowiono, że prawdopodobnie uzgodnienie głównych elementów tych celów na rok 2030 nastąpi pod koniec października br.

- Trwają bardzo intensywne prace nad kształtem polityki energetyczno-klimatycznej UE w średnim i długim okresie. W tej dyskusji pojawiają się nowe pojęcia, jak koszty, konkurencyjność i bezpieczeństwo dostaw. Tego wcześniej nie było. Na tym budujemy nasze stanowisko negocjacyjne, które będzie realistyczne, konstruktywne i weźmie pod uwagę polskie interesy - podkreśla Maciej Grabowski, minister środowiska.

Polityka klimatyczna UE jest dziś w fazie szukania nowej tożsamości, a czyste cele klimatyczne tracą znaczenie na rzecz konkurencyjności i bezpieczeństwa energetycznego. Zdaniem Grabowskiego, w dyskusji o celach unijnej polityki energetyczno-klimatycznej trzeba brać też w rachubę globalne uwarunkowania jak rewolucja łupkowa, która doprowadziła do spadku cen gazu w Stanach Zjednoczonych.

Głos ze środka

Kraje Europy Środkowej, w tym Polska, stoją na stanowisku, że zbyt ostre regulacje przyniosą wiele negatywnych skutków dla tych państw. Na początku maja br. w Czechach odbyło się spotkanie ministrów środowiska krajów Grupy Wyszehradzkiej oraz Bułgarii, Chorwacji i Rumunii, w trakcie którego dyskutowano m.in. o celach redukcji CO2.

- Podczas spotkania panowała jednomyślność co do zbyt ambitnych celów UE w dziedzinie polityki energetycznej i ustanowienia nowego, 40-proc. celu redukcji emisji gazów cieplarnianych. Była wspólna ocena, że to zbyt ważna sprawa, żeby szybko przyjmować wiążące cele - informuje Maciej Grabowski.

W komunikacie po spotkaniu zwrócono uwagę, że potrzebne są precyzyjne analizy ze strony Komisji Europejskiej dotyczące kosztów redukcji emisji CO2 o 40 proc. Zdaniem ministrów, bez takich analiz oraz sprawiedliwego podziału wysiłków pomiędzy państwami uzgodnienie nowego celu nie będzie możliwe.

Minister Grabowski podkreśla przy tym, że zmiana tonu w dyskusji nie oznacza, że priorytety polityki klimatycznej UE ulegają zmianie i nastąpi kres dominacji klimatu w polityce gospodarczej.

- Polityka klimatyczna to znak czasów współczesnych. Dzisiejszy kryzys powoduje jej przedefiniowanie i urealnienie celów politycznych z możliwościami technologii i prawami ekonomii. Ostatnie wydarzenia spowodują przeniesienie ciężaru celów na inne akcenty i narzędzia, jednak polityka klimatyczna w UE pozostanie. Polska będzie aktywnie uczestniczyć w szukaniu nowej drogi. Chodzi o rozwój polskiego przemysłu, ale też o środowisko. Te sprawy muszą być lepiej połączone - przekonuje minister Maciej Grabowski.

- Gdyby państwa członkowskie UE w pełni wprowadzały dyrektywy i przepisy UE, to Europa byłaby dziś w lepszej sytuacji. Konflikt Rosji i Ukrainy jest znakiem ostrzegawczym, mówiącym, że należy przyśpieszyć wprowadzenie tych regulacji na rynku energetycznym - mówi Mari Kiviniemi, premier Finlandii w latach 2010-11. I wymienia kilka najważniejszych zadań stojących przed państwami UE. Po pierwsze, wszystkie państwa członkowskie powinny zwiększyć efektywność energetyczną i oszczędzać energię - to robota do wykonania tak dla państw i ich rządów, jak i przedsiębiorstw.

Należy także w dalszym ciągu rozwijać odnawialne źródła energii. Kiviniemi wskazuje, że niektóre kraje UE mają dobrze rozwinięte OZE, co może być dobrym wzorcem dla innych państw.

Ważnym aspektem i warunkiem realizacji polityki energetycznej i klimatycznej UE jest promocja badań i rozwoju nowych technologii dla sektora energetyczno-paliwowego. Niezbędne jest także tworzenie jednolitego, wolnego rynku energii w UE.

- Początkiem Unii Europejskiej była Europejska Wspólnota Węgla i Stali, która koordynowała wspólną politykę w tych obszarach i dopiero potem obrosła różnymi organizacjami i instytucjami. UE straciła pomysł na swoją przyszłość. Zapomnieliśmy, że po to stworzyliśmy UE, żeby poprawić warunki gospodarczego funkcjonowania w Europie. Może sytuacja na Wschodzie uświadomi, że UE powinna stać się konkurencyjną częścią światowej gospodarki - komentuje Jan Kulczyk, przewodniczący Rady Nadzorczej Kulczyk Investments i wiceprzewodniczący Rady Dyrektorów organizacji Central Europe Energy Partners.

Kulczyk wskazuje, że cena energii w UE jest najwyższa na świecie - blisko dwukrotnie wyższa niż w Stanach Zjednoczonych. Jego zdaniem, wynika to z faktu, że w UE realizuje się 28 narodowych polityk energetycznych, a tylko ok. 5 proc. energii krąży w obrocie międzynarodowym.

- Polityka energetyczna to stworzenie infrastruktury energetycznej. Musimy w UE stworzyć jeden system energetyczny, który doprowadzi do obniżenia cen energii i zwiększenia bezpieczeństwa energetycznego - podpowiada Kulczyk. Według niego w tym celu trzeba odejść od interesów narodowych - państwa członkowskie powinny część swojej suwerenności przekazać Brukseli.

Jak komentuje Mikael Lemström, wiceprezes Fortum Power and Heat Polska, państwom członkowskim UE trudno będzie przekazać swoje kompetencje co do polityki energetycznej instytucjom unijnym, ponieważ państwa traktują je jako bardzo ważny aspekt swojej niezależności, podobnie jak np. politykę fiskalną.

Proces budowania europejskiego systemu bezpieczeństwa trwa i nieprędko się zakończy - niezależnie od skuteczności zabiegów politycznych dotyczących tzw. unii energetycznej.

Najbliższe 3-4 lata będą rewolucyjne, jeśli chodzi o budowanie rynku energii elektrycznej i gazu. Jednym z głównych trendów w europejskiej polityce energetycznej staje się racjonalizacja systemów wsparcia OZE. Łagodzenie ostrza Pakietu klimatyczno-energetycznego i skrupulatne liczenie gospodarczych skutków jego realizacji, gospodarowanie własnymi zasobami przy poszanowaniu środowiska, określają kierunek zmian o potencjalnie znaczącym wpływie na bilans energetyczny, ekonomiczną siłę i bezpieczeństwo Europy.

Dariusz Ciepiela

/