Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PolskieRadio 24
Michał Dydliński 02.11.2019

Światowi potentaci chcą u nas budować farmy wiatrowe. Na to potrzeba jednak czasu

Perspektywy budowy w polskiej części Bałtyku farm wiatrowych przyciągają najważniejszych globalnych graczy. Rząd deklaruje pełne poparcie dla tych planów. Nie wiadomo jeszcze, jakie będą szczegółowe regulacje i ile miejsca na Bałtyku przypadnie farmom.
  • W ciągu 1,5 roku poznamy przepisy, regulujące budowę morskich farm wiatrowych
  • Takie farmy chcą u nas budować m.in. Norwegowie
  • Na energię z morskich farm poczekamy jeszcze kilka lat

Perspektywa wiatraków na Bałtyku od kilku lat przyciąga potencjalnych inwestorów. Chętnych w pewnym momencie było tylu, że przyjmowanie nowych wniosków zostało przez ministerstwo gospodarki morskiej wstrzymane do czasu przyjęcia planów zagospodarowania przestrzennego obszarów morskich. Zgodnie z przepisami odpowiedniej dyrektywy, takie plany powinny się pojawić do 31 marca 2021 r.

Norwegowie, Niemcy i Amerykanie chcą inwestować

Pierwszym wielkim, globalnym graczem, który pojawił się na Polskim Bałtyku był norweski Equinor (dawniej Statoil). W 2018 r. Norwegowie uzgodnili z prywatną Polenergią objęcie połowy udziałów w trzech projektowanych farmach, które zgodnie z koncesją mogą łącznie mieć moc 2,76 GW. Na początku 2019 r. portugalski EDP Renewables kupił od belgijskiego inwestora dwa projekty we wczesnym stadium. Koncesje opiewają na moc po 200 MW. W ubiegłym tygodniu do Norwegów i Portugalczyków dołączyli Duńczycy. Duński Oersted został wybrany przez PGE do prowadzenia rozmów o przejęciu połowy udziałów w projektach dwóch farm o łącznej mocy 2,5 GW.

Dwa dni później pojawił się niemiecki RWE Renewables, który ogłosił objęcie czterech bałtyckich projektów - trzech na bardzo wczesnych stadiach rozwoju i jednego bardziej zaawansowanego, firmy Baltic Trade & Invest. W sumie mają mieć potencjał 1,5 GW. Niemiecka firma ma już w offshore aktywa rzędu 2,5 GW.


shutterstock_wiatraki 1200.jpg
Rozwój lądowej energetyki wiatrowej to szansa na kilkadziesiąt tys. nowych miejsc pracy

Zainteresowanie przejawia również amerykańskie GE. Kilka dni temu koncern podpisał z ministerstwem rozwoju list intencyjny ws. rozwoju współpracy w obszarze OZE, a jego przedstawiciele nie kryli, że liczą, iż na polskich morskich farmach pracować będą ich urządzenia, m.in. największa na świecie turbina Haliade-X o mocy 12 MW.

Na farmy wiatrowe jeszcze poczekamy

Zgodnie z harmonogramami najbardziej zaawansowanych polskich projektów, pierwsza energia z morskich wiatraków powinna popłynąć po 2025 r. Projekt Polityki Energetycznej Państwa do 2040 r. przewiduje, że w tym horyzoncie na Bałtyku wiatraki będą miały moc ok. 10 GW.

W I połowie 2019 r. w Europie inwestycje w offshore wyniosły 2,4 mld euro. Przybyło 1,9 GW nowych mocy, , najwięcej w Wielkiej Brytanii, Danii, Belgii i Niemczech. U brytyjskich brzegów zakończono budowę największej morskiej farmy na świecie - Hornsea 1, o łącznej mocy 1,2 GW. Według Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej, budowa farm o mocy jedynie 6 GW stworzy w Polsce77 tys. miejsc pracy całej Polsce, wygeneruje ok. 60 mld zł wartości dodanej do PKB i 15 mld zł wpływów z tytułu podatków CIT i VAT do 2030 r.

PolskieRadio24.pl, PAP, md