Iza, jedna z bohaterek reportażu Hanny Bogoryji-Zakrzewskiej, mówi, że zdecydowanie nie chciałby mieć dziecka. - Nie jestem osiemnastolatką. Pracowałam z dziećmi, ale wiem, że własnego nie chce – przyznaje.
- Mam za sobą długi związek, ale nie miałam potrzeby urodzenia dziecka. Wielu moich kolegów mówi, że jeśli przyznam mężczyźnie, że nie chce mieć dzieci, to w pewien sposób przestaje być dla niego atrakcyjna – opowiada Iza. Jej zdaniem nie warto się poświęcać, oddawać siły i czas, choćby dla ukochanego mężczyzny czy dziecka.
Tak, ale…
Viola, która na razie jeszcze nie ma dzieci, przyznaje, że najtrudniejsze byłoby dla niej zaakceptowanie karmienia piersią. – Pierś nie jest elementem karmienia, tylko biustem, aspektem mojej seksualności – mówi.
- Dzieci mnie irytowały. Wszystko mi przeszkadzało: że biegają, krzyczą, wciąż zadają pytania – opowiada Viola. Przyznaje, że boi się, że jej dziecko może urodzić się chore lub niepełnosprawne. - Co wtedy? - pyta.
Reneta i Jędrzej. Pięcioro dzieci
- Wszystkie dzieci były chciane, ale nie wszystkie były spodziewane – przyznaje Jędrzej. Wspomina również, że kiedy dowiedział się o pierwszej ciąży, wcale się nie cieszył. – To było zaskoczenie. Mieliśmy medyczne wróżby, że nie możmy mieć dzieci – wspomina Jędrzej.
- Byłam w szoku bo zaczęliśmy nasze małżeństwo, ja zaczęłam studnia. Przed chwilą zajmowałam się cudzymi dziećmi jako opiekunka, nastolatka. A tu, niewiele starsza, dwudziestolatka i mam własne dziecko – mówi Renata.
Jędrzej wspomina, jak po porodzie został sam na sam ze swoją pierwszą córką. – Jeśli można doświadczyć cudowności życia, to właśnie z noworodkiem – przyznaje. Mówi również, że jego żona po drugim dziecku przechodziła "modelową" depresję poporodową.
- Bycie z mamą z piątką dziećmi nie jest przyjemne, ale nie żałuję. Nie wiem, czy bez dzieci byłabym szczęśliwa – przyznaje Renata.
Zapraszamy do wysłuchania reportażu Hanny Bogoryja-Zakrzewskiej "Dziecko – to nie boli".
(rk)