Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Polskie Radio
Małgorzata Byrska 20.08.2014

Turystycznego Funduszu Gwarancyjnego nie będzie. Biura podróży są zadowolone

Rząd chce wzmocnić ochronę turystów, ale nie widzi sensu tworzenia nowej instytucji czy nowego funduszu. Wystarczające są już zwiększone kwoty gwarancji, marszałkowie mają odpowiednie środki, i ma je także MSZ. Dlatego nie ma potrzeby szukania nowych form zabezpieczeń.
Turystyczny Fundusz Gwarancyjny miał być drugim filarem, i mógłby zabezpieczyć  klientów na 100 proc.Turystyczny Fundusz Gwarancyjny miał być drugim filarem, i mógłby zabezpieczyć klientów na 100 proc.Glow Images/East News
Posłuchaj
  • Turystyczny Fundusz Gwarancyjny nie jest potrzebny. Branża jest w bardzo dobrej sytuacji i w tej chwili nie ma potrzeby wprowadzania nowych obciążeń – uważa Krzysztof Piątek, prezes Polskiego Związku Organizatorów Turystyki, szef jednego z największych biur podróży. (Krzysztof Rzyman, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
  • Dodatkowa ochrona klientów biur podróży jest potrzebna, ale proponowany przez Ministerstwo Sportu Fundusz był zbyt kosztownym rozwiązaniem – tak decyzję rządu komentuje Marek Kamieński, wiceprezes Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Agentów Turystycznych. (Krzysztof Rzyman, Naczelna redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
  • Projekt zakładał, że pieniądze do niego mieli wpłacać organizatorzy wyjazdów turystycznych. Miało to być dodatkowe zabezpieczenie dla turystów – tłumaczy Tomasz Rosset z Polskiej Izby Turystyki.(Justyna Golonko, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
Czytaj także

Funduszu więc nie będzie. Rada Ministrów nie przyjęła przygotowywanego od 2 lat projektu przepisów, które pozwalały na stworzenie Turystycznego Funduszu Gwarancyjnego. – Który byłby drugim filarem, i mógłby zabezpieczyć naszych klientów na 100 proc. – podkreśla Marek Kamieński, wiceprezes  Ogólnopolskiego Stowarzyszenia  Agentów Turystycznych, gość Polskiego Radia 24.

Dwa lata prac i konsultacji na marne

Nie było przesłanek wskazujących na to, że rząd podejmie taką decyzję.  – Ale na podstawie logicznej analizy faktów,  jakie miały miejsce, uważam że to słuszna decyzja. Podjęta  w okresie pełnego spokoju panującego na rynku usług turystycznych. Od dwóch lat tym spokojem cieszymy się i my, i klienci. Ubiegły rok był bardzo korzystny dla branży turystycznej, firmy miały zyski i ich płynność, stabilność finansowa umocniła się. Ten rok przebiega również bardzo korzystnie, a rynek dynamicznie rośnie, są to dwucyfrowe wzrosty – wyjaśnia Krzysztof Piątek, prezes Polskiego Związku Organizatorów Turystyki, gość Radiowej Jedynki.

Zapobiegliwość nie jest w cenie

Obecna sytuacja gospodarcza temu sprzyja, jest mocny złoty. A co będzie, jeśli np. nasza waluta straci na wartości? Prezes Piątek uważa, że trzeba być optymistą, ale równocześnie na bieżąco analizować sytuację i ryzyko na rynku.

– Ustawodawca także monitoruje sytuację i podjął słuszną decyzję, że w obecnym momencie brak zagrożeń dla branży turystycznej, tych finansowo-ekonomicznych i nieuzasadnionym byłoby ściąganie z rynku corocznie kilkunastu milionów albo bezpośrednio z kieszeni klienta, po to żeby utrzymywać instytucję Funduszu w stanie „stand by”, oczekującą na ewentualne niewypłacalności ze strony biur podróży, a która miałaby kosztować klientów ok. 2–4 mln zł rocznie – wylicza gość Radiowej Jedynki.

Turystom pomaga minister finansów

Ale na przykład nasze wkłady bankowe są jednak ubezpieczone, i zapewne utrzymanie Bankowego Funduszu Gwarancyjnego też kosztuje, jednak w momencie kłopotów jakiegoś banku czy kasy oszczędnościowej – wszyscy się cieszą, że jest. Upadek biura podróży to zwykle kłopoty dla kilkuset, czy tysięcy osób, więc może warto działać na rzecz utworzenia Funduszu?

– Turystyka zorganizowana jest działalnością regulowaną, i klienci korzystający z usług biur podróży są chronieni ustawą o usługach turystycznych, są rozporządzenia, które troszczą się o zdrowie i bezpieczeństwo finansowe klienta – uważa prezes Piątek.

Mamy co prawda wyższe gwarancje, bo biura podróży kupują ubezpieczenia. Po kłopotach, które wystąpiły w turystyce w 2012 roku, na wiosnę 2013 minister finansów podniósł minimalne gwarancje dla organizatorów turystyki, co miało zapewnić bezpieczeństwo na wypadek ewentualnej niewypłacalności.

– Gwarancje zostały podniesione do poziomów, które mają zapewnić wystarczające środki do sprowadzenia klientów do kraju, jak również do zwrotu wszystkich zaliczek za imprezy niezrealizowane. I wydaje się, że ten cel został osiągnięty, choć na pełną analizę będzie czas pod koniec roku – dodaje.

Po co pracowano nad ustawą o Funduszu

Jako powód odrzucenia ustawy rzeczniczka rządu Małgorzata Kidawa-Błońska podała m.in. właśnie zbyt wysokie koszty działania takiej instytucji. Rząd nie widzi sensu zwiększania obciążeń klientów biur podróży, skoro obecne gwarancje są wystarczające a Fundusz kosztuje. Czy to oznacza, że 2 lata pracowano nad projektem, który jest niepotrzebny?

– Uważam, że to dobrze, iż prowadzono wielotorowo prace nad zagwarantowaniem pełnego bezpieczeństwa klientom biur podróży. Jedna ścieżka, ministra finansów,  to zwiększanie wysokości gwarancji ubezpieczeniowych. Druga, czyli rozważania na temat Funduszu, (a właściwie proces legislacyjny – przyp. red.) wymagają czasu, rozmów, konsultacji i branża w tym uczestniczyła. Po dwóch latach rząd podjął jedyną słuszną decyzję, którą przyjęliśmy z ulgą, że to nowe obciążenie, które wydaje się teraz zbędne, nie spocznie na naszych i naszych klientów barkach  – podkreśla prezes Polskiego Związku Organizatorów Turystyki .

Propozycji doskonałych nie ma

Co teraz?  – Cofnęliśmy się w pracach o 2 lata. Odbyły się setki spotkań, narad, posiedzeń, także w ramach komisji sejmowej, i to obecnie zostało jednym posunięciem zniwelowane – uważa gość Polskiego Radia 24. I daje dwie propozycje. Pierwsza to komercyjne ubezpieczenia wyjazdów, których oferowaniem nie są jednak zainteresowane towarzystwa ubezpieczeniowe.

– Były już takie pomysły wśród biur i agencji turystycznych, by jakieś biuro ubezpieczyciela przyjmowało indywidualne ubezpieczenia klientów, np. w wysokości 15 zł, ale żadne z towarzystw ubezpieczeniowych nie podjęło rozmowy na ten temat.  Drugim pomysłem było utworzenie funduszu-skarbonki, do którego wpadałoby te 15 zł, byłoby to na koncie Ministerstwa Sportu i Turystyki, i w momencie kiedy jakieś biuro by upadło i nie starczyło ubezpieczenia podstawowego, minister mógłby uruchomić te środki, np. na ściągnięcie turystów do kraju. Jednak tu pojawiły się pytania i wątpliwości – czy te pieniądze powinny leżeć bezczynnie, kto powinien nimi zarządzać, kto sprawdzałby organizatorów, czy wpłacili odpowiednie kwoty – tłumaczy Marek Kamieński.

Biura podróży nie widzą zagrożeń

I jest jeszcze trzecia droga: nie robić nic. – Nie. Trzeba cały czas działać, by klienci czuli się bezpiecznie, trzeba też dostrzec, że bardzo dużo zostało zrobione. Nawet ta stara ustawa o usługach turystycznych gwarantuje klientom biur podróży pełne bezpieczeństwo. Jest tam napisane, iż gdyby nastąpiła niewypłacalność biura podróży, to rząd zatroszczy się o sprowadzenie klientów do kraju i zwrot wszelkich zaliczek. Czyli klient może się czuć bezpiecznie. A dalsze prace nad zwiększaniem poczucia bezpieczeństwa niech będą prowadzone – komentuje prezes Piątek.

Obecnie Ministerstwo Sportu i Turystyki oraz Ministerstwo Spraw Zagranicznych mają wypracować nowe rozwiązania wzmacniające rolę marszałków, ułatwiające procedury  i współpracę marszałków z konsulami.

Krzysztof Rzyman, Justyna Golonko, Małgorzata Byrska



''