Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR / PAP
Katarzyna Karaś 07.08.2014

Episkopat: żaden z polskich misjonarzy nie jest zarażony wirusem Ebola

Jak poinformował ojciec Kazimierz Szymczych, sekretarz Komisji Episkopatu Polski ds. Misji, w rejonie zagrożenia pracuje pięcioro Polaków.
Medycy odwiedzają domy, w których przebywają chorzy. Liberia, Afryka ZachodniaMedycy odwiedzają domy, w których przebywają chorzy. Liberia, Afryka ZachodniaPAP/EPA/AHMED JALLANZO

Ojciec Kazimierz Szymczycha jest przekonany, że polscy księża i siostry, którzy przebywają na misji w Afryce nie będą bez potrzeby narażali się na niebezpieczeństwo. - Są rozsądni i jeśli nie będą musieli, nie pojadą w teren zagrożenia - stwierdził.
Sam ojciec Szymczycha pracował w 1997 roku w Afryce, w Kongu. Wówczas wirus pierwszy raz ujawnił się na tamtym kontynencie. - Ebola to wirus obecny pośród ludzi ubogich, gdzie nie ma higieny - ocenił.

Polscy duchowni i świeccy jadący do pracy na misjach są przygotowywani w Centrum Formacji Misyjnej w Warszawie. W ramach nauki mają także warsztaty z medycyny tropikalnej. Są tam uczeni jak chronić się przed różnymi chorobami, które mogą spotkać na miejscu.
Epidemia Eboli - czytaj więcej>>>
Hiszpański misjonarz został przetransportowany do ojczyzny
W czwartek nad ranem na lotnisku w madrycie wylądował samolot, na którego pokładzie znajdował się 75-letni hiszpański misjonarz Miguel Pajares Martin. Mężczyzna będzie leczony w stołecznym szpitalu Carlosa III, który specjalizuje się w chorobach zakaźnych. Stan duchownego - według nieoficjalnych informacji - jest poważny. Od środy mężczyzna nie chodzi.
Na pokładzie sanitarnego Airbusa A310 znajdowała się także Juliana Bohi, siostra zakonna z Gwinei, posiadaczka hiszpańskiego paszportu, która pracowała w tym samym szpitalu co 75-latek. Kobieta jest zdrowa. Zostanie poddana kwarantannie.
Decyzja o przywiezieniu do Hiszpanii zarażonego wirusem misjonarza nie wszystkim się spodobała. Eksperci przypominają, że w Europie nie ma środków zwalczających tę chorobę. Związek zawodowy pielęgniarek skrytykował zaś przewiezienie chorego do szpitala, w którym nie ma specjalistycznych laboratoriów ani banku krwi.
Pierwszymi zakażonymi Ebolą osobami, które zostały przetransportowane z Afryki do ojczyzny było dwoje Amerykanów - lekarz i pielęgniarka z misji chrześcijańskiej. Oboje zostali zakażeni w Liberii, gdzie walczyli z epidemią.
Ponad 930 ofiar śmiertelnych wirusa
Według opublikowanego w środę bilansu Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) epidemia wirusa gorączki krwotocznej w Afryce Zachodniej spowodowała do tej pory śmierć 932 osób. Najnowsze zestawienie z 4 sierpnia mówi też o ponad 1,7 tys. przypadkach potwierdzonego lub prawdopodobnego zakażenia się wirusem w czterech krajach - Gwinei, Liberii, Sierra Leone i Nigerii.
Wirus, który wywołuje gorączkę krwotoczną, przenosi się przez krew i płyny ustrojowe. Niebezpieczne jest także dotykanie ciała zmarłego. Do symptomów choroby należą: gorączka, krwotoki wewnętrzne i zewnętrzne, a w ostatnim stadium choroby - wymioty i biegunka.
Zobacz galerię: DZIEŃ NA ZDJĘCIACH>>>
IAR, PAP, kk