Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR
Izabela Zabłocka 11.10.2014

WHO o eboli: nie spodziewaliśmy epidemii takich rozmiarów

Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) poinformowała, że na ebolę zmarły już 4033 osoby. W większości są to mieszkańcy Gwinei, Liberii i Sierra Leone.
Osoby zajmujące się chorymi na ebolę muszą podejmować specjalne środki bezpieczeństwaOsoby zajmujące się chorymi na ebolę muszą podejmować specjalne środki bezpieczeństwa PAP/EPA/AHMED JALLANZO
Posłuchaj
  • Hiszpania, w której zanotowano pierwszy przypadek eboli zmienia strategię zapobiegania rozprzestrzenianiu się wirusa. Tamtejszy rząd powołał Komitet Naukowy do Walki z Ebolą, a Ministerstwo Zdrowia skorygowało wskaźniki, na podstawie których podejrzani o zakażenie są poddawani specjalistycznym badaniom. Więcej na ten temat w relacji z Barcelony Sy
Czytaj także

Oficjalne statystyki WHO mówią o 8 399 przypadkach zachorowań.  - Nie przewidywaliśmy, że epidemia osiągnie takie rozmiary, chyba nikt nie przewidział. Ale teraz musimy patrzeć w przyszłość, a nie wstecz. W ostatnich dniach zaobserwowaliśmy znacznie zwiększoną międzynarodową pomoc - mówił w BBC doktor Chris Dye z WHO.

Dodał, że na razie na walkę z Ebolą przekazano trzysta milionów dolarów, oficjalnie proszono o miliard. Jednocześnie uruchomiono Międzynarodową Kartę Przestrzeni Kosmicznej i Kataklizmów, dzięki której satelity będą zbierać dane, by wspomóc zarządzanie kryzysem. W Liberii przełożono wybory do Senatu.

"Jesteśmy skazani na życie z ebolą"

Wirus dotarł już do Europy. Jako pierwsza zachorowała hiszpańska pielęgniarka, która zajmowała się pacjentami z ebolą w Afryce. - Ta sytuacja jest sygnałem dla Europy, która musi się przygotować na coraz większą liczbę zachorowań wywołanych przez ten wirus - tłumaczy dr Paweł Grzesiowski ze Stowarzyszenia Higieny Lecznictwa.

- Wydaje się, że w tej chwili jesteśmy skazani na życie z ebolą. Musimy się zastanowić nad tym, jak będziemy postępować z tymi kolejnymi przypadkami, które w najbliższych miesiącach czy tygodniach się pojawią - stwierdził Grzesiowski.

TVN24/x-news

Umiera od 50 do 90 proc. chorych

Gorączkę krwotoczną Ebola wywołuje wirus należący do rodziny Filoviridae - jednoniciowych wirusów RNA. Jego rezerwuarem są prawdopodobnie owocożerne nietoperze, często spożywane w krajach Afryki (w Polsce nie występują). Zarazić się wirusem od człowieka można poprzez kontakt z wydzielinami osoby chorej, zwłaszcza krwią.

Objawy rozpoczynają się po okresie trwającym nawet 21 dni i początkowo przypominają grypę. Zarażony odczuwa bóle mięśni, dreszcze, ma wysoką gorączkę. Później pojawiają się wymioty, bóle klatki piersiowej i wysypka. Chory słabnie, następują obfite krwawienia wewnętrzne, z jam ciała, a nawet poprzez pory skóry. Umiera od 50 do 90 proc. chorych. Jeśli chory przeżył dwa tygodnie od wystąpienia gorączki, ma szansę wyzdrowieć.

Wirus Ebola jest stosunkowo mało odporny - niszczy go na przykład promieniowanie UV (także światło słoneczne), temperatura powyżej 60 stopni Celsjusza, a także powszechnie dostępne chemiczne środki do dezynfekcji. Przestrzeganie zasad higieny dobrze chroni przed wirusem. Szczególnie ważne jest odizolowanie osób chorych od zdrowych w odpowiednich ośrodkach i neutralizacja wirusa wydzielanego przez pacjenta. Wyjątkowo duży zasięg obecnej epidemii specjaliści przypisują, między innymi, brakowi właściwej izolacji chorych.

Czytaj więcej na temat epidemii Eboli >>>

IAR/PAP/iz

''