Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Trójka
Michał Karpa 11.09.2013

Samospalenie Ryszarda Siwca. "To nie był tylko gest polityczny, jego czyn miał wymiar moralny"

O heroicznych wydarzeniach z 8 września 1968 roku oraz samopodpaleniach jako formach protestu społeczno-politycznego rozmawiali goście "Klubu Trójki".
Warszawa 08.09.1968. Ryszard Siwiec, protestując przeciwko inwazji na Czechosłowację, dokonuje samospalenia w czasie ogólnokrajowych dożynek na Stadionie Dziesięciolecia Manifestu Lipcowego w obecności szefów partii, dyplomatów i 100 tys. widzów.Warszawa 08.09.1968. Ryszard Siwiec, protestując przeciwko inwazji na Czechosłowację, dokonuje samospalenia w czasie ogólnokrajowych dożynek na Stadionie Dziesięciolecia Manifestu Lipcowego w obecności szefów partii, dyplomatów i 100 tys. widzów.PAP/Leszek Łożyński

W niedzielę minęło 45 lat od dramatycznego czynu Ryszarda Siwca, który podczas ogólnopolskich dożynek na Stadionie Dziesięciolecia w Warszawie dokonał samospalenia w proteście przeciwko inwazji wojsk Układu Warszawskiego na Czechosłowację.

45. rocznica inwazji na Czechosłowację - serwis specjalny >>>
Jak tłumaczył Bartosz Kaliski, tego aktu nie można interpretować wyłącznie w kategoriach politycznych. – Oczywiście, Ryszard Siwiec był motywowany tym, co się działo w Czechosłowacji, oraz wydarzeniami marca 1968 roku w Polsce, ale jego protest miał wymiar moralny – mówił historyk z Instytutu Historii PAN, który zaznaczył, że Ryszard Siwiec przedstawiał się jako "zwykły człowiek". Przed wojną studiował filozofię, później należał do Armii Krajowej, po wojnie pracował w różnych miejscach, choć nigdy nie na eksponowanych stanowiskach. – Był człowiekiem rodzinnym, niezwykle zainteresowanym historią – przypomniał Bartosz Kaliski, zdaniem którego Ryszard Siwiec skierował swój czyn do nieodpowiednich osób. – Choć spalił się na oczach tysięcy ludzi, byli to ludzie z Polski prowincjonalnej, z małych miasteczek czy pegeerów. Nie nawiązał łączność ze zbiorowości, która stała odwrócona do niego tyłem – ocenił historyk.
Z tak postawioną tezą polemizował Robert Kulmiński. – Sam Siwiec nie rozminąłby się z nastrojem i oczekiwaniami ludzi, gdyby nie dobrze zorganizowana akcja Służby Bezpieczeństwa, która już na Stadionie Narodowym informowała o tym, że to jest alkoholik, na którym zapaliła się wódka. Fakt, że po Warszawie krążyły wyłącznie plotki o tym wydarzeniu świadczy, iż informacja była blokowana, praktycznie nie wyszła poza niewielki krąg ludzi – powiedział bohemista z Uniwersytetu Warszawskiego. Przypomniał jednocześnie, że samospaleń w Polsce było więcej, nie zostały one jednak zauważone tak jak protest Ryszarda Siwca. – O Walentym Badylaku i Józefie Dolaku zupełnie się nie wspomina – mówił Robert Kulmiński.

Gościem "Klubu Trójki" był również Piotr Cykowski. Koordynator programu Ratuj Tybet fundacji Inna Przestrzeń mówił o głośnych, szczególnie w ostatnim czasie, samospaleniach w Tybecie. – Od 2009 roku samospalenia dokonało 120 osób, z czego 85 w zeszłym roku, a 28 w listopadzie, gdy w Chinach miała miejsce zmiana warty na szczytach władzy – powiedział Piotr Cykowski, który zaznaczył, że to "niezorganizowana, choć zsynchronizowana forma ruchu oporu Tybetańczyków".
Działacz fundacji Inna Przestrzeń przekonywał, że choć protesty bardzo często inicjują mnisi i mniszki – ponieważ klasztory są ostoją tożsamości tybetańskiej i myśli patriotycznej – to samopodpaleń dokonują najczęściej osoby świeckie. – Adresatem ich ofiary jest Dalajlama, który jednak nie chce komentować tych aktów – dodał Piotr Cykowski.
Zapraszamy do wysłuchania całej audycji, którą przygotowali Sylwia Héjj i Jerzy Sosnowski.

Audycji  "Klub Trójki" można słuchać od poniedziałku do czwartku po godzinie 21.00.

(mk)