Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Polskie Radio
Małgorzata Byrska 23.07.2015

Pomoc dla frankowiczów: przewalutowanie nie pomoże, gdy w Polsce wzrosną stopy procentowe

Poselski projekt przewalutowania przewiduje pomoc tylko dla tych frankowiczów, którzy m.in. kupowali mieszkania do 75 mkw. powierzchni i domy do 100 mkw. Jednak decyzja o przejściu z kredytu walutowego na złotowy będzie trudna, bo trzeba pogodzić się z faktem, że mimo pomocy nadal do spłacenia będzie więcej niż wynosiła początkowa wartość kredytu.
Posłuchaj
  • To słuszne, że autorzy ustawy o przewalutowaniu kredytów nie chcą pomagać tym osobom, które wzięły kredyt frankowy na zakup mieszkania pod wynajem – uważa gość Jedynki Piotr Soroczyński, główny ekonomista Korporacji Ubezpieczeń Kredytów Eksportowych. (Robert Lidke, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
  • Propozycja PO dla frankowiczów może być atrakcyjna dla tych, którzy chcą koniecznie pozbyć się ryzyka kursowego lub muszą sprzedać mieszkanie – stwierdził w Polskim Radiu 24 Marcin Krasoń, analityk Home Brokera. (Krzysztof Rzyman, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
  • Zdaniem Tomasza Sadlika, prezesa Stowarzyszenia Obrony Poszkodowanych przez Banki "Pro Futuris" rządowe pomysły rozwiązania problemów osób z kredytami frankowymi są nie wystarczające. (Justyna Golonko, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
  • W 60 proc. frankowicze to są osoby w wieku 30-40 lat. Dominują duże miasta: Warszawa, Poznań, Bydgoszcz, Szczecin – wylicza Andrzej Kulik, rzecznik prasowy Krajowego Rejestru Długów. (Justyna Golonko, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
  • Rozwiązanie proponowane przez klub PO jest dobre dla tych, którzy zadłużali się ok. roku 2008, kiedy frank kosztował 2 zł – uważa Jarosław Sadowski, główny analityk Expandera. (Justyna Golonko, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
  • Nasze Stowarzyszenie walczy w tej chwili o interesy wszystkich kredytobiorców, i współpracujemy ściśle z UOKiK – podkreśla Tomasz Sadlik, prezes Stowarzyszenia Obrony Poszkodowanych przez Banki „Pro Futuris”. (Justyna Golonko, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
  • To kompromis, ponieważ i banki nie są z zadowolone z tego rozwiązania, i frankowicze liczyli na więcej – zauważa Jarosław Sadowski, główny analityk Expandera. (Justyna Golonko, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
  • Niemoralne to było samo oferowanie kredytów walutowych, czyli produktu który tak naprawdę kredytem nie był – ocenia Tomasz Sadlik, prezes Stowarzyszenia Obrony Poszkodowanych przez Banki „Pro Futuris”. (Justyna Golonko, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
  • Chcemy rozliczenia kosztów przeprowadzenia całej operacji przewalutowania i albo ustalić jeden sztywny kurs, albo po kursie z dnia zaciągnięcia – podkreśla Tomasz Sadlik, prezes Stowarzyszenia Obrony Poszkodowanych przez Banki „Pro Futuris”. (Justyna Golonko, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
Czytaj także

Zdaniem Piotra Soroczyńskiego, głównego ekonomisty Korporacji Ubezpieczeń Kredytów Eksportowych, wiele osób dzięki kredytom we frankach ma po prostu gdzie mieszkać. Kiedy decydowali się na ten kredyt, to jego oprocentowanie było bardzo atrakcyjne, znacząco atrakcyjniejsze niż kredytów w złotych.

– I dlatego rata kredytu była znacząco niższa niż rata kredytów złotowych. Była też wtedy duża szansa, że nasza waluta będzie się umacniała w stosunku do innych i koszt spłaty tego kredytu będzie malał – przypomina gość Jedynki.

Niespodziewanie mocny frank…

Jednak teraz frank się bardzo umocnił. Czy w takiej sytuacji  kredyty frankowe są dużym problemem i społecznym, i gospodarczym?

– Jest tutaj coraz gorzej, wartość tzw. kredytów trudnych, zaciągniętych we frankach, w ciągu pół roku zwiększyła się o 0,5 mld zł i ten odsetek jest coraz wyższy. W przypadku kredytów w złotych, to były one gorzej spłacane, ale od kilkunastu miesięcy są coraz lepiej spłacane. W tym zupełnie odwrotnym trendzie widać wyraźnie, że frankowicze mają coraz większy problem ze spłatą tych kredytów – ocenia Andrzej Kulik, rzecznik prasowy Krajowego Rejestru Długów.

…ale niskie stopy procentowe

Ostatnio frank się co prawda umocnił, ale spadły stopy procentowe w Polsce. Mamy tutaj więc ruch, jeśli chodzi o wysokość rat. W tej chwili odsetek zagrożonych kredytów we frankach jest taki sam, jak w złotych i wynosi 3,4 proc. Dlaczego wobec tego zajmujemy się frankowiczami, a nie wszystkim osobami, które mają kłopot ze spłatą kredytu, także złotowego?

– To jest kilkutorowa sprawa. Po pierwsze, zdarzenie w postaci bardzo gwałtownego umocnienia franka na światowych rynkach, ale również do złotego – bardzo silnie przemawia do wyobraźni. Notowania franka w styczniu bardzo skokowo wzrosły, raty tych kredytów też, więc był to bardzo jaskrawy temat do dyskusji. Natomiast, jeśli mówimy w ogóle o kwestii zadłużenia w złotych i we frankach, to trzeba pamiętać, że podstawowym problemem, w tym również bardzo silnym społecznie, są kredyty udzielane w okolicach latach 2007–2008, po kursie bardzo mocnego złotego wobec franka, wynoszącym ok. 2 zł. I porównując obecny kurs franka ok. 4 zł – do tamtego kursu, to jest to bardzo duża różnica – wyjaśnia Soroczyński.

Ponadto tamte kredyty były udzielane gospodarstwom domowym, które brały na siebie kredyty już i tak dość wysokie, w stosunku do swoich zobowiązań. I to kredyty z tych lat są tymi najbardziej kłopotliwymi dla spłacających.

Ale też banki wyraźnie przesadziły, oferując te kredyty osobom, które nie powinny ich otrzymać.

Posłowie proponują przewalutowanie

Poselski projekt pomocy frankowiczom jest skierowany tylko do części osób, które mają kredyty walutowe. Program miałby objąć osoby posiadające mieszkania nie większe niż 75 mkw. i domy do 100 mkw. Warunkiem jest, by mieszkanie było użytkowane na własne potrzeby. To musi być jedyna nieruchomość mieszkalna - nie może być to mieszkanie, które komuś wynajmujemy. Ważna jest też relacja kwoty zadłużenia do wartości mieszkania czy domu. Nie może ona być niższa od 120 proc., w pierwszym roku.

– Jest to sytuacja tych gospodarstw z 2007–2008 roku, których wartość zadłużenia bardzo gwałtownie wzrosła i niejednokrotnie przekracza wartość zobowiązań, które wówczas były brane. Mimo, że już kilka lat kredyt jest spłacany, i to regularnie. Dlatego do tych gospodarstw powinna być skierowana pomoc. Jeżeli mówimy o wielkościach mieszkaniach, to dlatego, że w sposób naturalny chcielibyśmy, aby wsparcie było dla tych najbardziej potrzebujących, najuboższych posiadaczy mieszkań 30–50 mkw. – tłumaczy przedstawiciel KUKE .

I jest jeszcze jeden warunek pomocy. Osoby, które kupiły mieszkanie na wynajem, nie będą mogły skorzystać z tej pomocy. – Wzięcie mieszkania na wynajem to działalność zarobkowa, biznesowa, i jest to ryzyko tego, który się na to decyduje – dodaje Soroczyński.

Z franków na złote…

Na razie jest tylko projekt ustawy. Pomysł posłów Platformy Obywatelskiej polega  na przewalutowaniu kredytu walutowego po aktualnym średnim kursie NBP. Ten przewalutowany kredyt zostanie podzielony na dwie części, z których jedna zostanie jeszcze raz podzielona na dwie.

– Najważniejsza część, baza to będzie dalej spłacany kredyt hipoteczny, którym będzie obciążone mieszkanie, ale już będzie to kredyt złotowy, czyli dużo bezpieczniejszy – wyjaśnia w Polskim Radiu 24 Marcin Krasoń, analityk Home Brokera.

Pytanie tylko, jak będzie wysoki? Jego wysokość bierze się z symulacji, jaką ma przeprowadzić bank. Chodzi o to, żeby wziąć pod uwagę teoretyczny kredyt złotowy,  zaciągnięty wtedy, kiedy został zaciągnięty kredyt frankowy. Oczywiście biorąc pod uwagę warunki kredytów, jakie wówczas były w banku. I zostanie przeprowadzone obliczenie, ile byłoby do spłacenia jeszcze dzisiaj.

…i uwalniamy mieszkanie od kredytu frankowego

Jeśli np. mamy kredyt we frankach na 300 tys. zł, zaciągnięty w 2007 roku, to dzisiaj do spłacenia jest jeszcze ponad 250 tys. zł, gdyby to był kredyt złotowy. I to jest ta pierwsza część naszego kredytu, powiązana z nieruchomością. Zostaje jeszcze do spłaty 180 tys. zł, bo cały kredyt po przeliczeniu to ok. 430 tys. zł.

I ta suma 180 tys. zł dzieli się na dwie części. Połowa zostaje umorzona przez bank. I to jest ta realna, rzeczywista pomoc. Bo jeżeli ktoś przewalutowałby normalnie, według bankowej oferty, to musiałby spłacać 430 tys. zł.

– Teraz połowę z tej nadwyżki, czyli ok. 90 tys. zł bank nam umarza, czyli ta część znika. Natomiast na tę drugą część, i to jest ciekawy pomysł, kredytobiorca ma dostać preferencyjny kredyt, przy czym jego preferencyjność jest bardzo atrakcyjna, gdyż oprocentowanie tego kredytu ma nie przekraczać stopy referencyjnej  NBP – obecnie to jest 1,5 proc. Czyli prawie darmowy pieniądz, który oczywiście trzeba oddać, ale odsetki są naprawdę nikłe – wylicza Marcin Krasoń.

Tak więc po przeprowadzeniu całego procesu, końcowa rata będzie się składała z dwóch części: kredytu hipotecznego, powiązanego z mieszkaniem, to ok. 250 tys. i ta część druga, ok. 90 tys. zł, spłacany czyli kredyt preferencyjny. I teraz w zależności od tego, kto w jakim momencie zaciągnął kredyt, po jakim kursie, to jego nowa rata może być albo niższa, albo wyższa od starej raty frankowej. Generalnie będzie w miarę podobna. U jednych klientów to może być 10 proc. mniej, u innych 10 proc. więcej. Czyli od tej strony niewiele się zmienia. Ale uwalniamy nieruchomość od kredytu frankowego.

Czy ustawa o przewalutowaniu jest potrzebna

Być może część osób, które nawet spełnia kryteria otrzymania pomocy nie będzie jednak chciała przewalutować swojego kredytu.

– Ci, którzy brali kredyt po kursie od 2,5 zł i powyżej, powinni się poważnie zastanowić, czy na pewno chcą tego umorzenia, czy będzie się to im opłacało. Bo ta rata będzie wyższa niż obecnie, w zamian za to jest umorzenie części zadłużenia.  Ale potem może ona dalej rosnąć w związku z polskimi stopami procentowymi. To będzie bardzo trudna decyzja  – wylicza Jarosław Sadowski, główny analityk Expandera.

Czy znajdą się wobec tego chętni na przewalutowanie? Zwłaszcza, że często wartość tego kredytu do spłacenia będzie większa niż wartość kredytu, który się wzięło na początku.

– Kredyty hipoteczne są rozłożone na bardzo wiele lat. Jeżeli jest to kredyt walutowy, to część rat wypada po przyzwoitym kursie, część po bardzo rewelacyjnym, a część po bardzo złym. I jeżeli dokonamy przewalutowania teraz, przy obecnych kursach, to oczywiście ktoś kto robi zgadza się, że cała płatność do końca kredytu będzie przewalutowana po tym niekorzystnym kursie – tłumaczy Piotr Soroczyński.

Ale z drugiej strony, część użytkowników może chcieć oddalić od siebie ryzyko walutowe. Bo nie wiadomo, czy złoty się będzie umacniał w nieskończoność. Może być kilka etapów osłabienia. I wtedy może się okazać, że to zobowiązanie jeszcze gorzej wygląda. I jest jeszcze trudniejsze do spłacania.

Kolejna pułapka: podwyżka stóp procentowych

Pojawia się jeszcze jedno ryzyko – wzrostu stopy procentowej. I może się szybko okazać, że te osoby, które pozostaną przy kredytach frankowych, będą płaciły niższe raty niż osoby, które będą już miały kredyt w złotych. To będzie skutek zmiany stóp procentowych w Polsce, które wcześniej czy później wzrosną i będą wyższe niż w Szwajcarii.

To, że za rok, może dwa lata raty kredytów zaczną rosnąć, jest oczywiste także dla Tomasza Sadlika, prezesa Stowarzyszenia Obrony Poszkodowanych przez Banki "Pro Futuris", który teraz broni frankowiczów, a za chwilę ma zamiar bronić osób posiadających kredyty złotowe.

– Naszym celem jest pomoc pozostałym kredytobiorcom, bo po przewalutowaniu frankowicz też wpadnie w LIBOR, i zmienne stopy. Dlatego naszym długofalowym celem jako stowarzyszenia jest walka o prawa wszystkich klientów banków, konsumentów – uzasadnia Sadlik.

Czyli frankowicz, który przewalutuje swój kredyt, po jakimś czasie może domagać się pomocy w spłacie kredytu złotowego, bo rata wzrosła.

– Mogłoby się tak zdarzyć, choć wszyscy kredytobiorcy, a na pewno większość, przyzwyczajona jest do tego, że oprocentowanie jest zmienne i czasami jest naliczane niższe, a czasami wyższe. Takie już są reguły – uważa Piotr Soroczyński.

NBP ostrzega przed bańką spekulacyjną

Prezes NBP Marek Belka powiedział w Sejmie (22.07.), że wysoki kurs franka szwajcarskiego to bańka spekulacyjna, która wcześniej czy później pęknie, i wtedy kurs franka spadnie, a ci którzy przejdą na kredyty złotowe będą tego żałowali, i będą mieli pretensje także do polityków.

– Może tak się zdarzyć. Przez długi czas obserwowałem kursy franka do euro, gdy było to 1,5 franka za euro. Dzisiejszy kurs 1 z malutkimi groszami jest dla mnie zadziwiający. To, że przez długi czas utrzymywało się sztucznie 1,2 franka za euro, bo narodowy Bank Szwajcarii tak utrzymywał, to też wydawało się bardzo niekomfortowe, wobec tego  historycznego 1,50 frank/euro i wszyscy oczekiwali powrotu. Może coraz bardziej zaostrzone reakcje banku szwajcarskiego, żeby to było 1,20–1,30, żeby to wracało w te rejony, do których byli przyzwyczajeni przedsiębiorcy szwajcarscy, którzy w jakiś sposób muszą egzystować na światowym rynku. W tej chwili, po tej zmianie od stycznia oni bardzo poważnie naciskają na szwajcarskie władze monetarne, żeby coś z tym zrobiły, bo tak się żyć nie da – komentuje gość Jedynki.

Istnieje więc bardzo duże prawdopodobieństwo, że Szwajcarzy będą chcieli w jakiś sposób uporządkować sprawy kursowe, bowiem przez pewien czas to im się udawało, potem zrezygnowali z różnych powodów, ale być może znowu będą zmuszeni do podjęcia takich bardziej radykalnych kroków. I wycena franka szwajcarskiego może się istotnie zmienić. Na korzyść klientów z kredytami we frankach.

Przewalutowanie, ale tylko ze świadomością wzrostu stóp 

Kiedy kredytobiorcy brali kredyty walutowe, to musieli podpisać deklarację, że zdają sobie sprawę z istnienia ryzyka kursowego. To może więc obecnie, w sytuacji przewalutowania, ci którzy zdecydują się na to, powinni podpisać taką deklarację, że zdają sobie sprawę z tego, że pojawi się ryzyko zmiany stopy procentowej.

–  W systemie brytyjskim było tak, że większość kredytów była udzielana na stałą stopę. Czyli na 10–20 lat była ustalana jedna stopa. I w pewnym momencie zaczęto namawiać kredytobiorców, żeby zaczęli przechodzić na stopę zmienną, i sporo ludzi dało się namówić, bo w momencie kiedy stopy niższe, dostali oni niższe oprocentowanie. Ale  kiedy stopy poszły w górę, to stwierdzili, że nie zostali oni w odpowiedni sposób uprzedzeni, mimo że podpisywali odpowiednie dokumenty. Jednak sądy rozstrzygały na ich korzyść, że istotnie nie byli odpowiednio poinformowani. I to działo się  w tak prostej sprawie, w systemie tak długo istniejącym – komentuje Piotr Soroczyński.

 Czyli niemal ta sama historia, w różnych krajach ciągle się powtarza…  

Na decyzję o przewalutowaniu kredytobiorcy będą mieli czas do 30 czerwca 2020 roku, a  z proponowanych przez PO rozwiązań może skorzystać blisko 60 tysięcy osób.

Robert Lidke, Krzysztof Rzyman, Justyna Golonko, Małgorzata Byrska