Nie da się wyjść z psem, nie można otwierać okien, a czasem nie łatwo wytrzymać nawet w radiowym studiu. Komary lgną wieczorem do światła i co frustrujące często czyhają na swoje ofiary na sufitach, gdzie ciężko je dostrzec i dopaść. Owady przemieszczają się w chmurach. W jednej mogą być tysiące, albo dziesiątki tysięcy kłujących żądełek...
Wrocław, Tarnobrzeg i Siedlce wyciągnęły już przeciwko bzyczącym owadom broń ostateczną, zdecydowały się na odkomarzenie wszystkich dzielnic. Warszawa na opryski na razie nie wydaje pieniędzy, nie zostało to przewidziane w miejskim budżecie.
- Gryzą jak to latem, ale nie ma plagi - przekonuje Monika Lutek z wolskiego ratusza - Najwięcej pecha mają mieszkańcy dzielnic nad Wisłą.
Jak sobie w takiej sytuacji radzić z Culexem pipiensem (po łac. komar)? Są wkłady do gniazdek, kadzidełka, maści, moskitiery i spreje. Nie powinno się jednak stosować specjalnych lamp ultrafioletowych.
- Zniszczymy pięć tysięcy komarów, a przy okazji całą masę pożytecznych owadów - mówi profesor Stanisław Ignatowicz z SGGW. Warto wykorzystywać środki, w które do walki z komarami wyposażyła nas sama natura. Na balkonie lub w ogrodzie można posadzić pomidory w doniczkach i pelargonie - skutecznie odstraszają. Warto też zakładać budki dla chronionych jerzyków, te ptaki to prawdziwi komarzy bojownicy.
usc