13 grudnia 1981 roku Świdrak obchodził akurat 14. urodziny. - Dostałem nowy aparat fotograficzny i oczywiście wymknąłem się z domu na ulice. Chodziłem po mieście, pstrykałem zdjęcia, a o tym, że wybuchł stan wojenny wiedziałem niewiele. Nie rozumiałem też, dlaczego wokół jest tylu uzbrojonych żołnierzy. Zorientowałem się, co zrobiłem dopiero, gdy wróciłem do domu i zobaczyłem przerażenie w oczach rodziców - wspomina Świdrak w Czwórce. - Na szczęście nikt mnie wówczas nie zatrzymał.
Dowiedz się więcej: Stan Wojenny w Polsce <<<
Dziś Świdrak wydał książkę, jak mówi, dla tych, którzy interesują się historią "inaczej". - Odpowiedzi na pytania o to, czy wprowadzenie stanu wojennego było słuszne, czy nie, zostawmy ekspertom - mówi gość "W cztery oczy". - W tej książce pokazana jest historia "z drugiej strony sceny", historia ludzi, którzy nie uważają się za bohaterów i o których często zapominamy - mówi Świdrak. - Tymczasem właśnie dzięki ich odwadze i poświęceniu dziś możemy czytać to, co chcemy i jeździć tam, dokąd chcemy. Warto o nich pamiętać.
Czytaj także: Czas tragiczny i dramatyczny, ale też piękny <<<
Świdrak przekonuje także, że warto słuchać ludzi stojących po obu stronach barykady: i tych, którzy 32 lata temu jeździli po ulicach w czołgach, i tych, których życie tego dnia diametralnie się zmieniło. - I starać się zrozumieć każdy punkt widzenia - mówi gość Czwórki. - To daje bardziej obiektywne spojrzenie na wydarzenia tamtych dni.
(kd)